Wstydzę się matki salowej?

Pracuję ciężko, ale lubię pomagać ludziom. Oczywiście, zdarzają się gorsze dni, kiedy wracam i wyrzekam na kogoś, kto szczególnie mi dopiekł, pacjenci też bywają różni. Ale kto jest zawsze zadowolony ze swojej pracy?

Przecież taka praca to żaden wstyd...
Przecież taka praca to żaden wstyd...123RF/PICSEL

Wychodziłam z rozmowy z wychowawczynią mojego syna i na korytarzu szkolnym usłyszałam głos mojego Marka:

- No nie wiem, czy matka się zgodzi...

- Co to dla niej, tyle tych zwolnień w szpitalu wypisuje, to na pewno może i głupie zwolnienie ze szkoły na jeden dzień... Od czego jest lekarzem?

Zamarłam ze zdziwienia, bo owszem, pracuję w szpitalu, ale jako salowa!

Gdy go zobaczyłam, od razu zapytałam go, dlaczego skłamał.

- Nie mówiłem nic takiego... - zaczął.

- Marek, wiesz, że nienawidzę kłamstwa!

- No dobra... - spuścił głowę i nie odzywał się dłuższą chwilę.

W końcu wyciągnęłam od niego, że jak powiedział na początku roku, że pracuję w szpitalu, to koledzy spytali go, czy jestem lekarką, czy tylko pielęgniarką. Głupio mu było, że nawet pielęgniarką nie jestem, więc skłamał, że lekarką. No i od tamtej pory ciągnie to łgarstwo.

Nakrzyczałam na niego. Za kłamstwo i za to, że się wstydzi mojej pracy.

- Synku, przecież wiesz, że pomagam ludziom - stwierdziłam. - Dzięki mnie czują się lepiej, mogą spokojnie dochodzić do zdrowia, a w szpitalu jest czysto.

- Dziwisz się, że nie chciałem mówić kolegom, że jesteś gorzej niż sprzątaczką, bo na co dzień podcierasz zasrane tyłki?

- Marek! - oburzyłam się i nasza rozmowa się skończyła. Było mi przykro. Przecież uczciwie zarabiam na życie. Pracuję ciężko, ale lubię pomagać ludziom. Oczywiście, zdarzają się gorsze dni, kiedy wracam i wyrzekam na kogoś, kto szczególnie mi dopiekł, pacjenci też bywają różni. Ale kto jest zawsze zadowolony ze swojej pracy?

- Jutro powiesz w klasie, że jestem salową - zażądałam przy kolacji od syna.

- W życiu! - zarzekł się. - Możesz mnie zabić!

- Marek, przecież to głupie!

- Głupie czy nie, nic im nie powiem. Wstydzę tego, że jesteś salową! Gdyby ojciec jeździł szambiarką, też bym o tym nie rozpowiadał na prawo i lewo!

Jestem załamana. Wydawało mi się, że wychowuję syna na porządnego człowieka, szanującego innych. A tymczasem on się wstydzi... mnie! Gdzie popełniłam błąd? Jak sprawić, żeby syn zrozumiał, że poniża mnie to, co mówi, że czuję się przez niego okropnie. Że nie ma prawa obrażać tych, którzy dobrze wykonują swoją pracę, nawet jeśli innym wydaje się ona obrzydliwa. Tylko jak mu to wszystko wytłumaczyć? Jak zmienić jego sposób myślenia?

Hanna N. z Zielonej Góry

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas