To mnie pieści, to mnie koi, czyli zastosowanie 100 proc. kolagenu BingoSpa
Artykuł sponsorowany
Trochę czasu dla siebie i wyciszenia. Rano, po kąpieli robię peeling twarzy, szyi i dekoltu. Używam do tego celu błotny peeling enzymatyczny z kompleksem kwasów z serii Artline BingoSpa.
Czuję lekkie, przyjemne pieczenie. Podobnie postępuję z moimi dłońmi. Po zmyciu i krótkim "odpoczynku" skóry nakładam 100% kolagen BingoSpa. Czuję przyjemne "napięcie". Grubą warstwę kolagenu nakładam ponownie na miejsca nie budzące mojej sympatii. Jest to powierzchnia nad górną wargą, szczególnie mocno żłobiona u osób palących.
Pokrywam każdą rysę na mojej twarzy. Czuję jak kolagen wypełnia te miejsca. Likwiduje wiotczenie podobnie jak zastrzyki z botoxu, tylko bezboleśnie i bez jakiegokolwiek ryzyka. Podobnie "głaszczę" swoje dłonie. Po kilkunastu minutach, kiedy skóra przyjmie kolagen, nakładam na twarz, dekolt, szyję i dłonie krem. Doskonale zmiękcza skórę krem do twarzy z zielonym złotem firmy BingoSpa.
Jest pięknie. Efekt znakomity. Polecam.