Za co i kogo hejtujemy?
Wyzywanie, poniżanie, ośmieszanie – tak najczęściej wygląda hejt. Kto jest na niego najbardziej narażony? Jakie sytuacje stanowią pożywkę dla tych, którzy posługują się językiem nienawiści? Czy istnieje jakaś prawidłowość?
Artykuł z ekspozycją partnera
Nielubiana odmienność
Pretekstem do hejtu może być dosłownie wszystko. Jeśli dziecko je w szkole marchewkę, może zostać wyśmiane, że potrzebuje diety, a jeśli je batona - rówieśnicy mogą zacząć szydzić z obżarstwa. Neutralne zdjęcie opublikowane w mediach społecznościowych może zostać przerobione w taki sposób, by zupełnie zmieniło swój kontekst. Najbardziej szkodliwą formą takiego działania jest użycie wizerunku przedstawianej osoby bez zezwolenia i rozpowszechnienie go w postaci mema. Warto wiedzieć, że w takiej sytuacji można dochodzić swoich praw przed sądem.
Hejt może również spotkać za otwarte wyrażanie swoich poglądów. Uczestnictwo w demonstracjach czy wypowiadanie się na kontrowersyjne tematy na lekcjach, może wywołać agresję ze strony osób o odmiennych poglądach. Nie oznacza to, że powinniśmy unikać publicznych wypowiedzi czy nie reagować na komentarze w sieci. W takim przypadku najlepiej po prostu przygotować rzeczową argumentację i zachować kulturę wypowiedzi, nawet gdy odpowiedzi hejterów będą wulgarne i agresywne.
Trzeba mieć na uwadze, że jesteśmy w stanie wypunktować zjawiska, które najczęściej stają się pretekstem do hejtu, jednak internetowi "oprawcy" nie działają według ścisłego schematu.
Hejt nasz powszedni
Osoby dorosłe lepiej radzą sobie z krytyką, wyśmiewaniem, a nawet przemocą werbalną. Dużo trudniej mają dzieci, nastolatki czy młodzi dorośli. Tymczasem jak wynika z raportu "Nastolatki 3.0" zrealizowanego przez Instytut badawczy NASK, co piąty uczeń i uczennica deklarują, że doświadczyli przemocy w Internecie. Najczęściej polegała ona na wyzywaniu (29,7 proc.), ośmieszaniu (22,8 proc.) i poniżaniu (22 proc.) w sieci. To dowodzi, że hejt wśród nastolatków jest zjawiskiem powszechnym, choć wcale nie nowym - przemoc w grupie rówieśniczej istnieje w końcu od zawsze. Co się zmieniło?
Dziś dzieci spędzają czas w dużo mniej zróżnicowanym środowisku niż dawniej, przez co nie mają alternatywnych grup rówieśniczych, w których mogłyby spotkać się z akceptacją, gdy nie odnajdują jej w szkolnej klasie. Nie spotykają się z rówieśnikami z różnych środowisk, a często nie mają też rodzeństwa. To sprawia, że gorzej radzą sobie ze znoszeniem krytyki i przemocy, gdyż mają mniej mechanizmów obronnych niż poprzednie pokolenia. Jest to również efekt wychowania "pod kloszem". W dodatku swoje poczucie wartości budują głównie na komentarzach i lajkach w mediach społecznościowych. Za sprawą Internetu hejt dużo łatwiej niż dawniej eskaluje i rozprzestrzenia się.
Kto może paść ofiarą hejtu?
Taka sytuacja może spotkać każde dziecko, niezależnie od: wyglądu, poglądów, klasy społecznej, z której się wywodzi, stanu zdrowia, sprawności fizycznej lub intelektualnej. Zazwyczaj hejtowana osoba w jakiś sposób się wyróżnia na tle grupy rówieśniczej, choć pretekstem do przemocy może być niemal wszystko (np. odmienna dieta, wyznanie, kolor włosów, oceny w szkole).
Łatwiej jest im narzucić rolę ofiary i zaangażować osoby postronne jako "widownię" dla hejtera.
Jak wynika z raportu "Dzieci i hejt w Internecie. Czy rodzice są gotowi zmierzyć się z problemem" opracowanego przez Kantar na zlecenie UNIQA, choć 77 proc. rodziców ma poczucie, że problem ten istnieje w ich otoczeniu, tylko 9 proc. zdaje sobie sprawę z tego, że ich dziecko doświadczyło hejtu. Dwóch na trzech rodziców w tej sytuacji zareagowało i szukało pomocy, najczęściej u pedagoga i nauczyciela, rzadziej u psychologa. O tym jak poważną sprawą jest hejt, świadczy fakt, że towarzystwo ubezpieczeniowe UNIQA wprowadziło do swojej oferty ubezpieczenie od skutków hejtu. Obejmuje ono konsultacje z psychologiem, a także pomoc prawną i wsparcie specjalisty IT w przypadku, gdy młoda osoba zostanie znieważona, pomówiona lub bezprawnie zostaną ujawnione informacje na temat jej życia prywatnego.
Fala pomocy vs. fala hejtu
Za odmienność bardzo często hejtowani są także emigranci i uchodźcy. Polacy w sposób bezprecedensowy zaangażowali się w pomoc Ukraińcom uciekającym przed wojną. Od początku wojny, niemal na każdym kroku widoczne były gesty solidarności i realne akty działania. Nie zabrakło jednak gorzkich słów ze strony hejterów. Niektórzy potępiali wszelkie formy niesienia pomocy, oskarżając wolontariuszy o "tworzenie popytu na migrantów". Problem stanowiła bezpłatna komunikacja miejska dla uciekających przed wojną ("Ukraińcy jeżdżą za darmo, a Polacy muszą płacić. To Polska czy Ukraina?") i pomoc w znalezieniu dachu nad głową ("Może też powinienem zostać uchodźcą, mieszkanko za darmo dostanę").
Warto więc zastanowić się czy uwagi, jakie czasami odważamy się zamieścić w sieci czy wygłosić, nie są hejtem. Szacuje się, że od września w polskich szkołach naukę rozpocznie 400 tys. uczniów z Ukrainy. Nikt z nas przecież nie życzy uciekającym przed wojną, straumatyzowanym dzieciom, by padały ofiarą młodocianych hejterów.
Edukacja przeciwko przemocy
Radzenie sobie z falą negatywnych komentarzy na własny temat jest trudne, zwłaszcza dla wrażliwych czy skrzywdzonych młodych osób. Dlatego w ramach akcji "Ogarnij hejt" UNIQA i Instytut Lema zorganizują w kilkudziesięciu szkołach cykl warsztatów edukacyjnych, podczas których uczniowie, ich rodzice i nauczyciele otrzymają wiedzę niezbędną do tego, aby umieć rozpoznawać i przeciwdziałać cyberprzemocy. Warsztaty zaplanowane są na rok szkolny 2022/2023, a szkoły można zgłaszać do 10 lipca 2022.
Artykuł z ekspozycją partnera