Historia mieszkania przy ulicy Marii Prymaczenko w Kramatorsku w Ukrainie przyprawia o dreszcze, niczym film grozy. Ktokolwiek tam zamieszkał, szybko podupadał na zdrowiu, a w końcu umierał. Nie był to wynik działania pradawnej klątwy czy złych duchów, ale - jak to często bywało w Związku Radzieckim - pośpiechu, niedopatrzenia i “tumiwisizmu".