Babskie pisanie

Nie chcę się narzucać, ale byłoby super, gdyby udało ci się znaleźć troszeczkę czasu i przeczytać ten tekst. Wiem, że masz mnóstwo zajęć, ale gdybyś również dał też radę zalajkować go na Facebooku, byłoby naprawdę ekstra.

A ty? Co piszesz w swoich mailach?
A ty? Co piszesz w swoich mailach?123RF/PICSEL

Dziewczyny słodzą w mailach na potęgę. Pod skargą i negatywną uwagę wklejają uśmieszki, gdy witają to serdecznie, jeśli pozdrawiają to ciepło, już od czwartku życzą miłego weekendu, a w poniedziałek pytają jak minął. Zawsze zdają sobie sprawę z trudności, ale mimo to mają nadzieję, że ich adresat znajdzie czas na odpowiedź. A w ogóle to piszą, bo tak sobie pomyślały, bo tak im przyszło do głowy. Jednak zawsze mogą się mylić. W końcu - babską rzeczą jest błądzić.

I nie jest to tylko moje spostrzeżenie, oparte na wymienianych codziennie mailach z koleżankami z pracy   - Kobiety zmiękczają i łagodzą, nie wychodzą przed szereg, czekają aż zostaną zauważone. Bo przecież dziewczyna czy kobieta  nie chwali się, jest skromna, miła, pomocna. Ma "z natury" (sic!) rolę służebną i opiekuńczą. - mówi Anna Jancewicz z Fundacji Centrum Promocji Kobiet.

Detoks od dygania

Nie tylko ja mam problem ze słodzeniem w swoich i cudzych mailach. Psycholożka Natalia de Barbaro, ogłosiła niedawno detkos od "dygania". Tym, nieco staroświeckim, słowem de Barbaro określiła skłonność (a może już uzależnienie) do używania nadmiernej ilości uśmieszków, oczek, kotków i innych emotikonów w mailach i esemesach.

Ciekawa inicjatywa. Można dołączyć. I mieć nadzieję, że nikt się nie obrazi.

A może tak detoks od "ociepleń" i uśmieszków
A może tak detoks od "ociepleń" i uśmieszków123RF/PICSEL

Dzięki pracy całego zespołu

W dyskusji o obrazie i udziale kobiet w mediach często podnoszony jest przykład debat, w których dobór i sposób traktowania gości ma charakter daleki od równego. W studio zawsze jest jakiś ekspert, jakiś polityk, jakiś profesor i jakaś pani, dajmy na to, Ania. Pani Ania bez tytułu. Do niej wszyscy mówią po imieniu, a ona do wszystkich po tytule. Oburza to kobiety, a tymczasem wiele z nich w służbowych kontaktach robi z siebie takie "Panie Anie".

Alexandra Petri, pisarka i dziennikarka "The Washington Post" przeprowadziła kiedyś ciekawy eksperyment. Przekształciła słynne cytaty tak, jakby jej zdaniem brzmiały, gdyby ich autorkami były kobiety.

I tak, dla przykładu: Słowa "Miałem sen" Martina Luthera Kinga, wypowiedziane przez kobietę na służbowym spotkaniu, mogłoby brzmieć:  Przepraszam, ale mam taki pomysł... Może jest głupi, ale skoro i tak robimy burzę mózgów. Dobra, wiem, że to śmiesznie brzmi, jednak mam taki rodzaj wizji...

"Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem" Juliusza Cezara, w kobiecym wydaniu to: Nie chodzi mi o to, żeby się chwalić, chciałam tylko powiedzieć, że cieszę się, że byłam częścią tego wspaniałego zespołu, który osiągnął sukces.

Słynne słowa Ronalda Regana: "Gorbaczow, niech pan zburzy ten mur!", wypowiedziane przez kobietę, przyjmują formę:  Przepraszam Michaił, mogę tylko coś wtrącić? Nie masz wrażenia, że ten mur nie jest to końca odpowiedni? To nie jest tylko moje zdanie, dużo ludzi tak mówi. Zresztą nie wiem, czy inni w tym pokoju też mają takie wrażenie?

Śmieszne? Przerysowane? Przesadzone? Może, ale coś jest na rzeczy, bo te wszystkie: Nie masz wrażenia, Nie chcę się chwalić, i To może brzmieć dziwnie, wydają się całkiem znajome.

Tylko nie przepraszaj

Skłonność kobiet do słodzenia i ocieplania zauważyli też programiści, dostrzegając możliwość zarobienia na niej kilku dolarów. Na początku tego roku do Google Store trafiła aplikacja, która ma pomóc kobietom ograniczyć używanie w mailach słów takich jak: tylko, myślę że, przepraszam itp.

Program wychwytuje te słowa i zwroty w wersjach roboczych maili, podkreśla je tak, jakby były błędami, opatruje stosownym przypisem, który objaśnia dlaczego warto zrezygnować z tego słowa i podpowiada odpowiednie synonimy.

Tak działa aplikacja "Just Not Sorry"
Tak działa aplikacja "Just Not Sorry"Google Chrome/printscreenINTERIA.PL

Aplikacja "Just Not Sorry" jest popularna, praktyczna i niedostępna w polskiej wersji językowej. Dziewczyny nad Wisłą muszą więc radzić sobie same.

Sufitu nie ma, awansu też nie

Może do wyczyszczenia korespondencji z uśmieszków, przeprosin i innych ocieplaczy zmotywuje kobiety fakt, że taka strategia naprawdę nie przynosi pozytywnych efektów.

-  Taka asekuracyjna postawa nie idzie w parze z awansem, ze stanowiskami managerskimi, z wysokim wynagrodzeniem... - mówi Anna Jancewicz. -  W walce o karierę trudniej jest tym "dobrze wychowanym" czyli grzecznym, skromnym, zgodnym...

Mimo, że na popularności zyskał ostatnio pogląd, jakoby szklany sufit był wyłącznie wytworem wyobraźni, różnice w dochodach kobiet i mężczyzn mówią same za siebie: średnie zarobki mężczyzn w Polsce wynoszą 4600 zł. Kobiet - 3600 zł.

Dlaczego tak jest? Z kilku całkiem prostych powodów. Kobiety dostają gorsze stanowiska, bo w CV zaniżają swoje umiejętności, podkreślają rolę zespołu (a nie własnej pracy) w odnoszonych sukcesach i mają skłonność do tworzenia "oryginalnych" (czytaj. umajonych kolorami, infografikami, osiami czasu i nieformalnymi zdjęciami) CV. Zarabiają mniej, bo na rozmowie kwalifikacyjnej proszą o niższą stawkę. Potem długo czekają na podwyżkę. Czekaja, bo nie wierzą, że mogłyby same się o nią upomnieć. To znaczy, nie upomnieć - uprzejmie poprosić.

Różnice w CV kobiet i mężczyzn (Źródło: www.karierakobiet.eu)
Różnice w CV kobiet i mężczyzn (Źródło: www.karierakobiet.eu)Fundacja Centrum Praw Kobietmateriały prasowe

Gdzie źródło tej nieśmiałości? Tam, gdzie większości tego rodzaju problemów: w kulturze, tradycji, socjalizacji...

- Już w dzieciństwie dziewczynki i chłopcy uczą się, za co są nagradzane czy nagradzani - mówi Anna Jancewicz.  A różnice są zasadnicze: podczas kiedy dziewczynki nagradza się za pracowitość, skromność i opiekuńczość, chłopcy zbierają pochwały, gdy wykazują się samodzielnością, wolą walki i siłą przebicia.  - Bo przecież kobieta nie chwali się, jest skromna, miła, pomocna. Ma "z natury" rolę służebną i opiekuńczą.

Jak mówi psycholożka, Anna Nawrot, takie tendencje można zauważyć nie tylko w służbowej korespondencji.  - Asekuracyjny język jest elementem szerszego obrazu, jaki kobiety prezentują także w wielu innych sytuacjach, np. na rozmowach kwalifikacyjnych, czy w wywiadach dla mediów - mówi.

Czyli kobiety same siebie pakują pod szklany sufit i na lekką podłogę, ograniczając sobie drogę do awansu? Nie do końca. I nie w każdym wieku.

Alicja Kostecka, ekspertka ds. rynku pracy, niedawno zajmowała się rekrutacją na szkolenia dla dużej instytucji finansowej. I w czasie wymiany maili nie zauważyła u kobiet tendencji do "ocieplania".  - Ani panowie, ani panie nie używali żadnych spieszczeń. Zachowane były formy grzecznościowe, ale nic ponadto.  - mówi.  - Z przeszłości pamiętam jednak sytuacje, w których niektóre kobiety w towarzystwie innych kobiet, wyższych od nich rangą lub pozycją zawodową, pomniejszały znaczenie swoich wypowiedzi stosując "asekuracyjny" język - dodaje.

Czarna lista

Wszystkie ekspertki mają wrażenie, że asekuracyjne formy powoli odchodzą w przeszłość, a młode pokolenia używają ich coraz rzadziej. Wobec tego, pomóżmy im przejść do historii, na przykład wyrzucając z korespondencji sformułowania z poniższej listy:

- Przepraszam

Używaj tylko, gdy naprawdę dasz plamę. Jednak nie przepraszaj, że piszesz, że przerywasz, że zauważyłaś czyjś błąd. Przecież to pisanie, przerywanie i zwracanie uwagi to jednak część twojej pracy, tak?

- Ja tylko...

Taka mała uwaga, sugestia, aluzyjka. Jeśli naprawdę jest tak mało istotna, to nie trać czasu na opisywanie jej w mailu. A jeśli jest istotna, to po co to "ja tylko"?

- To może być głupie pytanie...

Pamiętasz zasadę ze szkoły? Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi.

- Jeśli mogę wtrącić moje trzy grosze...

Mężczyźni zwykle wtrącają całe złotówki. I nie pytają, czy mogą.

- Mogę się mylić, ale...

Każdy może się mylić. I ludzie na ogół o tym wiedzą. Nie musisz im przypominać.

- Czy to ma sens?

Pytanie o opinię jest w porządku. Ale nie wtedy, kiedy pytasz, czy każda twoja propozycja, notatka czy cząstka projektu ma sens. Jeśli ty go widzisz, to na 99 proc. on naprawdę tam jest.

Aleksandra Suława

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas