Dlaczego wciąż mam pecha do mężczyzn?

Są kobiety, które wciąż pakują się w związki z góry skazane na niepowodzenie. Z czego to wynika?

Wciąż popełniasz ten sam błąd?
Wciąż popełniasz ten sam błąd?© Panthermedia

"Po prostu mam pecha do mężczyzn", wyjaśniają niektóre. To wygodne tłumaczenie - odsuwa przyczynę niepowodzeń od nich samych i przypisuje ją ślepemu losowi, pechowi itp. Bardzo często zdarza się jednak tak, że powód niepowodzeń nie leży gdzieś na zewnątrz, lecz tkwi w nich samych. Są panie, które wychodzą z jednego toksycznego związku i od razu "ładują się" w następny, źle rokujący na przyszłość. Fatalne zauroczenie mylą z miłością, a cierpienie z oddaniem. Co gorsza, potrafią w takim związku trwać wiele lat...

Dlaczego kobiety źle lokują uczucia?

Jednym z powodów jest brak wystarczających "zdolności ochronnych". Większość z nas ma wbudowany w swojej psychice "bezpiecznik" chroniący przed zrobieniem czegoś, co sprowadzi na nas nieszczęście albo kłopoty. Prosty przykład: jeśli komuś śni się koszmar - spadnie w przepaść - to zazwyczaj budzi się, zanim jeszcze we śnie uderzy o ziemię. "Bezpiecznik" wmontowany w osobowość przerywa daną sytuację, gdy emocje stają się nie do zniesienia. Niestety, są osoby pozbawione "barier ochronnych" - nie umieją rozpoznać sytuacji niebezpiecznych i angażują się w związki, które prawdopodobnie przyniosą więcej cierpienia niż szczęścia.

Z czego to wynika?

Wielu ludzi nosi w sobie pragnienie odbudowania czegoś, czego zabrakło w dzieciństwie. Dziewczynka wychowana przez surowego, wymagającego ojca nie szuka ciepłego, serdecznego chłopaka. Chce, żeby zaakceptował ją ktoś zasadniczy, może nawet brutal. Jeśli ojciec był nieobecny, pochłonięty pracą i zamknięty w sobie, to córka może rosnąć z nadzieją, że spotka mężczyznę podobnego do niego - niedostępnego, który otworzy się na nią jedną. To marzenie często prowadzi na manowce - przez nie tyle kobiet odrzuca miłych chłopców, a wybiera partnerów niewdzięcznych. Zwykły chłopak jest nieatrakcyjny. Ona chce, żeby pokochał ją mężczyzna trudny. Kiedy zdobędzie jego uczucie, czuje się tak, jakby zdobyła uwagę i uczucie ojca, którego nie miała (w sensie dosłownym lub emocjonalnym).

Jeśli i Ty masz pecha do niewłaściwych mężczyzn, weź sobie do serca kilka rad:1. Strach przed samotnością to nie jest najlepszy powód, żeby wdawać się w kolejny romans.2. Nie pakuj się z jednego związku w drugi. Między dwiema miłościami zawsze powinna pojawić się pauza.To czas na zastanowienie się, dlaczego znów ci się nie udało.3. Jeśli wyciągasz wnioski z lekcji, które daje ci życie, powinnaś unikać starych błędów, a u partnera wystrzegać się cech, które już dobrze znasz i które są zapowiedzią kłopotów. Jeśli wciąż wiążesz się z jednym typem mężczyzn, pomyśl, z czego to może wynikać.Masz problem z odpowiedzią? Poproś o pomoc psychologa.

Takie dziewczyny w nowym środowisku zawsze wyłowią partnera rokującego najgorzej. W psychologii mechanizm ten nazywa się wyborem złego obiektu. Inną przyczyną może być lęk przed normalnym związkiem. Dzieje się tak wtedy, gdy bliskość kojarzy się z bólem, cierpieniem, porzuceniem. Kobieta podświadomie wybiera mężczyznę niedostępnego. Klasycznym przykładem są panie, które zakochują się zwykle w żonatych mężczyznach.

Skłonność do tworzenia "trójkątów małżeńskich" też ma swoje uzasadnienie w psychologii. Nałogowa kochanka przeżywa w swoim dorosłym życiu to, co większość dziewczynek między 3 a 5. rokiem życia: rywalizację z matką o miłość ojca. Tyle że dla kochanki największym afrodyzjakiem jest konkurowanie z inną kobietą. Jeśli uda się jej wygrać z żoną, tryumfuje, ale... mężczyzna wkrótce traci w jej oczach.

Co może pomóc?

Świadomość mechanizmów, które nami kierują. To bywa trudne, często bolesne i zazwyczaj wymaga cofnięcia się do czasów dzieciństwa. To wtedy uczyliśmy się kochać, doświadczyliśmy pierwszych zawodów, podpatrywaliśmy wzorce obowiązujące w domu. Nieraz przecież zdarza się, że powielamy życie naszych rodziców. Niestety, im mniej się wie o przeszłości, tym bardziej prawdopodobne, że powtórzy się jej błędy. Dlatego trzeba do niej wrócić.

MARIANNA DęBSKA-KŁOS, psycholog

Na ścieżkach życia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas