On-line fitness - fitness dla nieśmiałych i wytrwałych
Technologie coraz mocniej wkraczają w branżę fitness. Przykładem jest np. on-line fitness - trenowanie w zaciszu domowym z wykorzystaniem różnorodnych aplikacji czy instrukcji zamieszczanych na portalach społecznościowych.
Trenowanie w domowym zaciszu z pozoru wydaje się proste - nie wymaga praktycznie żadnego sprzętu, możemy to zrobić w każdej chwili nie wychodząc z domu. Wystarczy włączyć płytę z ćwiczeniami, uruchomić aplikację albo filmik na YouTubie. Jak wyjaśnia Robert Kamiński prezes zarządu Polskiego Związku Pracodawców Fitness, według bardzo ogólnych szacunków w Polsce osób trenujących w ten sposób jest ok 100-150 tys., podczas gdy w Niemczech, to ponad 400 tys. zarejestrowanych użytkowników - wskazuje raport przygotowany przez Deloitte.
- To, na co należy zwrócić uwagę to konsekwencja w tym treningu. Osób, które deklarują, że ćwiczą albo próbują ćwiczyć w domu jest sporo, ale bardzo dużo osób, po krótkim czasie rezygnuje. Choć taka forma aktywności fizycznej wydaje się dosyć prosta - mam telewizor, mogę włączyć płytę, albo aplikację, nie muszę wychodzić z domu, mogę to zrobić w dowolnym momencie. Jednak osoby, które trenują w ten sposób nie są do końca przekonane czy taki trening wykonują poprawnie, a często po prostu odpuszczają, bo brakuje im autodyscypliny, która w sporcie jest tak ważna. Wszystko to powoduje, że rezygnujemy z takich treningów on line. Ale scenariusz może być również odwrotny i taki domowy trening sprawi, że ktoś zapała miłością do sportu i złapie tego bakcyla, a taki domowy trening zamieni na trening w klubie fitness - wyjaśnia prezes zarządu Polskiego Związku Pracodawców Fitness.
Kamiński przyznaje, że z punktu widzenia branży na początku wydawało się, że takie domowe treningi będą swego rodzaju zagrożeniem dla klubów fitness.
- Łatwiej jest ćwiczyć w domu, ale wiele osób, które na początku ćwiczyły w domu, finalnie decydują się jednak przyjść do klubu i poszerzyć trening. Zatem można powiedzieć, że taka forma aktywności pomaga w jej promowaniu i powoduje, że więcej osób ćwiczy, a to jak pokazują badania i raport Deloitte przekłada się również na to, że więcej osób przychodzi do klubów fitness - wyjaśnia.
Dodaje, że domowe treningi mają również charakter... ośmielający. Często spotykamy się z paradoksem, że do miejsc, które dedykowane są m.in. osobom z nadwagą, otyłością, te osoby nie trafiają. Wszystkiemu winne są kompleksy. Wielu onieśmielonych przyznaje: pójdę do klubu fitness jak trochę schudnę. Zatem domowy trening, korzystanie z aplikacji i nowych technologii umożliwiających ćwiczenia w domu jest dobrym pierwszym krokiem.
- Wiele osób, które przychodzą do klubów fitness, zwłaszcza wśród pań deklaruje, że ćwiczyły w domu z płytą czy jakimś portalem, albo korzystały z aplikacji, ale zapragnęły czegoś więcej. Tutaj też pojawia się ten aspekt społecznościowy - można się spotkać, poćwiczyć z przyjaciółkami czy zrobić to w sposób profesjonalny - wyjaśnia Robert Kamiński. (PAP Life)