Reklama

​Farmaceuta alarmuje: Ludzie przychodzą do apteki trzy razy dziennie

Najpierw leków i suplementów diety kupujemy o wiele za dużo, a potem - przechowujemy je niewłaściwie. Okazuje się, że kuchnia to wcale nie najlepsze miejsce na apteczkę, niedokończonych antybiotyków w ogóle nie powinniśmy mieć w domu, a sprawdzając datę przydatności leku do spożycia, często popełniamy błąd. Jaki? W cyklu "zapytaj lekarza lub farmaceutę" o prawidłowe przechowywanie leków pytamy magister farmacji Annę Pierzchlewską.

Karolina Dudek, Interia: Pani magister, odnoszę wrażenie, że Polacy przechowują w domu za dużo lekarstw, a jak przychodzi co do czego, nie wiedzą nawet, co kryje się w ich apteczce, i biegną do apteki po kolejną dawkę specyfików. Ani to dobre dla naszego portfela, ani dla zdrowia...

Mgr Anna Pierzchlewska: - Niestety Polska niechlubnie przoduje na świecie pod względem spożycia leków i suplementów diety. Mam pacjentki, które przychodzą do apteki nawet trzy razy dziennie, kupując na blistry najrozmaitsze preparaty. Nie ma dnia żebym nie spotkała się z sytuacją, gdy ktoś - a najczęściej są to osoby starsze - realizuje długą receptę leków przepisanych przez lekarza, a do tego na własną rękę dokupuje specyfiki dosłownie na wszystko. Często witaminy i mikroelementy znajdujące się w ich składzie - powielają się. Seniorzy na potęgę kupują na przykład magnez, witaminy z grupy B oraz D, a tymczasem przyjmują je już w suplementach na serce, stres, sen czy na oczy. Taką ilością leków i suplementów obciążają wątrobę, więc dokupują i coś na poprawę jej pracy. To błędne koło. Tymczasem większość witamin i mikroelelementów oraz prebiotyków i probiotyków, zdrowy człowiek przyjmuje z codzienną zbilansowaną dietą i nie musi ich szukać w aptece.

Reklama

Gdy wybuchła pandemia gromadziliśmy nie tylko zapasy papieru toaletowego i  makaronu, ale także leków pierwszej potrzeby, przeciwgorączkowych, przeciwzapalnych, syropów, witamin. Ciężko się dziwić, że w niepewnych czasach, chcieliśmy mieć je pod ręką.

- To zrozumiałe. Grunt to zachować zdrowy rozsądek i podstawowe zasady bezpieczeństwa. Przyjmując samemu lub podając np. dziecku leki i inne preparaty przechowywane w domu, trzeba pamiętać, aby bezwzględnie sprawdzić ich datę przydatności do spożycia. Ale uwaga, jeśli lek był już otwarty, nie powinniśmy patrzeć już na datę ważności, ale na czas przydatności do spożycia od momentu otwarcia. Każdy producent leków i suplementów ma obowiązek podawania takiej informacji na opakowaniu. Polecam, aby czarnym markerem pisać sobie na opakowaniu np. syropu, maści czy leku przeciwbólowego w płynie, datę, kiedy go otwarliśmy lub informację - np. "spożyć przed grudniem '21", albo "otwarto w maju '21, ważny 8 miesięcy".

Warto też zachować ulotkę i oryginalne opakowanie, prawda?

- Owszem, choć np. syropy mają często duże nieporęczne pudełka, które bywa, że nam się potargają czy zaleją, a ulotki lubią się gubić. Ja jestem za opisywaniem preparatów na ich bezpośrednim opakowaniu. Markerem, zaraz po otwarciu, bo potem zapominamy.

Leki powinniśmy trzymać w miejscu niedostępnym dla dzieci - to jasne, ale czy powinna być to łazienka, kuchnia, a może jakieś chłodne miejsce?

- Zasada jest prosta: leki nie lubią ciepła ani wilgoci. Najlepsza byłaby więc spiżarnia, albo jakieś inne ciemne i suche, dobrze wentylowane miejsce, na przykład to, w którym trzymamy słoiki i zapasy żywności. Z własnego doświadczenia wszelkie preparaty apteczne polecam trzymać w przezroczystym pojemniku plastikowym, chroniącym przed wilgocią, a jednocześnie umożliwiającym nam szybkie odnalezienie tego, czego akurat szukamy.

Z dzieciństwa pamiętam, że często wybieranym miejscem na domową apteczkę była łazienka.

- Chociaż łazienka wydaje się być ze względu na wilgotność i temperaturę najgorszym możliwym miejscem do przechowywania leków, to rzeczywiście tak kiedyś było, ale teraz domowe apteczki przeniosły się raczej do kuchni.

Nad okap... albo do szuflady z "przydasiami".

- Niefortunnie. Zwłaszcza blistry z tabletkami nie powinny być wrzucone luzem do szuflady z innymi przedmiotami, bo mogą się podziurawić, a tabletki wylecieć. Musimy pamiętać, że leki łatwo ulegają zniszczeniu jeśli działa na nie temperatura. Tabletki musujące czy powlekane na nic się już nie zdadzą, gdy złapią wilgoć. Co więcej, pod wpływem ciepła i wilgoci w leku może dojść do reakcji chemicznych, w wyniku których wytrącają się substancje niepożądane. Z tym nie ma żartów.

Jakie lekarstwa, wyroby medyczne czy suplementy diety mają najkrótszy termin przydatności do użycia?

- Krótki termin przydatności do spożycia - co podkreślam - po otwarciu - mają wszelkie produkty mokre i płynne: krople, maści i syropy, a także tabletki musujące w tubach, które lubią "łapać wilgoć". A najkrótszy - preparaty, które robimy sami, wszelkiego rodzaju zawiesiny czy roztwory do rozpuszczenia. Je zwykle musimy przechowywać w lodówce i zużyć w ściśle określonym przez producenta okresie.

Czy leki, które były przepisane nam na receptę przez lekarza, a zostaną nam po zakończonej kuracji, możemy sobie zostawić "na wszelki wypadek"?

- Pod warunkiem odpowiedniego przechowywania, najlepiej w oryginalnie zamkniętym opakowaniu, przechowywać je możemy. Zwłaszcza dzieci w okresie nawracających infekcji mają przepisywane często te same preparaty. Ale absolutnie nie wolno nam ich brać bez konsultacji z lekarzem. Co do zasady - leków na receptę nie powinniśmy mieć więcej, niż potrzebujemy. Zwykle lekarze przepisują ich konkretną ilość, a chory nie powinien ich przyjmować ani mniej, ani więcej. Tyczy się to zwłaszcza antybiotyków. Jeśli lekarz przepisał tabletki na 10-dniową kurację, a my po tygodniu poczujemy się lepiej, nie wolno nam skracać okresu brania leku, bo m.in. w taki sposób fundujemy sobie antybiotykooporność.

Biorąc krócej antybiotyk stajemy się na niego odporni? Logika podpowiada co innego.

- Ale proszę pamiętać, że to nie nasz organizm się na lek uodparnia, tylko bakterie. Jeśli zakończymy terapię wcześniej, prawdopodonie część niekatywnych bakterii - za to umiejących sobie radzić z substancją zawartą w antybiotyku - jeszcze w naszym ciele pozostanie. Istnieje prawdopodobieństwo, że kiedyś się reaktywują jako organizmy lekooporne. To oczywiście duże uproszczenie, ale mechanizm ten tak właśnie działa. Dlatego nie powinniśmy przechowywać antybiotyków - powinniśmy wykorzystać je do końca. Drugim ważnym elementem powstawania lekooporności wśród bakterii jest zbyt powszechne wypisywanie antybiotyków, często wręcz wymuszane na lekarzu przez pacjenta. Musimy pamiętać, że za ok. 90 proc. sezonowych infekcji odpowiadają wirusy na które antybiotyki nie działają. Ale to już temat na oddzielny wywiad...

A co, jeśli jakiś lek jednak nam zostanie? Albo co z tymi, którym minął termin przydatności do użycia? Nie zawsze po drodze nam do apteki...

- Prawidłowa utylizacja starych, przeterminowanych albo niezużytych leków jest istotna dla bezpieczeństwa nas wszystkich. Gdybyśmy wrzucili je do śmieci lub wylali do kanalizacji, to co zawarte w lekach, trafiłoby do naszej gleby i wody. To są substancje chemiczne, często bardzo groźne. Odpady farmaceutyczne to ciągle w Polsce ogromny i nieusystematyzowany problem, co gmina to inne wytyczne. W jednych miejscowościach leki przyjmują wszystkie apteki, w innych - tylko placówki do tego wyznaczone, a w jeszcze innych punkty odbioru starych leków są w urzędach miast. Warto dowiedzieć się, gdzie w naszej okolicy jest najbliższy taki punkt i raz na jakiś czas oddawać tam wszelkie opady z domowej apteczki. To jedyna bezpieczna dla nas i środowiska droga ich pozbycia się.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: leki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy