Gdy płuca szkodzą sercu
Jeśli serce dostaje z płuc za mało tlenu, w dodatku natrafia na opór dla pompowanej przez siebie krwi, przestaje sobie radzić.
Nadciśnienie płucne atakuje właściwie ludzi w każdym wieku. Zdarza się nawet u dzieci, ale najbardziej upodobało sobie osoby między 30. a 50. r. życia. Początki choroby są trudne do wychwycenia: ot, kondycja zaczyna się pogarszać. Kiedyś można było wbiec na trzecie piętro, teraz już w połowie drugiego pojawia się zadyszka. Z czasem wejście na kilka stopni staje się trudnym zadaniem.
Czujemy się ciągle zmęczeni, mamy duszności nawet wtedy, kiedy się nie wysilamy. Końce palców stóp i dłoni wciąż marzną. Zaczyna też szwankować serce, bo jest niedotlenione i musi ciężej pracować, by przepchnąć krew przez płuca, które stawiają coraz większy opór. Dlatego mięsień sercowy się powiększa. Dzięki temu zachowuje przez pewien czas względną wydolność. Ale w końcu przestaje sobie radzić. Wtedy pojawiają się obrzęki, puchlina w brzuchu, zasłabnięcia. Na tym etapie pojawia się groźba śmierci z powodu niewydolności serca, bo to ono pada ofiarą zmian w płucach.
Mechanizm tętniczego nadciśnienia płucnego polega na tym, że zmniejsza się światło drobnych tętniczek w płucach. Z niewiadomych przyczyn elementy ściany naczyniowej wrastają do wnętrza, pogrubiając ją i zmniejszając światło tętnic. Naczynia sztywnieją i stają się grubsze. Krew zaczyna się przez nie dosłownie przepychać! U zdrowej osoby ciśnienie krwi w tętnicach płucnych wynosi średnio 14 mm Hg. U chorej wartość ta przekracza 25 mm Hg, w szczególnych przypadkach dochodzi do 100 mm Hg! I nie ma znaczenia to, że w całym organizmie ciśnienie tętnicze jest prawidłowe. Kłopot w tym, że w płucach krew nie jest w stanie nabrać tyle tlenu, ile potrzebuje organizm. Spadek zawartości tlenu zaś powoduje uczucie duszności i zmusza serce do wytężonej pracy.
Zanim osoba z nadciśnieniem płucnym usłyszy trafną diagnozę, zwykle przebywa długą drogę, odwiedzając wiele lekarskich gabinetów. Lekarze mogą podejrzewać, że przyczyną jej dolegliwości są takie choroby jak astma, anemia, POChP lub choroba serca. Trudno się jednak dziwić: nadciśnienie płucne do złudzenia przypomina wspomniane choroby. Opóźnienie rozpoznania wydłuża czas od zachorowania do zastosowania odpowiedniego leczenia. Tymczasem w tym schorzeniu, jak w wielu innych, czas jest kluczowym czynnikiem. Im szybciej zostanie podjęta właściwa terapia, tym większe szanse ma chory. Leki mogą uchronić go przed inwalidztwem i uratować mu życie.
Aby z całą pewnością stwierdzić nadciśnienie płucne, osoba z opisanymi wyżej objawami musi przejść szereg badań. Lekarze najpierw sprawdzą, czy przyczyną jej dolegliwości nie jest anemia, astma czy choroba wieńcowa. W tym celu mierzy się ciśnienie, bada poziom cholesterolu, robi spirometrię, EKG i RTG (by ocenić wielkość serca i obraz płuc) oraz echo serca. Już echo serca potrafi nasunąć podejrzenie nadciśnienia płucnego, bo pokazuje, jak wyglądają i pracują poszczególne części serca, jaką ilość krwi i z jaką siłą ono przepompowuje. Poza tym to badanie pozwala ocenić wstępnie ciśnienie w tętnicy płucnej. Badaniem rozstrzygającym jest dopplerowskie oszacowanie wysokości ciśnienia w tętnicy płucnej lub cewnikowanie prawej części serca.
Ważny jest wywiad lekarski. Jeżeli w naszej rodzinie ktoś chorował na nadciśnienie płucne, dla lekarza szukającego przyczyny naszych dolegliwości będzie to ważna wskazów ka. Podejrzewa się, że choroba może być związana z genetyką, bo zdarza się, że "krąży" w rodzinie. Warto więc znać choroby, które nękały naszych przodków. W przypadku nadciśnienia płucnego to bardzo skraca czas od wystąpienia objawów do diagnozy i terapii. Czynnikami ryzyka rozwoju nadciśnienia płucnego są też kolagenozy (choroby tkanki łącznej) i infekcje wirusowe. Choroba może się również rozwinąć na skutek zaburzeń w pracy tarczycy. Prawdopodobnie ryzyko zachorowania rośnie także u palaczy. Potwierdzonymi czynnikami ryzyka są niektóre leki stosowane w chemioterapii oraz zażywanie narkotyków (zwłaszcza amfetaminy i kokainy).
Tętnicze nadciśnienie płucne jest już dziś chorobą przewlekłą. Pojawiły się nowe grupy leków, które precyzyjne trafiają w mechanizmy prowadzące do zarastania naczyń (patrz: ramka u góry). Zapobiegają one rozwojowi choroby, a nawet częściowo odwracają jej przebieg. Już po trzech miesiącach dają znaczną poprawę. Leki z różnych grup terapeutycznych można łączyć dla uzyskania większej skuteczności. Leczenie jest refundowane przez NFZ w ramach tzw. programu lekowego. Pacjenci odbierają leki nie w aptekach, tylko w oddziałach szpitalnych, które się nimi zajmują. Polską placówką o największym doświadczeniu w leczeniu chorych z nadciśnieniem płucnym jest Europejskie Centrum Zdrowia w Otwocku.
Czy to prawda?
Konieczna jest zmiana trybu życia
Tak. Chorych obowiązuje absolutny zakaz palenia papierosów! Niewskazane jest też picie alkoholu. Choć nadciśnienie płucne dotyczy tylko płuc, w diecie trzeba ograniczyć sól - jej nadmiar prowadzi do zatrzymywania wody w organizmie. Zaleca się jeść co najmniej pięć posiłków dziennie, w małych porcjach. Chory nie powinien rezygnować z aktywności, jeśli nie powoduje ona niepokojących objawów, np. bólu w klatce piersiowej (wtedy trzeba to koniecznie zameldować lekarzowi). Nie można jednak przesadzać z wysiłkiem. Należy unikać wycieczek w góry i podróży samolotem - ze względu na zmniejszoną na dużych wysokościach zawartość tlenu w powietrzu, co dla już niedotlenionego organizmu jest niebezpieczne. Wskazana jest codzienna popołudniowa drzemka.
Kobieta z nadciśnieniem płucnym może bez problemu zostać matką
Nie. W przypadku stwierdzenia tej choroby kobieta musi, niestety, zrezygnować z macierzyństwa biologicznego. Ciąża może bowiem stanowić nawet zagrożenie dla jej życia! Efektem ciąży bywa wzrost ciśnienia w naczyniach płucnych, co może okazać się śmiertelnie niebezpieczne. W dodatku ciąża i związane z nią zmiany hormonalne mogą zadziałać jak czynnik spustowy, wywołujący chorobę, jeśli jest zapisana w genach i czai się w organizmie.