Pokłóć się zdrowo
Dobra kłótnia to objaw zdrowia - ma rozładować emocje i rozwiązać problem. Kłóćmy się więc i spierajmy! Chodzi jednak o to, by robić to umiejętnie: nie ranić i nie siać zniszczenia.

Skrywanie negatywnych emocji, powstrzymywanie się od ich wyrażania może prowadzić do nerwic, załamań psychicznych, depresji, ale także wywoływać choroby somatyczne: nadciśnienie tętnicze krwi, wrzody żołądka, spowodować zawał serca. I choćby dlatego lepiej powiedzieć, że sprawiono nam przykrość, niż udawać, że nic się nie stało. Jednak pozytywne skutki kłótni zależą od "techniki złoszczenia się".
Już mnie nie kochasz!
Ewa umówiła się z Marcinem, że spotkają się w domu około godz. 18 i zjedzą kolację. Marcin się spóźnia. Zdarza mu się to nie po raz pierwszy - ostatnio czekała na niego ponad pół godziny. Choć Ewę zawsze to denerwuje, do tej pory nie mówiła mu o tym, bo wierzyła, że każdy taki incydent jest już ostatni. Tym razem Marcin zjawia się beztroski, mając tylko 10 minut spóźnienia. Ale Ewa jest wściekła, drażni ją jego wesołość i to, że "nawet nie raczył przeprosić za spóźnienie". Prycha na niego jak kotka, po czym naburmusza się i komunikuje oschle, że nie ma już ochoty na wspólny posiłek.
Marcin nie może zrozumieć, o co Ewa się tak dąsa. Owszem, spóźnił się chwilę, ale wcześniej miał większe wpadki i nie było o to pretensji. Dopytuje więc, co się stało, a ona wybucha: "Jak możesz mnie tak lekceważyć?! Zawsze się spóźniasz na nasze spotkania i zawsze wyprowadzasz mnie z równowagi! Nie traktujesz mnie poważnie! Nasz związek nic dla ciebie nie znaczy!". Odwraca się na pięcie i z trzaskiem zamyka drzwi. Marcin zastanawia się, o co jej chodzi: "Przecież ostatnio spóźniłem się pół godziny i nie robiła takich scen. A dziś z powodu kilku minut taka afera?! To ona jest niepoważna! Wariatka!".
Bo ty zawsze?
Gdyby Ewa i Marcin znali kilka prostych zasad bezpiecznego wyrażania negatywnych emocji, ich kłótnia odbyłaby się według innego scenariusza. A potem mogliby w zgodzie usiąść do kolacji. Musieliby jednak wiedzieć, że:
MUS
Tekst pochodzi z magazynu