Reklama

Wege nie oznacza szczupły

Weganie zwykle uznawani są za osoby, które prowadzą nad wyraz zdrowy styl życia i restrykcyjnie przestrzegają zasad zdrowego żywienia. Jednak jak zauważa dr John A. McDougall, również wśród tych osób można spotkać te, które mają nadwagę i nieobce są im złe nawyki żywieniowe.

Weganizm można uznać za jedną ze zdrowszych diet, bo opartą na produktach roślinnych. Choć jest to sposób odżywiania trudny do zbilansowania, bo nie wszystkie składniki odżywcze można pozyskać z roślin, wciąż wskazuje się na jej liczne właściwości zdrowotne.

"Sama dieta, która wyklucza hot dogi, hamburgery, smażone kurczaki czy lody oraz inne produkty do których wykorzystuje się produkty pochodzenia zwierzęcego, nie zapewnia zdrowia. Zamiast zastąpić mięso zdrowszą alternatywą, weganie często zapełniają swoje talerze jego ekwiwalentami z wyoskoprzetworzonych białek soi utopionych w oleju roślinnym. Odstawiają masło i zaczynają jeść margarynę. Wymieniają lody na mrożone desery sojowe pełne tłuszczu i cukru. Gdy jedzą warzywa, stanowią one jedynie dodatek. Nieświadomi uszczerbku na zdrowiu gratulują sobie oszczędzania cierpienia zwierzętom. Jednak pomijają jedno, bardzo ważne zwierzę: siebie samych" - pisze w swojej książce "Zdrowie bez recepty" dr McDougall.

Reklama

Specjalista wskazuje, że substytuty wcale nie mają większej wartości odżywczej niż produkty pochodzenia zwierzęcego. Co więcej częściej stanowią sztucznie wytworzoną żywność wege, w której łatwiej doszukać się sztuczności, niż gdybyśmy mieli sięgnąć po produkty pochodzenia zwierzęcego.

Tu uwaga koncentruje się głównie na produktach sojowych. Specjaliści, chcąc wskazać jej właściwości za przykład podają te nacje, które od wieków stosują ją w swojej kuchni. Nie da się ukryć, że azjatycki sposób żywienia stawiany jest wielokrotnie za przykład. Tam faktycznie mleka sojowe, soja w czystej postaci czy tofu, stanowią kulinarną bazę. Z tą różnicą, że do ich przygotowania używa się nasion soi i tradycyjnych metod przygotowywania jak mielenie, gotowanie. Trudno zatem zaufać produktom sojopodobnym, tym bardziej tym, które mają naśladować w smaku produkty pochodzenia zwierzęcego.

"Podrabiane produkty sojowe nie zawierają najważniejszych składników, które znajdują się w naturalny sposób w ziarnach soi: błonnika, węglowodanów, tłuszczów, witamin, minerałów. Spożycie produktów sojowych bez tych składników, może prowadzić do zaprać z powodu braku błonnika oraz spadku wytrzymałości wynikającej z niewystarczającej ilości węglowodanów" - zauważa specjalista. Zauważa również, że wyizolowane, skoncentrowane białko, obciąża wątrobę i nerki.

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy