Dlaczego mężczyźni wolą milczeć, a kobiety nie chcą się z tym pogodzić?

Jaskiniowcy: epoka kamienia wciąż trwa!

article cover
Edycja Świętego Pawła

Od lat setki, a do tego czasu już może nawet tysiące kobiet i mężczyzn w różnym przedziale wiekowym i z różnym wykształceniem zdążają na sztukę Jaskiniowiec , która jest grana w teatrze w Stuttgarcie. Bilety trzeba rezerwować parę miesięcy wcześniej - tak mi powiedziano. Aż wreszcie pewnego dnia i ja zanurzyłam się w świecie jaskiniowca, którego gra przystojny, dobrze zbudowany, dziarski czterdziestolatek o imieniu Tom.

Sztuka zaczyna się mocnym akcentem: "On" (Tom) rozmawia z kolegą przez komórkę, stojąc pod drzwiami domu, gdy tymczasem jego towarzyszka życia (Heike) wystawia cały dobytek Toma za te właśnie drzwi. Początkowo skonsternowany, potem oburzony i na koniec bezsilny stoi, odprawiony z kwitkiem, z manatkami przed zatrzaśniętymi drzwiami. To wydarzenie staje się okazją do dwugodzinnego filozofowania na temat różnic pomiędzy mężczyznami a kobietami w samotnym, ale niezwykle "wymownym" monologu.

Istota tych wywodów, ozdobionych nieprzebraną ilością powtórzeń oraz chrząknięć i mruknięć nawiązujących do czasów pierwotnych, którą chce on wbić do głowy widzowi, polega na tezie następującej: od epoki kamienia mężczyzna i kobieta zasadniczo nie zmienili swoich skłonności, a z nimi także swoich zachowań.

"On" wciąż jest myśliwym, idącym na polowanie i ukierunkowanym głównie na zdobycz. "Ona" jest nadal zbieraczką - tyle tylko, że dziś nie zbiera jagód ani grzybów, tylko np. ciuchy i informacje. I oczywiście jeszcze wiele innych rzeczy.

"On" ma jeden - podkreślam: jeden! - cel przed oczyma, do którego zmierza w linii prostej i wszelkimi siłami, i przy tym konsekwentnie pomija wszystko inne w swoim otoczeniu. "Ona" ma oczy i uszy dookoła głowy, potrafi robić wiele rzeczy naraz, widzi wszystko, słyszy wszystko i na tym nie koniec - chce o wszystkim mówić. Ale myśliwy, który lubi gadać, albo szybko umarłby z głodu, albo byłby wykluczony z grupy, bo tylko przeszkadza albo wróży niepowodzenie polowania - tak, więc przypuszczalnie szansę przetrwania najprędzej mieli ci mężczyźni, którzy co najwyżej mówili między sobą o tym, co absolutnie niezbędne, albo najlepiej porozumiewali się między sobą tylko za pomocą mruknięć, gestów i znaków. Ich potomkami są dzisiejsi mężczyźni.

Niekiedy jednak mężczyźni muszą się komunikować ze sobą. Najważniejsze, co należy omówić, to oczywiście kwestie dotyczące polowania, walki i taktyki. Wcześniej była to walka o zwierzynę łowną, o kobiety lub z wrogiem - dziś jest to walka o karierę, przewagę, zwycięstwo, wyższość, władzę. Wcześniej była to pogoń za zdobyczą, dziś jest to pogoń za zdobyczami materialnymi - czy to ze względu na to, że są one użyteczne, wartościowe lub ciekawe pod względem technicznym, czy też, dlatego, że dzięki nim można zrobić wrażenie.

Ponieważ "on" ze swej natury mówi tylko to, co bezwzględnie konieczne, nie rozmawia z równymi sobie o "sprawach drugorzędnych", jak wygląd, samopoczucie, uczucia, troski i problemy. Jaki cel można osiągnąć przez te rozmowy, jaką korzyść mogą przynieść informacje tego rodzaju? No cóż, jest to przede wszystkim absolutnie niejasne!

"Ona" natomiast rozmawia z innymi kobietami, nie mając przed oczami wyraźnego celu. Ten, kto zbiera, nie musi się całkowicie koncentrować na tej czynności, lecz ma głowę otwartą także na inne sprawy. Poza tym praca jest przyjemniejsza, gdy w jej trakcie można sobie porozmawiać. Nic dziwnego, że komunikacja jest dla "niej" po prostu ważna. Zresztą "ona" interesuje się prawie wszystkim - zwłaszcza innymi ludźmi. Tak, więc kobieta troszczy się o wymianę informacji, ale także o dobre relacje w rodzinie i sąsiedztwie, podczas gdy mężczyzna w pierwszym rzędzie jest odpowiedzialny za materialne zabezpieczenie i ochronę swoich bliskich. I z tego powodu musi mieć cele - i działać. Musi rozpoznawać problemy i je rozwiązywać!

A ponieważ - według opinii naszego gadatliwego protagonisty - od epoki kamienia mężczyźni i kobiety prawie się nie zmienili w swoim programie myślenia i zachowania, a po drugie w wielu kwestiach bardzo się od siebie różnią, ("To są dwie zupełnie różne kultury, posługujące się zupełnie innym językiem!" - obwieszcza Tom), to doprawdy duże oczekiwanie, że obie płcie będą się wzajemnie rozumiały i odnosiły do siebie z wyczuciem. Dokładniej rzecz biorąc, nie jest to duże, lecz zbyt duże oczekiwanie!

Rozliczne przykłady, którymi temperamentny aktor okrasza swoje wywody, co wieczór dostarczają publiczności dużo uciechy - z jednej strony, dlatego, że przykłady te dzięki doborowi mocno przesadzonego słownictwa i odpowiedniej mowy ciała po prostu śmieszą, z drugiej także, dlatego, że widzowie mogą zobaczyć odmienne, niezwykle trafne przedstawienie zarówno płci własnej, jak i przeciwnej. Bo w końcu to, co sztuka pokazuje, nie jest zarzutem, lecz prostym stwierdzeniem. Dlatego można nie poczuć się atakowanym, co najwyżej przejrzanym. I - co pocieszające - jak najbardziej "całkiem normalnym mężczyzną" i "całkiem normalną kobietą".

Pojednawczym przesłaniem sztuki wydaje się: "Przyjmijcie łaskawie te różnice między mężczyzną a kobietą do wiadomości, wówczas oszczędzicie sobie wielu rozczarowań i problemów w waszych relacjach. I - o ile to możliwe - nie przejmijcie się nimi zbytnio, w przeciwnym razie będziecie się ścierać do krwi i ryzykować to, na czym wam najbardziej zależy - waszą miłość, bycie razem, harmonię".
Dlaczego mężczyźni wolą milczą, a kobiety nie chcą się z tym pogodzić?
Beate M. Weingardt
Edycja Świętego Pawła

Edycja Świętego Pawła
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas