Jeszcze kocham... Zapiski intymne, Anna Świrszczyńska

Po raz pierwszy wydany dziennik jednej z najwybitniejszych polskich poetek XX wieku - Anny Świrszczyńskiej.

Anna Świrszczyńska, "Jeszcze kocham... zapiski intymne"
Anna Świrszczyńska, "Jeszcze kocham... zapiski intymne"materiały prasowe

Niepospolita i intrygująca. Subtelna poetka, która uprawiała jogę i przeszła na wegetarianizm w czasach, gdy uważano to za dziwactwo. Wywołująca skandal obyczajowy ślubem z dużo młodszym od siebie popularnym aktorem. Odważnie pisząca o kobiecej seksualności, ujmując erotyczne doświadczenia tak, jak wiele autorek w polskiej poezji po niej, ale przed nią - żadna. Premiera dziennika Anny Świrszczyńskiej - "Jeszcze kocham. Zapiski intymne" - już 31 lipca.

Dwie teczki opatrzone notatką "Józef" spędziły w prywatnym archiwum poetki prawie pół wieku. Znajdujące się w nich zapiski z lat 1969-1971 to wyjątkowo burzliwy czas w życiu Świrszczyńskiej. Zostaje opuszczona przez męża, który zakochuje się w pięknej, młodej i niezwykle utalentowanej Halinie Poświatowskiej. Sześćdziesięcioletnia Świrszczyńska, na co dzień zajęta opieką nad dzieckiem oraz utrzymywaniem rodziny, tłumiąc lęk przed samotnością, daje się porwać miłosnemu uniesieniu. Mimo wieku i na przekór społecznym konwenansom wdaje się w romanse, a swoje erotyczne doświadczenia bez skrępowania przelewa na papier. Jej dziennik to zapis uczuć wrażliwej artystki oraz zmysłowej kochanki, rozdartej pomiędzy tlącym się uczuciem do byłego męża a niespodziewanymi wybuchami namiętności do innych mężczyzn - w tym Tadeusza Różewicza lub najważniejszego z nich, Józefa, który na nowo odbudowuje w niej poczucie własnej wartości. Zapiski Świrszczyńskiej to nie tylko głos wyjątkowej kobiety. To głębokie rozważania na temat kobiecej seksualności, a także znakomity dokument literacki, którego poetyckim efektem stał się najważniejszy tom poetki - "Jestem baba".

Dziennik autorki wstępem, komentarzem oraz przypisami opatrzyła Wioletta Bojda. Wieloletnia badaczka twórczości pisarki przeprowadza czytelników przez skomplikowaną biografię Świrszczyńskiej, odsłaniając osobowość kobiety nietuzinkowej, "gwałtownej, namiętnej, dumnej", jak opisywał ją Czesław Miłosz, oraz wskazuje na możliwe powiązania opisywanych przez poetkę zdarzeń z powstałymi w tym czasie wierszami.

"Co się ze mną dzieje? Niedawno pisałam to samo o Tadeuszu. Czy jestem rozpustnicą? Mam 60 lat, a przecież widziałam jego usta zamknięte i zamknięte oczy, jak się poruszały lekko, kiedy dotykał moich piersi. Był jak w ekstazie, w czystej uduchowionej ekstazie. I widziałam, jak leżał w trawie, z twarzą na moich kolanach, a raczej zanurzoną w zagłębieniu między kolanami, cały był wtedy pragnieniem i hamowaniem tego pragnienia - bo taka moja wola. I widziałam, jak się do mnie tulił, do moich kolan, i czułam, że jest pod moim czarem, pod urokiem mojego ciała i duszy".

Anna Świrszczyńska (1909-1984) - jedna z najwybitniejszych polskich poetek, autorka książek dla dzieci, a także utworów scenicznych, widowisk telewizyjnych oraz słuchowisk radiowych. Zadebiutowała przyjętym entuzjastycznie tomem "Wiersze i proza", wydanym w 1936 roku w Warszawie. Jednak to jej późniejsza twórczość, szczególnie zbiory "Jestem baba" (1972) oraz "Budowałam barykadę" (1974), wywołała prawdziwe poruszenie. Nie wszyscy byli gotowi na rewolucję seksualną i poezję kobiety wyzwolonej, a uprzedzenia utrudniły recepcję tej wyjątkowej liryki. Spod pióra poetki wyszło łącznie dwanaście książek poetyckich, z których ostatnia, "Cierpienie i radość" (1985), została wydana już po jej śmierci. Czesław Miłosz poświęcił jej książkę "Jakiegoż to gościa mieliśmy".

"Nie ma granic młodości, są tylko konwenanse i normy społeczne. Świrszczyńska zapisuje skrupulatnie wszystkie słowa i zachwyty kochanka dotyczące jej ciała. Ma 61 lat. W ten sposób przekracza granice tego, co przyjęte i co wypada (również dzisiaj). Ten dziennik jest niespodziewanym prezentem dla starzejących się ciał. Te wszystkie katalogi miłosnych słów poetka przynosi im w darze".

- Justyna Sobolewska

"Kiedy czytam Świrszczyńską, moja tragiczna koncepcja świata unicestwia się w zachwycie, że czytam Świrszczyńską. Bardzo dziękuję Wioletcie Bojdzie, że przygotowała ten fascynujący tom nieznanych zapisków poetki. Niech zachwyt trwa".

- Marek Bieńczyk

INTERIA.PL/materiały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas