ar
Wczoraj, po 18 miesiącach, rozstałem się z moją dziewczyną.
Byliśmy razem szczęśliwi, przynajmniej tak mi się wydawało.... Studiujemy na tym samym roku, nasza miłość narodziła się z przyjaźni, do tej pory niemal wszystko robiliśmy razem... Mieszkaliśmy razem, razem chodziliśmy na zajęcia, razem jedliśmy obiady, chodziliśmy do kina. Rozstawaliśmy się na krótko, kiedy ona lub jechaliśmy do swoich rodzin, zawsze jednak bardzo za sobą tęskniliśmy.
I nagle ten wyjazd do USA. Mówiła, że wyjazd, który załatwiła jej rodzina to dla niej szansa, że zdobędzie doświadczenie, zobaczy świat, podszlifuje język. Wszystko miało być pięknie... Tęskniłem jak głupi. Ona podobno też. Wróciła stamtąd jednak inna, już nie moja. Na początku zaproponowała, żebyśmy zamieszkali oddzielnie, że niby ona chce jeszcze poznawać świat, innych ludzi a ja ją ograniczam. Potem miała dla mnie coraz mniej czasu, okazało się, że zaczęła się interesować czymś zupełnie innym, niz do tej pory... zmieniła znajomych.
Teoretycznie mnie nie zostawiła, po prostu zabrakło w jej życiu miejsca dla mnie... Nie wiem, co dalej, ja nadal bardzo ją kocham, jest dla mnie całym światem. Tak bardzo na nią czekałem... Rozumiem, że jest ciekawa świata, tylko czemu w tym świecie nie ma miejsca dla mnie, skoro wcześniej podobno nie mogła beze mnie żyć... Nie wiem, jak sobie z tym poradzić, nie wiem, co dalej... Wiem tylko, że ją kocham.