Cicha noc. Tak wigilię spędzają osoby w kryzysie bezdomności
Pani Zofia ma 55 lat i od ponad pięciu nie ma domu. Jak wygląda jej życie? - Czasami jeździ się tu, czasami tam. Czasami śpi się tu, czasami gdzie indziej. Na ulicy nigdy nie wiadomo, co się przytrafi, przydarzy. To i przewidywać nie ma po co – odpowiada mi lakonicznie. – Nie warto myśleć do przodu, bo się człowiek może tylko rozczarować – zaznacza. Gdzie pani Zofia spędzi święta? Na to pytanie moja rozmówczyni nie potrafiła odpowiedzieć. Machnęła ręką, rozłożyła ramiona i po prostu poszła w innym kierunku.
Pani Zofia 18 grudnia wzięła udział w XXVI Wigilii Jana Kościuszki dla Osób Bezdomnych i Potrzebujących na Rynku Głównym w Krakowie. To właśnie tam nasze drogi się spotkały. Kiedyś miała rodzinę. Męża i syna. Żyli skromnie, ale bardzo się kochali. Nie brakowało im niczego, wspierali się wzajemnie. - Ale to już przeszłość. Zostałam sama - zaznacza. Syn zmarł, później odszedł także mąż. Wówczas pani Zofia się załamała. - To nie był żaden alkohol - tłumaczy mi, mówiąc o tym, dlaczego żyje "tu a czasami tam". - Nie dałam rady psychicznie - podkreśla.
30 tys. osób w Polsce nie ma domu. Jak spędzają święta?
Zgodnie z ogólnopolskim badaniem zrealizowanym przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w 2019 roku w Polsce żyje ponad 30 tys. osób w kryzysie bezdomności. Chociaż są to zarówno kobiety, jak i mężczyźni, ta druga grupa jest zdecydowanie bardziej liczna. Szacuje się bowiem, że ponad 83 proc. bezdomnych to właśnie mężczyźni.
Kim właściwie są osoby w kryzysie bezdomności? Niezależnie od płci, to głównie ludzie w przedziale wiekowym od 41 do 60 lat. Zazwyczaj mają wykształcenie zawodowe (43 proc.), jednak na ulicy żyją także osoby, które ukończyły studia. Zdecydowanie najliczniejszą grupę stanowią ci, pozostający w kryzysie już ponad pięć lat. Z przytoczonego wyżej badania wynika, że proces tracenia stałego miejsca zamieszkania zawsze zaczyna się od kłopotów - jednak niekoniecznie finansowych. Ponad 50 proc. potrzebujących uważa bowiem, że ich problem zapoczątkowały trudności rodzinne.
Osoby bezdomne również obchodzą święta. Chociaż podchodzą do nich w zupełnie inny sposób. - Myśląc o osobach doświadczających bezdomności, musimy pamiętać, że są one w różnych sytuacjach mieszkaniowych. Najczęściej ta sytuacja jest zmienna. Osoby w kryzysie w trakcie roku przebywają w różnych miejscach, przemieszczają się. Część roku mieszkają w placówkach instytucjonalnych, noclegowniach, ogrzewalniach, ale często wracają na ulicę - zaznacza Adriana Porowska, prezes Fundacji Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej. I podkreśla, że od tego, gdzie przebywają osoby doświadczające bezdomności pod koniec grudnia, zależy to, jak przeżywają Boże Narodzenie.
Zobacz również: Każda bezdomność zaczyna się w domu
- Jeśli osoby dotknięte bezdomnością przebywają w schronisku, zazwyczaj w trakcie świąt Bożego Narodzenia są pod opieką tej instytucji. Placówki organizują dla nich wigilię. Takie osoby zasiadają razem do wspólnej wieczerzy - tłumaczy Adriana Porowska. - Zdecydowanie najtrudniej mają jednak osoby, które na co dzień funkcjonują w przestrzeni publicznej. To ludzie, którzy często stracili już nadzieję. Ich życie skupia się jedynie na teraźniejszości. Czas okołoświąteczny nie jest dla nich czasem radosnego oczekiwania.
"Jakoś to idzie", a potem pojawiają się święta
Święta dla osób bezdomnych, które na co dzień przebywają w przestrzeni publicznej są - pod względem emocjonalnym - najtrudniejszym okresem w roku. - My żyjemy z dnia na dzień. Jakoś to idzie, jakoś się ciągnie. Do przodu - mówi mi pan Henryk, który bezdomny jest już siedem lat. - Jak się za bardzo nie myśli, jakoś tam nie rozważa, to łatwiej jest przetrwać i się nie "rozsypać", "rozkleić" - tłumaczy. - W stałe miejsca się chodzi, podobnych ludzi się spotyka, to wszystko jakoś tak mija trochę, przechodzi "poza".
Gdy jednak wspominam o zbliżających się świętach Bożego Narodzenia pan Henryk poważnieje, smutnieje. - Wie pani co... - ciągnie zmienionym głosem. - W święta jakoś tak trudniej się od tego wszystkiego odciąć, trudniej żyć z dnia na dzień, bo i te dni są inne. One nie są takie zwykłe. To i wspomnienia jakoś bardziej "biją do głowy". Czasami tak "biją", że trudno znieść - zaznacza. I dodaje:
Najgorsze to wtedy być samemu.
Spędzają święta na ulicy. "Łączy ich samotność"
Jak osoby w kryzysie bezdomności zagłuszają wewnętrzne poczucie pustki i osamotnienia? Sposobów na przetrwanie Bożego Narodzenia jest kilka. W świąteczne dni bezdomni spotykają się w pustostanach, opuszczonych altanach i na odludnych miejscach. - Umawiamy się z kolegami. Składamy życzenia - mówi mi pan Henryk. - Jedzenie jakieś się znajdzie, bo wtedy ludzie dają - zaznacza.
Osoby bezdomne mogą wziąć udział także w wigilijnych kolacjach przygotowanych dla nich przez organizacje, fundacje, stowarzyszenia, instytucje. Fundacja Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej od lat, 24 grudnia, organizuje takie spotkanie. - Kolację rozpoczynamy o godzinie 16.00, ale osoby doświadczające bezdomności, przebywające w przestrzeni publicznej mogą przyjść do nas wcześniej. Wykąpać się, ubrać wyprasowaną koszulkę i po prostu spędzić z nami ten czas - zaznacza Adriana Porowska.
Czego pragną, zasiadając przy wigilijnym stole? Przede wszystkim serdeczności życzliwych ludzi wokół. - Niezależnie od aktualnej sytuacji mieszkaniowej, osoby w kryzysie bezdomności podczas świat łączy poczucie osamotnienia. Boże Narodzenie to zdecydowanie najbardziej rodzinne święta w roku. To czas, w którym powinniśmy się znaleźć w gronie bliskich - nieustannie przypominają nam o tym media. Ludzie doświadczający bezdomności przeżywają to, że nie ma wokół nich nikogo, komu mogliby złożyć życzenia - zaznacza Adriana Porowska.
Podobnego zdania jest Marta Wilczyńska, która w Fundacji WOLNE MIEJSCE zajmuje się między innymi koordynacją Największej Wigilii dla Samotnych w Polsce. Przybywają na nią seniorzy i ludzie potrzebujący - również osoby dotknięte kryzysem bezdomności. Wigilia odbywa się w niemal 30 miastach w całej Polsce, dwa główne ośrodki to: Warszawa oraz Katowice. Marta Wilczyńska zaznacza, że niektórzy goście przybywają na to wydarzenie od lat. Co roku nie brakuje jednak także nowych twarzy. - Nie wiemy, ile dokładnie osób odwiedzi nas w tym roku - podkreśla, zaznaczając, że ostatnia wigilia organizowana w "przedcovidowej" rzeczywistości przyciągnęła aż 3 tys. osób.
- To osoby, które liczą przede wszystkim na obecność drugiego człowieka, ponieważ właśnie tej obecności na co dzień najbardziej im brakuje. Niestety, często podczas rozmów zaznaczają, że wigilia jest dla nich najgorszym dniem w roku, właśnie dlatego, że wówczas najbardziej odczuwają pustkę. Są zupełnie zapomniane, nikt o nich nie pamięta - zaznacza Marta Wilczyńska.
Na pytanie o to, jaka atmosfera panuje przy wigilijnym stole, koordynatorka Największej Wigilii dla Samotnych w Polsce odpowiada: wielka radość i jeszcze większe wzruszenie.
Ale - jak podkreśla Adriana Porowska - przy wigilijnym stole często gości także nostalgia. - Oczywiście w trakcie wigilii nie płaczemy. Jednak nawet gdy ktoś "przykleja" do twarzy uśmiech, najczęściej jest to uśmiech przez łzy. Ci ludzie w głębi serca odczuwają smutek, ponieważ nie mają wokół siebie matek, żon, sióstr, z którymi chcieliby spędzić ten czas - zaznacza. I podkreśla, że wigilijne dni przepełniają także trudne rozmowy. - Podczas dzielenia się opłatkiem można zauważyć na twarzach tych osób ogromne emocje. W trakcie rozmów nie brakuje wspomnień i wzruszeń - zaznacza.
- Te osoby się przed nami otwierają, mają do nas duże zaufanie. To są często ludzie, którzy zerwali kontakty rodzinne wiele lat temu. Mają jedynie resztki wspomnień, dotyczących tego, jak spędzali święta w domu rodzinnym z matką, czy też z żoną i dziećmi.
Podczas wigilii w schronisku składałam życzenia mężczyźnie, który przez wiele lat był w zakładzie karnym. Ten pan powiedział mi, że nie wie, co się mówi w takiej sytuacji, ponieważ nigdy w życiu nie składał nikomu życzeń i on także od nikogo życzeń nie otrzymywał
"Chcemy minimalizować poczucie wykluczenia"
Jednak spotkania wigilijne mogą być dla osób w kryzysie bezdomności nie tylko substytutem rodzinnych świąt, ale także impulsem, który sprawi, że zechcą ponownie zawalczyć o siebie i swoją przyszłość. Właśnie na tym zależy organizatorom. - To jest niesamowite, gdy widzi się na ulicy człowieka, który jest w bardzo złej kondycji fizycznej i psychicznej, ma spuszczony wzrok i poczucie totalnej beznadziei. A potem widzi się go ostrzyżonego, ogolonego, w białej koszuli, uśmiechniętego, jedzącego potrawy wigilijne. To daje nam siłę i nadzieję, że może ten rok pozwoli mu odnaleźć drogę do domu - przyznaje Adriana Porowska.
- Staramy się w jak największym stopniu minimalizować poczucie wykluczenia, które często towarzyszy tym osobom na co dzień. Dzięki wigilii, podczas której wspólnie zasiadają do stołu mogą poczuć, że są częścią większej grupy, rodziny - mówi o potrzebach osób znajdujących się w kryzysie bezdomności Maciej Dubicki, przedstawiciel Caritas Polska, katolickiej organizacji charytatywnej, która co roku organizuje w kilkudziesięciu miastach w naszym kraju świąteczne spotkania dla potrzebujących. - W tym roku Wigilia Caritas odbędzie się w 85 polskich miastach. To będą spotkania dla mniej więcej 20 tys. osób. Będą to osoby bezdomne, znajdujące się w kryzysie wykluczenia społecznego, ale również seniorzy, którzy nie mają z kim spędzić świąt - zaznacza. - Radość ze spotkania zawsze jest ogromna - podkreśla Maciej Dubicki.
- Już samo bycie w towarzystwie drugiego człowieka, nawet jeśli się ze sobą nie prowadzi rozmów, ale czuje się tę fizyczną obecność, jest ważne, bo daje pewną otuchę. Ci ludzie wiedzą, że mogą przyjść, zsiąść do posiłku i poczuć się "chcianymi". To dla nich bardzo ważne - tłumaczy.
Zobacz również: Polska bezdomność niejedno ma imię
"I żeby było normalnie"
Adriana Porowska zaznacza, że podczas wspólnej wigilii niemal co roku powtarza osobom bezdomnym te same słowa. - Życzę im tego, aby schronisko, które prowadzę nie musiało istnieć. Aby każdy z nich odnalazł drogę do domu.
O marzenia związane z nadejściem nowego roku zapytałam również osoby biorące udział w XXVI Wigilii Jana Kościuszki dla Osób bezdomnych i Potrzebujących. Czego życzą sobie ludzie trwający w kryzysie bezdomności? Mówią właściwie jednym głosem: chcą po prostu normalności.
Normalność jednak dla każdej z tych osób jest czymś innym. Niektórzy marzą o znalezieniu stałej pracy i porzuceniu życia na ulicy. Inni chcieliby wreszcie pogodzić się z bliskimi. Kolejni chcieliby wyjechać, by w nowym miejscu zacząć życie od nowa i zapomnieć o demonach przeszłości. Są też tacy, którzy w Nowym Roku z całych sił życzą sobie wytrwania w trzeźwości. I tacy, którzy po porostu chcą wierzyć, że są potrzebni.
Chodzi o to, żeby jakoś to życie ułożyć - lepiej, gorzej, ale poukładać - i następnym razem spotkać się już w innych okolicznościach