Dramat kobiecej samotności
Stateczek "Langenort", jaki zawinął do portu we Władysławowie, wywołał niesamowitą lawinę komentarzy, spekulacji i mniej lub bardziej zażartych dyskusji.
Cały zgiełk wokół akcji fundacji "Kobiety na Falach" mógłby śmieszyć, gdyby po raz kolejny nie okazało się, w jak wielkim stopniu aborcja jest w stanie podzielić polskie społeczeństwo. Dlatego dystans - zarówno do takich statków, jak i do jakichkolwiek publicznych wypowiedzi polityków na ten temat - wydaje się jak najbardziej wskazany.
Komuś przecież znowu udało się skierować nasze rozmowy na temat zastępczy. Ktoś oderwał nasze myśli od marzeń o niskim podatku, dobrym rządzeniu krajem, o sprzyjających ludziomj decyzjach polityków i ludzi u władzy.
Aborcja ponownie ma przysparzać zwolenników partiom politycznym, które bez wroga jakoś nie mogą sobie poradzić z programami społecznie pożytecznymi, a zwłaszcza z ich realizacją.
Oto polskie społeczeństwo - zamiast upowszechniania programów uświadomienia seksualnego młodych ludzi, programów edukacyjnych i kampanii propagujących świadome macierzyństwo - znowu niezdrowo podnieca się akcją jakiejś organizacji.
To podniecenie tak naprawdę nabija tylko punkty wyborcze partiom, punkty, które - jak to w Polsce bywa - nigdy nie zostaną przetworzone na rozsądne ustawy i prawo regulujące sprawy aborcji. A lobby kobiet prawdopodobnie nigdy nie będzie na tyle mocne, by uchwalić to prawo w odpowiedniej postaci...
Kiedy bowiem wybrzmią te wszystkie aborcyjne i antyaborcyjne krzyki, kiedy odpłyną statki a partie przestaną chwilowo potrzebować wyborców, pojawi się znowu samotność kobiety - brutalne, szara i bezwzględna... Kobiety, za której decyzje nikt nie jest w stanie wziąć nawet cienia odpowiedzialności...
JAGO