Morze wśród gór
Cudownie lazurowa tafla wody, słońce, urokliwe miasteczka i krajobrazy jak z bajki. Tutaj po prostu przyjeżdża się wypocząć...
W zeszłym roku musieliśmy zorganizować sobie urlop wcześniej niż zwykle. - Może pojedziemy do Chorwacji? - zaproponowałam po namyśle.
Wybraliśmy Riwierę Makarską, która w maju oferuje bardzo atrakcyjne warunki dla turystów. Zdecydowaliśmy się na hotel w Makarskiej, największym mieście regionu. Pojechaliśmy tam naszym samochodem.
- Jak to dobrze, że dojazd nie jest już tak uciążliwy, jak kiedyś - wspominałam, gdy mknęliśmy pięknymi autostradami. Makarska i inne miejscowości tej przepięknej chorwackiej riwiery otoczone są z jednej strony masywem górskim Biokovo, a z drugiej oblewają je wody Adriatyku. Góry dosłownie wyrastają z morza, a skalne urwiska wydają się wisieć nad dachami domów.
- Wyglądają jak strażnicy domostw u ich podnóża - uznałam spoglądając na miasto z falochronu w porcie. Makarska jest bardzo ładnym dalmatyńskim miastem. Ma zabytkowe centrum z XVIII-wieczną katedrą św. Marka. Jest też wenecka fontanna z 1775 roku. - Gdzieś tu na niej powinien być napis informujący o zakazie robienia prania i pojenia bydła - rozglądałam się.
Centrum miasta położone jest nad zatoką, w której znajduje się port z cumującymi tu rybackimi łodziami, jachtami. Szliśmy nadbrzeżną promenadą wysadzaną palmami, z licznymi tawernami i knajpkami.
- Jest tu gdzie spacerować, plażować i kąpać się - zauważył mąż patrząc na Adriatyk.
Miejska plaża ciągnie się 2 km wzdłuż brzegów miasta. - Ależ ta woda jest cudownie turkusowa i czysta - powiedziałam moszcząc się na rozgrzanych słońcem kamyczkach.
Po leniwym przedpołudniu spędzonym na opalaniu, wybraliśmy się na pieszą wycieczkę do miejscowości Promajna. Ścieżka wiła się wzdłuż wybrzeża przez piniowe zagajniki i skalne półwyspy. Promajna to małe letnisko. Są tu restauracje, pizzerie, kawiarnie, sklepy, a nade wszystko biała, żwirowa plaża i sterczący ponad dachami skalny masyw. - Jutro popatrzymy na morze z gór - zaproponował mąż.
Jechaliśmy niebezpieczną, pełną serpentyn, ale piękną drogą. Potem szliśmy szlakiem do punktu widokowego położonego na skalnej krawędzi. - Panorama Adriatyku jest oszałamiająca, a Makarska wygląda, jak maleńki punkcik - byłam oczarowana.
Spojrzeliśmy też na wybrzeże od strony morza, płynąc któregoś dnia promem do Sumartin na wyspie Brač. Riwiera z tej strony wyglądała równie pięknie. Sumartin okazał się małym portowym miastem. Zrobiliśmy rundkę wąskimi nagrzanymi od słońca uliczkami.
- Może coś na ząb? Tu mają świeże rybki! - zapalił się do swojego pomysłu mąż. W jednej z tawern zjedliśmy komarčę z grilla, czyli doradę. Białe mięso ryby było pyszne. Później oglądaliśmy położone w zachodniej części riwiery miejscowości: Baška Voda, Brela i korzystaliśmy z uroków usytuowanych przy nich plaż.
- Ryby, oliwki, słońce, morze i plaża, czego chcieć więcej? - uśmiechnęłam się zadowolona do męża.
Na zakończenie pobytu urządziliśmy wypad nad przełom rzeki Cetiny koło wsi Zadwarje. Rzeka wyżłobiła tutaj wapienny kanion. Płynie w nim kaskadami, z których najpiękniejszą jest 50-metrowej wysokości wodospad Gubavica.
I tak, na opalaniu, kąpieli i zwiedzaniu minął nam tydzień w pięknej Chorwacji. Szkoda, że tak szybko...
Ewelina Podsiadło