Selfitis - choroba ery Instagrama?
Obsesyjne robienie sobie selfie przestało być jedynie kwestią zabłyśnięcia na Instagramie. Eksperci ukuli określenie selfitis, które odnosi się do nowego schorzenie ery Instagrama.
Nieustanna potrzeba robienia zdjęć i publikowania ich w mediach społecznościowych przestaje być jedynie znakiem naszych czasów. Eksperci uważają, że w niektórych przypadkach zakrawa to na schorzenie psychiczne.
Termin "selfitis" został po raz pierwszy ukuty w 2014 r., aby opisać obsesyjną potrzebę robienia selfie, co, jak sugerowało Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne, powinno zostać zaklasyfikowane jako zaburzenie.
Naukowcy z Nottingham Trent University i Thiagarajar School of Management w Indiach postanowili zbadać, czy to zjawisko istnieje i jest tak straszne i szkodliwe jak je malują.
W badaniu opublikowanym na łamach "International Journal of Mental Health and Addiction" naukowcy nie tylko potwierdzili istnienie tego problemu, ale również wskazali na trzystopniową skalę uzależnienia od selfie. Badacze wskazują, że najczęściej dotyczy ono osób chcących zwrócić na siebie uwagę, jak również tych, którym brakuje pewności siebie.
"Zazwyczaj osoby, które zmagają się z tym problemem, charakteryzuje brak poczucia własnej wartości i pewności siebie, starają się dopasować do otoczenia, mogą również wykazywać objawy podobne do innych potencjalnie uzależniających zachowań" - wyjaśnia dr Janarthanan Balakrishnan z wydziału psychologii uniwersytetu Nottingham Trent.
Sir Simon Wessely, profesor psychologii w King's College London, pozostaje jednak sceptyczny co do kwalifikacji nowego zaburzenia. Jego opinię podziela dr Mark Salter, rzecznik The Royal College of Psychiatrists.
"Selfitis nie istnieje i nie powinno istnieć. Mamy do czynienia z tendencją do oznaczania całego szeregu skomplikowanych i złożonych ludzkich zachowań jednym słowem, to bardzo niebezpieczna tendencja, czasem może ona doprowadzić to tworzenia rzeczy i zjawisk, których nie ma" - wskazał dr Salter. (PAP Life)