Sprawdź czy masz na strychu. Zabawki z PRL-u są warte fortunę
Oprac.: Aleksandra Tokarz
Kiedyś synonim i podstawa dobrej zabawy. Dziś wspomnienie, na myśl którego niejednemu w oku kręci się łza. A dodatkowo również – prawdziwe artefakty przeszłości. Zabawki z PRL-u, określane przez miłośników staroci perełkami minionego wieku, znalazły się na celowniku kolekcjonerów – którzy ścigają się w ofertach, oferując spore pieniądze. Sprawdź czy masz na strychu.
Interaktywne gry, płaczące lalki i grające pluszaki — o zabawkach, które dziś święcą triumfy wśród najmłodszych, przed laty nawet nie marzono. Co nie oznacza, że odmawiano dzieciom dobrej zabawy. Bo chociaż w latach 70. i 80. XX wieku zabawki były ograniczonym na rynku towarem, blaszane, drewniane czy plastikowe — każdorazowo dostarczały dużo radości.
Resoraki, lalki, żołnierzyki i bączki, gdy tylko pojawiały się na sklepowych półkach, szybko stawały się obiektem pożądania każdego malucha. Bo choć nie były tak wymyślne, jak te dzisiejsze, każdorazowo okazywały się być na wagę złota — szybko stając się prawdziwym skarbem dziecka.
Chłopcy, pozwalając sobie na małe marzenia, pragnęli stać się posiadaczami kolejki elektrycznej lub samochodów — na czele listy prezentów umieszczając między innymi metalowy pojazd na pedały marki Moskwicz. Szczęściarze mieli swój własny, sterowany za pomocą kabla i małej kierowcy. Dziewczynki marzyły zaś o szczekającym psie czy rowerze Wigry.
Do czasów, które dziś wielu wspomina z prawdziwym sentymentem, powracają kolekcjonerzy. Dają przy tym znak, że stare zabawki, w większości wywołujące dziś nostalgię, po raz kolejny stają się obiektem zainteresowania.
Zobacz również: „Tak brzydkie, że aż pięknie”. Przedmioty z PRL-u warte fortunę
Zabawki z PRL-u warte fortunę. Sprawdź czy nie masz w starym kartonie
Formą przypominały te współczesne — były może nieco brzydsze, czasem wykonane z tandetnych materiałów i mniej zaawansowane technicznie, ale każdorazowo stanowiły prawdziwą dumę dla najmłodszego członka rodziny. Szczególnie, kiedy w proces zabawy i wcześniejszych przygotowań zaangażowana była cała rodzina.
Kiedy w PRL-u zabawki były nie tylko trudno dostępne, ale też drogie, do pracy zabierały się bowiem mamy i babcie - tworząc samodzielnie ubranka dla lalek z materiałów dostępnych w domu. Pomocy nie odmawiali też ojcowie - niejednokrotnie tworząc unikatowe zabawki z drewna. I chociaż, zgodnie z dzisiejszymi kanonami, były nieco tandetne, dzieci uwielbiały je całym sercem. Te, które przetrwały do dziś, po raz kolejny wracają do łask.
Na portalach aukcyjnych wręcz roi się bowiem od ogłoszeń, oferujących prawdziwe relikty przeszłości - na czele z lalkami, telefonami czy polonezami. Ich ceny zaskakują.
Kolekcjonerzy szukają zabawek z PRL-u. Sporo płacą
Prawdziwe triumfy na portalach aukcyjnych zdaje się święcić popularny przed laty Miś-Zezolek. Jego cena to co najmniej 200 złotych. Ta rośnie jednak w zależności od koloru, niekiedy osiągając nawet kwoty 500 złotych. Sporo, bo nawet kilkaset złotych, zarobić można również na zwierzakach-harmonijkach.
W cenie są też resoraki, na przykład Polonez Borewicza, którego cena sięga 400 złotych, a także zestawy żołnierzyków, które na portalach aukcyjnych osiągają kwoty ponad 300 złotych. Cenna przed laty gra w jajeczka kosztuje dziś 100 złotych. W podobnej cenie znaleźć można rzutnik, na którym niegdyś wyświetlano bajki.
Prawdziwą gratką dla kolekcjonerów zdają się być jednak figurki Star Wars. Niektóre egzemplarze osiągają bowiem zawrotne kwoty nawet 5 tys. złotych. Cena konkretnych przedmiotów w dużym stopniu zależy jednak od stopnia ich zachowania oraz unikalności. W cenie są szczególnie te w oryginalnych pudełkach, z metkami lub pieczątkami.
Zobacz również: Kultowe wieczorynki PRL-u. Jak dobrze je pamiętasz? Tylko nieliczni są w stanie zdobyć 10 punktów w naszym quizie