"Test krzesła" może pogrzebać twoje szanse na pracę. Ten trik stosują rekruterzy

Sfinks pilnował wejścia do Teb i zadawał przechodniom zagadkę. Jeśli nie potrafili jej rozwiązać, zabijał ich. Dziś tak właśnie niektórzy kandydaci postrzegają rozmowę kwalifikacyjną. Wszystko ze względu na dziwne pytania rekruterów.

Rozmowa kwalifikacyjna to duży stres
Rozmowa kwalifikacyjna to duży stres© Panthermedia

Wiele osób poszukujących pracy boi się rozmowy kwalifikacyjnej, a konkretnie nietypowych, niezwiązanych bezpośrednio ani z kwalifikacjami, ani z doświadczeniem kandydatów pytań lub zadań. Jednym z nich jest tak zwany "test krzesła". Na czym polega i jak go zaliczyć? Oto nasza podpowiedź.

Nietypowe pytania w trakcie rozmowy mają na celu ocenę zdolności radzenia sobie w nieprzewidywalnych sytuacjach — tak przynajmniej tłumaczą niekonwencjonalny przebieg procesu rekrutacji menadżerowie. Z kolei kandydaci często oceniają takie pomysły negatywnie.

W każdym razie przygotowując się do rozmowy z potencjalnym pracodawcą, warto być przygotowanym na różne scenariusze, aby uniknąć niespodzianek. Jedną z nich może być właśnie "test krzesła".

Rozmowa rekrutacyjna, czyli nie taki diabeł straszny
Rozmowa rekrutacyjna, czyli nie taki diabeł straszny123RF/PICSEL

Jak zaliczyć "test krzesła"?

Aby przejść przygotowaną przez przyszłego pracodawcę próbę, należy po pierwsze zorientować się, że jesteśmy takowej poddawani. Załóżmy, że idziemy na spotkanie rekrutacyjne. Po przywitaniu z pracownikiem HR siadamy na krześle, które zaczyna się chwiać. Raczej nie jest to zwykły zbieg okoliczności, ale świadomy test, któremu właśnie jesteśmy poddawani.

W jakim celu? Niekomfortowy moment zajęcia miejsca na zepsutym meblu ma pomóc rekruterom w ocenie charakteru kandydata i jego zdolności adaptacyjnych w nowych, stresujących warunkach.

Nie kłam w CV. Rekruter w prosty sposób sprawdzi twoje umiejętności
Nie kłam w CV. Rekruter w prosty sposób sprawdzi twoje umiejętności123RF/PICSEL

Kluczem do pozytywnego przejścia "testu krzesła" jest zachowanie zimnej krwi. Niestabilne krzesło ma celowo zdenerwować kandydata. Jednakże niezauważenie tej niedogodności nie jest właściwym podejściem. Ignorując problem, możemy sprawić wrażenie osoby niepewnej lub niezdolnej do radzenia sobie z trudnościami.

Należy przede wszystkim spokojnie zauważyć, że posadzono nas na zepsutym siedzisku, a następnie poprosić o jego zmianę. Jeszcze lepiej, jeżeli możemy sami wymienić krzesło na inne, informując o tym prowadzących rozmowę. Innym dobrym rozwiązaniem może być złożenie kartki papieru w kostkę i podłożenie jej pod krótszą nogę mebla.

Powrót rynku pracownika
Powrót rynku pracownika 123RF/PICSEL

Dlaczego pracodawcy chcą testować kandydatów w nietypowy sposób?

Według menadżerów firm żadne pytanie w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej nie pozwala tak głęboko ocenić osobowości kandydata, jak niespodziewane sytuacje. Postawieni w obliczu zaskakujących zdarzeń reagujemy instynktownie, co daje pracodawcy lepszy wgląd w nasz charakter. Zadania często nie mają bezpośredniego związku z obowiązkami stanowiska, na które aplikujemy, ale łączy je wymóg przejawiania kreatywności, refleksu i spokoju.

Firmy czesto rekrytują przez wideokonferencję
Firmy czesto rekrytują przez wideokonferencję 123RF/PICSEL

Na czym skupi się rekruter? Głównie na zdolności szybkiego reagowania, innowacyjności oraz umiejętność myślenia analitycznego. Niekiedy pytania są formułowane w sposób umożliwiający ocenę, jak kandydat wyjaśnia bardziej skomplikowane tematy, a także by ocenić naturalne zdolności do pełnienia konkretnej roli oraz postawę wobec obowiązków zawodowych. Czy jednak takie próby mają sens? Potencjalni pracownicy bardzo często mają na ten temat odmienne zdanie i — co trzeba przyznać — sporo racji.

Zdanowicz Pomiędzy Wersami. Odc. 65: Ewa Woydyłło-OsiatyńskaINTERIA.PL

Test piwa Steva Jobsa

Z lektury wpisów na forach dyskusyjnych w wątkach o przebiegu rozmów kwalifikacyjnych, wyłania się niewesoły obraz typowego polskiego pracodawcy, który wymagania stawia jedynie przed potencjalnym zatrudnionym, nigdy zaś przed sobą.

"Jakim zwierzęciem się czujesz?", "Opisz listopad", "Jakim narzędziem kuchennym chciałabym być i dlaczego?"- takie pytania podczas rozmów kwalifikacyjnych na stanowiska niewymagające wcale kreatywności i nieszablonowego myślenia to codzienność.

Przygotowanie merytoryczne, strój, punktualność i znajomość firmy - od przygotowania każdego z tych wskazań zależeć może przyszłość rozmowy kwalifikacyjnej
Przygotowanie merytoryczne, strój, punktualność i znajomość firmy - od przygotowania każdego z tych wskazań zależeć może przyszłość rozmowy kwalifikacyjnej123RF/PICSEL

Traktowany przedmiotowo kandydat najczęściej w ogóle nie rozumie celu dziwnych prób, jakim jest poddawany podczas procesu rekrutacji, ani też przyczyn swojego sukcesu, bądź porażki. Często też czuje się ofiarą pracowników HR nadużywająch swojej chwilowej nad nim władzy. Czy więc taki sposób komunikacji z przyszłym pracownikiem można nazwać rozmową?

Rozmowa, również kwalifikacyjna, z definicji wymaga symetrii i równego traktowania obu stron. Wiedział o tym Steve Jobs wprowadzając do procesu rekrutacji w Apple "test piwa", w którym to on sam zadawał sobie nietypowe pytanie - "Czy chciałbym z tą osobą napić się piwa?".

Uwaga na nieprzyjazną rekrutację
Uwaga na nieprzyjazną rekrutację 123RF/PICSEL

Rzecz jasna test Jobsa był najczęściej czysto teoretyczny, chodziło tutaj o ocenę dopasowania kandydata do firmy oraz o to, czy Steve Jobs czułby się komfortowo, spędzając czas z daną osobą w pracy i poza nią.

Test ten nie opierał się wyłącznie na umiejętnościach czy doświadczeniu kandydata, ale również na cechach jego osobowości i był równie subiektywny, jak "właściwe" rozwiązanie niekonwencjonalnych rekruterskich "testów", ale sposób, w jaki Jobs go przeprowadzał był wyjątkowy - w każdej osobie starał się widzieć najpierw partnera i człowieka, a potem podwładnego mu pracownika.

Dobre CV to połowa sukcesu
Dobre CV to połowa sukcesu123RF/PICSEL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas