Twój osobisty bilans roku 2010
Początek roku. Coś się zaczyna, coś się skończyło. Podsumowanie przeszłości to cenny drogowskaz na przyszłość. Pouczające są dla nas nie tylko sukcesy, ale i porażki. One bywają czasem najlepszym nauczycielem.
Czego ty w tym roku nie zaplanowałaś! Znów chciałaś zapisać się na angielski. Obiecywałaś sobie, że będziesz więcej czytać, bo mąż ostatnio stwierdził, że zamieniasz się w kurę domową. A może dzień przed sylwestrem, patrząc w lustro poprzysięgłaś sobie, że zadbasz o siebie. Poza tym przez cały rok myślałaś, że warto byłoby zmienić pracę. I co?
Na angielski nie dotarłaś, wyglądasz jak wyglądałaś... Nie udało ci się nawet schudnąć! A tak marzyła ci się sylwetka o 10 kg szczuplejsza. Twoje CV wysłane do kilku firm nie spotkało się nigdzie z zainteresowaniem.
Dlaczego się nie udało?
Przyjrzyjmy się hasłu "zadbać o siebie". Czy chodziło ci o to, by się zdrowiej odżywiać, więcej ruszać, częściej odwiedzać fryzjera? Jeśli tak, to musisz zrozumieć, że tak sformułowany cel trudno osiągnąć bo... po prostu go nie ma. By zdążać w jakimś kierunku, musisz go bardzo jasno sprecyzować (np. raz na dwa tygodnie pójdę na basen). Inaczej zgubisz drogę. Jeśli naprawdę chcesz coś osiągnąć, musisz też mieć dobrze opracowaną strategię działania.
Zdaniem speców od planowania, jednym z głównych sekretów skutecznego działania jest elastyczność w sposobie osiągania celów. Przykładowo: twój cel to zostać znawczynią literatury sensacyjnej, by twój mąż, jej miłośnik, znalazł w tobie godnego partnera do dyskusji. Planujesz więc "chciałabym przeczytać przynajmniej jedną książkę w tygodniu. Będę czytać wieczorami, przez godzinę".To plan ambitny, zakładający, że oczy nie będą ci się kleić po kwadransie.
Plan B i C
Przygotuj więc plan B, na wypadek, gdyby obowiązki tak dały ci się we znaki, że wieczorem będziesz marzyć tylko o śnie. A brzmi on: jeśli nie znajdę czasu na czytanie wieczorami, będę czytać w kąpieli, przynajmniej jedną książkę miesięcznie. W ten sposób w każdej sytuacji dotrzymasz "planu minimum".
Jeśli natomiast do łazienki wieczorem ustawia się kolejka, przyda ci się plan C czyli... "Kupię sobie audiobooka i będę słuchać książki w autobusie, jadąc do pracy". Życie nieraz zaskoczy cię swoimi meandrami, dlatego ważna jest elastyczność w zbliżaniu się do marzeń.
Podziel wysiłek na części
Najlepiej osiągamy założone cele, gdy drogę do nich podzielimy na etapy. Co brzmi bardziej osiągalnie: "W pierwszym kwartale zrzucę 1 kg czy "Przez rok chcę schudnąć 10 kg"? Dzieląc plan na etapy, sprawiasz, że z efektów możesz się rozliczać na bieżąco. Rozliczając się pod koniec roku, można już tylko siąść i westchnąć "znów mi się nie udało się...".
Daj sobie czas na przygotowanie
To ważne, zwłaszcza wtedy, kiedy planujesz dużą zmianę! Chcesz znaleźć nową, lepiej płatną pracę? Pomyśl, czy masz do tego podstawy. Bo jeśli już dziś zaczniesz rozsyłać cv, prawdopodobnie znajdziesz pracę podobną do obecnej i za podobne pieniądze. Zmieniły się twoje ambicje, ale nie kwalifikacje. Najpierw naucz się czegoś nowego, np. opanuj obsługę arkuszy kalkulacyjnych Excela, poznaj program do prowadzenia księgowości. W ten sposób twoja atrakcyjność na rynku pracy wzrośnie.
Nie szukaj wymówek!
Przyczyną niepowodzeń jest też ciągłe odkładanie "dnia zero", wynajdywanie kolejnych wymówek. Umów się ze sobą, kiedy dokładnie ruszasz do boju (np. 1 marca zacznę kurs księgowości), wpisz to do kalendarza. I choćby tysiąc rzeczy ci przeszkadzało, nie daj się!
Czy zauważyłaś, jak surowo obchodzisz się sama ze sobą? Kiedy coś ci się nie uda, ganisz siebie, jakby to był koniec świata. Gdy zawalisz choćby drobną sprawę, natychmiast masz wrażenie, że jesteś do niczego. Twoje poczucie wartości gwałtownie spada i jesteś przekonana, że do niczego się nie nadajesz.
Psycholodzy ubolewają, że u nas nie ma zwyczaju chwalenia ludzi ani w pracy, ani wśród najbliższych. Jeśli zrobimy coś dobrze, nie zwracamy na to uwagi. Wydaje nam się to absolutną oczywistością. A przecież każda z nas mogłaby wyliczyć wiele rzeczy, które zasługują na uznanie, a nawet podziw.
Zobacz wreszcie swoje sukcesy!
Pomyśl, co udało się tobie. Zrobiłaś wreszcie prawo jazdy. I choć egzamin zdawałaś więcej niż raz, od kilku miesięcy całkiem sprawnie poruszasz się w korkach po zatłoczonym mieście. Albo: jeszcze kilka miesięcy temu zamartwiałaś się o syna. Poszedł do gimnazjum i niezbyt dobrze znosił zmianę szkoły. Stał się opryskliwy, zamknięty w sobie, jakby nieobecny. Ale, dzięki twojej poświęconej mu uwadze, rozmowom i wsparciu, dał sobie radę z "kryzysem". Zapomniałaś?
Porozumiałaś się z mężem, docenia cię szef
Ty i twój partner przechodziliście trudny okres - tak trudny, że zdecydowałaś się poprosić o radę psychologa. Dzięki jego wskazówkom udało ci się porozumieć z partnerem. Myślisz, że tak się stało, bo trafiłaś do superspecjalisty? W pewnym sensie tak. Ale tak naprawdę sukces odniosłaś ty. Gdyby nie twoje samozaparcie, umiejętność w rozpoznawaniu emocji swoich i męża, nic by z tego nie wyszło.
W pracy kilka razy zostałaś pochwalona przez szefa. Ty uważasz, że tylko wypełniasz swoje obowiązki, ale przełożony cię ceni! Można na tobie polegać - to ogromny sukces! Gdybyś szukała współpracownika, wybrałabyś osobę podobną do ciebie? Obowiązkową, godną zaufania? Na pewno! Pomyśl o sobie jak o tym wybranym współpracowniku.
Zmieniłaś swój wygląd
No, bądźmy szczerzy. Jeszcze pół roku temu nie wyglądałaś najlepiej. Ziemista cera, przesuszone włosy, ciemny, szarobury ciuch. I może tak byłoby do dziś, gdyby nie twoja serdeczna przyjaciółka. To ona namówiła cię na zmianę fryzury, podszepnęła, jakie kremy będą najlepsze dla twojej skóry, podsunęła, odpowiednie dla twojej "nowej urody" ubrania. Kiedy szłaś kilka dni temu ulicą, natknęłaś się na dawnego kolegę. Popatrzył na ciebie z wyraźnym błyskiem w oku... Ciesz się!
Wyłącz wewnętrznego krytyka
Większość z nas ma w sobie wewnętrznego krytyka, który szepcze nam do ucha: - to ci się nie udało, tamto nie wypadło dobrze, a tamto to już na pewno mogłaś zrobić znacznie lepiej. To odbija się w twoim wnętrzu echo głosów dorosłych, którzy cię w dzieciństwie krytykowali. Oczywiście, na ogół w dobrej wierze, chcąc cię zmobilizować do większego wysiłku i osiągnięcia sukcesów.
Teraz ten krytyczny głos zamieszkał w twojej duszy. Ilekroć oceniasz siebie, zaczyna sączyć toksyczne uwagi, odbierając twym osiągnięciom blask i znaczenie. A ty go słuchasz, nie wiedząc, że wcale nie musisz! Ilekroć się odezwie, krytykując cię za nieistotne niedociągnięcia, zauważ go i powiedz mu: "zamilcz!" A potem wylicz przynajmniej trzy pozytywne rzeczy, które podobają ci się w krytykowanej sytuacji.
Pamiętaj!
Twoja lista mniejszych i większych osiągnięć mogłaby zawierać setki takich pozycji, ale jakoś nie czujesz się zwycięzcą. Dlaczego? Czemu nie doceniasz swoich sukcesów? Przecież codziennie odnosisz ich naprawdę mnóstwo! Zauważ to!
Gdy przestudiujesz powody niezadowolenia z poprzedniego roku, nie popełnisz drugi raz tych samych błędów. Wtedy rok 2010 nie pójdzie na marne, bo dostarczy ci cennych wskazówek, jak pracować nad realizacją swoich marzeń.
Zaplanuj coś tylko dla siebie
Tak, tylko dla siebie! Pomyśl o czymś, na co TY sama masz ochotę. O czymś, co TY lubisz. Zrób coś, na co nigdy nie starcza ci czasu. To egoizm, pomyślisz? A nawet jeśli, to co? Psycholodzy coraz głośniej powtarzają, że egoizm to nic innego, jak kochanie samej siebie. I nie ma w tym nic złego! Bo dopiero, gdy siebie kochamy, możemy naprawdę kochać i być dobrzy dla innych.
Puść wodze fantazji
Przypomnij sobie, o czym marzyłaś jako młoda dziewczyna. A o czym jako dziecko? Lub świeżutko po ślubie? Kiedyś wszystko wydawało się realne, a życie tylko czekało, aż wyciągniesz po nie ręce... Dziś twój życiorys wyznaczają obowiązki. Nie musi tak być! Realizacja marzeń sprawi, że znów poczujesz: świat należy do ciebie!
Małe przyjemności
To może być coś zwyczajnego, jak obejrzenie filmu na dvd, który jakiś czas temu pożyczyła ci przyjaciółka, kąpiel w wonnej pianie, ładna bluzka z najbliższej wyprzedaży, pedicure, spotkanie z dawnymi koleżankami z "Naszej klasy", wizyta u fryzjera.
Bardziej wyszukane, trochę zwariowane
Zawsze chciałaś w karnawale wystąpić w odlotowej sukni i na baaardzo wysokich obcasach? Pokosztować smaku królewskich krewetek albo masażu shiatsu? Wyjdź z założenia, że w tym roku wszystko jest możliwe!
Chcesz zapisać się na jakieś zajęcia. Ty wybierasz! Najważniejsze: niech będzie to coś, co zawsze chciałaś robić. Nie wybieraj kursu gotowania według pięciu przemian, bo twój mąż lubi "nowinki" kulinarne. Niech to będzie kurs garncarstwa, fotografii cyfrowej, a nawet prawo jazdy na motocyklu, jeśli o tym zawsze marzyłaś. Nieważne, czy inni uznają to za szalony pomysł. To ma być tylko dla ciebie. Dzięki temu będziesz miała poczucie, że się rozwijasz, idziesz do przodu. Inwestujesz w samą siebie.
Wspólne marzenia
To będzie na pewno fajny rok, jeżeli coś zaplanujecie razem. Siądź z mężem i dziećmi (jeśli są starsze) i pomyślcie, czego tak naprawdę wszyscy byście chcieli. Możecie rozdzielić między siebie zadania. Mąż wyszukuje w internecie oferty z tanimi wycieczkami, starszy syn zbiera informacje np. o ciekawych miejscach w Hiszpanii, do której latem macie zamiar pojechać na dwa tygodnie. Jeśli się wam uda, wszyscy będziecie mieć ogromną satysfakcję.
Plany finansowe
Oczywiście taka wycieczka kosztuje. A jeszcze czeka was remont kuchni i komunijne przyjęcie młodszego dziecka. Dokładnie zaplanujcie, skąd wziąć na to fundusze. Nie zakładaj, że jakoś to będzie, tylko podejmijcie decyzję: może na wakacyjną wyprawę czy solidny remont warto wziąć kredyt, a na komunię dziecka uda się wam zaoszczędzić, jeśli zaczniecie odkładać już w styczniu.
Powodzenia!
Agata Domańska