W obronie teściowej
Matka Polka cieszy się w Polsce ogromnym szacunkiem. Jej opiekuńczość, zapobiegliwość i skłonność do poświęceń wychwalane są pod niebiosa. Ale tylko do czasu, gdy dzieci dorosną i założą własne rodziny.
"Jak długo należy patrzeć na teściową jednym okiem? Aż muszka się zgra ze szczerbinką." "Jaka to jest teściowa na 102? Sto metrów od domu i dwa metry pod ziemią." "Tato, dzik zaatakował babcię. Jak sam zaatakował, to niech sam się broni" - wyczytałam w ostatniej "Polityce".
Raport "Jak oswoić teściową" kończy się optymistycznie: "W odwiecznej wojnie synowej z teściową przyszedł chyba dobry moment na zawieszenie broni". Ale nim do tego dojdziemy, czeka nas kilka stron pełnych stereotypów.
Najpierw przykłady z życia wzięte, w jedynie słusznej interpretacji. "Teściowej Marty udało się rozbić jej małżeństwo w kilkanaście miesięcy, mimo że mieszkała w odległości 200 kilometrów." To potwierdza regułę, że najlepsza odległość to dwa metry pod ziemią, bo każdą inną teściowa pokona bez trudu. Jak nie na miotle, to przez telefon.
Teściowa Marty dzwoniła, instruowała, otwierała wyciągi z banku, bo przychodziły na jej adres. Dlaczego? "Robert był zameldowany u rodziców, więc tam przychodziły wyciągi z naszego konta" - wyjaśnia Marta. - "Miała pełną kontrolę nie tylko nad naszymi finansami, ale nad całym życiem, bo po najdrobniejszej kłótni mój mąż łapał za telefon, żeby poskarżyć się mamusi."
Zdawać by się mogło, że sprawa jest oczywista. Facet nie dojrzał do małżeństwa. Nie dość, że nie potrafi zmienić adresu do korespondencji w banku, to do konfliktów z żoną włącza matkę. "Gdy Marta zaszła w ciążę, z jej małżeństwem było już naprawdę źle. Przy którejś kłótni Robert uderzył Martę." Ale to teściowa rozbiła małżeństwo, bo stanęła po jego stronie. Tak wynika z raportu "Polityki".
Kolejna historia jest podobna. Co prawda nie skończyła się rozwodem, bo Helena zaciskała zęby, gdy teściowa "przynosiła jej w prezencie resztki wysuszonego ciasta albo lekko zzieleniałe mięso". Rejestr grzechów teściowych jest naprawdę wymyślny, a jeszcze go w pełni nie znamy. "Z ankiet CBOS wiemy tylko, że problem z teściową jest zaraz po pieniądzach i podziale obowiązków domowych najczęstszą przyczyną rodzinnych konfliktów. Fora internetowe puchną od skarg, żalów i bezsilności. Dominują na nich kobiety." Bo choć dowcipy o teściowych opowiadają głównie mężczyźni, to nauka dowodzi, że "naprawdę groźna może być ta druga relacja: teściowa-synowa".
"Matka męża jest jak diabeł w domu" to tytuł jednej z prac naukowych przytaczanych w raporcie. Ale nie można zaprzeczyć, że patriarchat nigdy nie sprzyjał dobrym relacjom między kobietami. Wręcz przeciwnie. Teściowe stały na straży patriarchatu, ich zadaniem była kontrola młodych kobiet. Tylko czy to na pewno jest wina teściowych? Z raportu jasno wynika, że na swój los w naszej świadomości w pełni sobie zasłużyły.
A że każdy z nas ma w otoczeniu przynajmniej kilka fajnych teściowych? Akurat nimi raport się nie zajmuje. Tłumaczy tylko, dlaczego teściowe są złe i jak sobie z nimi radzić. "Po pierwsze - nie zaczynać od stereotypów." To dobra rada, niestety w tym raporcie "Polityka" z niej nie korzysta. Od początku wiadomo, kto jest dobry, kto zły, i do końca nic się nie zmienia. Choć nie, zmieniają się czasy.
"Rzadziej niż w czasach PRL młodzi skazani są na mieszkanie z rodzicami. To częściowo wygasza konflikty. Z drugiej strony jednak często na starcie skazani są na pomoc ekonomiczną rodziców, a bywa, że ci wówczas czują się uprawnieni do interwencji." A może by spojrzeć inaczej? Że to rodzice są skazani na pomaganie dorosłym dzieciom? Oddają im swoje oszczędności, zamiast jechać na wczasy do Egiptu. I czasem się wkurzają, gdy dzieci wydają te pieniądze bez sensu.
Ale czy teściowa może mieć rację? Na którymś forum młoda mężatka (rodzice męża oddali im piętro w swoim domu) skarży się z powodu uwagi teściowej, że sałatki powinna chować do lodówki. Dziewczyna oburzona, że teściowa się wtrąca, że jakim prawem krytykuje, że ona jest dorosła, więc powiedziała jej, że sobie nie życzy. Bardzo dobrze - twierdzą forumowicze. Niech się nie wtrąca! Ktoś napisał, że może teściowa ma rację, ale szybko został zakrzyczany. Tak to jest, gdy z natury rzeczy jedna ze stron jest w porządku, a druga ma złe intencje. A że teściowa je ma, to jasne po raporcie "Polityki". Teraz czekam na raport o blondynkach. Z pewnością okaże się, że są głupie. Bo jakby mogło być inaczej, skoro wszyscy wiemy, że są?
Hanna Samson