We Wrocławiu na świat przyszły czworaczki. Ojcu grozi deportacja

W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu urodziły się czworaczki. 20 września lekarze z wrocławskiego szpitala po raz pierwszy odebrali taki poród. Pochodzący z Ukrainy rodzice chłopców obawiają się deportacji. Czy rodzina zostanie rozdzielona?

20 września w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu urodziły się czworaczki
20 września w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu urodziły się czworaczki123RF/PICSEL

We wrocławskim szpitalu urodziły się czworaczki

20 września w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu urodziły się czworaczki - Adam, Alan, Kaj i Noe. Lekarze z tej placówki po raz pierwszy odebrali taki poród. Nic dziwnego, bo taka ciąża zdarza się raz na prawie 600 tys. przypadków.

Maleństwa urodziły się po ukończeniu 30. tygodnia ciąży poprzez cesarskie cięcie. Za pośrednictwem mediów społecznościowych szpital przekazał, że urodzeni chłopcy najbliższe kilka tygodni spędzą na Oddziale Neonatologii, a ich waga waha się od 1270 g do 1550 g. Dzieci wymagają intensywnej opieki medycznej.

Poczwórne szczęście

Rodzice chłopców pochodzą z Ukrainy. Marina i Oleksij Kucher w Polsce mieszkają od sześciu lat. To właśnie tutaj wzięli ślub i z tym krajem wiążą przyszłość. Młoda mama w rozmowie z Onetem wyznała, że na Ukrainie nie była w stanie utrzymać się z pensji kosmetyczki, stąd pomysł o przeprowadzce. 

Marina Kucher wyznała, że w Polsce była pod dobrą opieką medyczną. Każda ciąża mnoga wiąże się z zagrożeniem. Największym jest wcześniactwo. Takie ciąże rozwiązuje się przed spodziewanym terminem porodu.

Wszystko przez to, że dla przyszłej mamy byłoby sporym obciążeniem dotrwanie do 40. tygodnia ciąży. Poród przebiegł bez żadnych komplikacji w planowanym przez lekarzy terminie.

Rodzice boją się deportacji

Mimo że przyjście na świat czworaczków to dla rodziców ogromna radość, to mają oni jednak pewne zmartwienie. Obawiają się, że zostaną rozdzieleni. Ojcu czworaczków grozi deportacja.

Jak podaje "Onet", po tym jak Straż Graniczna odkryła, że mężczyzna nie ma ważnego prawa do wykonywania pracy, musiał zapłacić trzy tysiące kary, a w jego paszporcie pojawiła się pieczątka o deportacji.

Mimo że przez pandemię COVID-19 deportacja jest wstrzymana, to brak dochodów spędza sen z powiek rodziców, zwłaszcza że rodzina powiększyła się aż o cztery osoby. Para ma jeszcze 16-letniego syna.

Zdaniem prawników, chociaż Oleksij Kucher nie dopełnił obowiązków prawnych, to jego sprawa o uchylenie deportacji ma szansę na pomyślne zakończenie. 

Oleksij Kucher "Gazecie Wrocławskiej" powiedział, że wniosek na zezwolenie na pracę dla cudzoziemca wykonującego pracę polegającą na pełnieniu funkcji w zarządzie osoby prawnej wpisanej do rejestru przedsiębiorców złożył półtora roku temu. Ponadto złożył dokumenty na kartę pobytu i czeka już na nie rok i trzy miesiące.

Mimo ciągłych wizyt w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim nadal nie uzyskał informacji dotyczących złożonych dokumentów. Mężczyzna złożył wniosek zażaleniowy, który czeka na rozpatrzenie.

Czytaj więcej:

Schody do Nieba zostaną zburzone. Niebezpieczna atrakcja przyciąga zbyt wielu turystów!

Afgańskie kobiety protestują w sieci. Nie chcą zakładać burek!

Królewska łazienka w polskiej szkole. W Zabrzu postawili na luksus 

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas