Reklama

Anna z Krakowa:

Modlitwę zaczynam od słów:

- Panie Boziu miej w opiece swoją najgłupszą owieczkę w stadzie.

Liczę na Jego poczucie humoru.

Życie nauczyło mnie cynizmu i braku zaufania do ludzi. A On niestrudzenie, od zawsze szepta mi do ucha podczas snu:

- Kochaj, szanuj, dbaj, nie daj się, uwierz...

Wiem, że czasem brakuje Mu do mnie cierpliwości i jest zmęczony moją zwykłą ludzką głupotą. Ale walczy o mnie.

Wsłuchuję się w siebie i słyszę jego głos.

Nie daje mi czasu na nudne depresje i irracjonalne marzenia. Mówi do mnie:

Reklama

- Żyjesz tylko raz...

Zatopiona w swoich myślach, nieuważna i całkowicie rozkojarzona, zupełnie nie pamiętając drogi, którą szłam, zawsze docieram do celu. Nieświadomie lecz bezbłędnie lawiruję między samochodami, autobusami i tramwajami na ulicy Lubicz i jakimś cudem zawsze wiem, że właśnie nadjeżdża mój autobus.

Gdy zgubiłam mrożone ryby, wiedziałam, do którego sklepu mam wrócić.

Czasem słyszę łopot jego skrzydeł. Wiem, że zawsze jest obok. Jak przyjaciel, który nigdy nie odejdzie.

Kiedy przyszły naprawdę ciężkie dni.... Ciężki rok, który nie oszczędził niczego co było dobre w moim życiu. Sytuacje bez wyjścia piętrzyły się i rozrastały jak rak. Powoli okazywało się, że świat ma tylko czarne barwy, a moich żyłach zaczęła płynąć niedobra krew. Zamykałam się w sobie, odgradzając się szczelnie od wszystkiego co dobre.

Trafiła w moje serce kiedy było już naprawdę źle. Kiedy ucieczką sprzed ołtarza uratowałam swoje JA, kiedy ?przyszły ojciec? moich dzieci, okazał się prymitywną terrorystą. Kiedy cztery wspólne lata, okazały się totalną stratą czasu, a rozstanie niczym, w porównaniu z byciem we dwoje. Złe myśli atakowały główne założenia mojego Istnienia, nic nie cieszyło i nic nie miało sensu. Myślałam, że nie mam w sobie tyle siły by wystartować jeszcze raz ... Uzależnienie od przeszłości potrafi zabić całą radość Bycia i solidnie zamyka w sobie.

Gdzieś wciąż słyszałam słowa:

- Będzie dobrze zobaczysz....

Nikt jej nie chciał. Zupełnie tak jak mnie.

Kolega myślał, że to wilczur, a kiedy okazało się, że do owczarka niemieckiego brakuje jej paru centymetrów w kłębie i paru solidnych kilogramów

chciał ją.....

Była małym, szaro-burym szczeniakiem, ze stojącymi jak radary uszami, zarobaczonym i zapchlonym, że aż strach. Skrzyżował nasze drogi.

Dałam jej na imię Tula.

Ta, skreślona z listy żywych sierota, całkowicie zawładnęła moim sercem i uzależniła od siebie. Swoją radością odebrała mi cały ból i wyprowadziła na prostą. Nie pozwoliła płakać. Jej przywiązanie, wierność, tęsknota i cała miłość wpisana w brązowe psie oczy, była i jest czymś najlepszym co mogło mi się przytrafić wtedy w życiu. Takie serce w futrze.

Teraz jest nas troje: Tula, Ja i osoba, którą kocham ponad wszystko.

A On jak zawsze miał racje. Jest dobrze.

Mówią, że Anioły mają duże białe skrzydła, i mój pewnie też ma. Nie wiem tylko czyją ma twarz.

Nic tak nie leczy ze Złego, jak możliwość przestania myślenia o sobie i oddania komuś swoich smutnych i radosnych dni.

Mówią, że intuicja pomaga wyjść z największych opresji, jeśli intuicją nazwiemy Anioła Stróża......

Praca nagrodzona w konkursie "Mój dobry duszek"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy