Reklama

Matthew Williamson

- Och, Matthew? Kocham go; dla mnie jest geniuszem! Uwielbiam go. Przyjaźnimy się. Uważam, że jest naprawdę utalentowany. Kocham jego projekty, ponieważ zawsze daje nam kolory, błyszczące aplikacje, wszystkie te śliczne rzeczy, które kochają "girlies"! Nie mogę się już doczekać pokazu!

- W jego projektach nie ma nic oszukańczego, nic przekombinowanego, nic demonicznego. On naprawdę lubi kobiety i widać to w jego ubraniach!

- Wielka dbałość o szczegóły - jak zapewne wiecie, Matthew zdobywał doświadczenie zawodowe w moim studio. Bardzo lubię obserwować, jak rozwinął się od tego czasu.

- Jestem Moreen Williamson, mama Matthew. Trzęsę się jak osika, jestem bardzo podenerwowana, ale też bardzo podekscytowana. To po prostu niewiarygodne, co Matthew osiągnął. Jestem z niego bardzo, bardzo dumna.

Już chyba jako jedenastolatek wiedział, że chce się zajmować modą. Uwielbiał tkaniny, uwielbiał szyć ubrania?

Reklama

- To cudowna mieszanka mody dziennej i wieczorowej. On jest oczywiście świetny w obu tych dziedzinach. Tutaj zostały one zestawione w fantastyczny sposób. Stroje wieczorowe były nadzwyczajne - krótkie, długie, ozdobione błyskotkami, deseniami? Kroje również były bardzo szykowne; zwróciłam uwagę na świetne skórzane spodnie i krótkie kurteczki? Doskonałe krawiectwo.

- Na pewno wyróżniały się plisowane gniecenia na żakietach i kurtkach. Nie myślałam, że kroje Matthew mogą być tak ostre, jak te, które zobaczyłam w jego ostatniej kolekcji. Desenie były bardzo w jego stylu, ale nie zdominowały tego pokazu. To naprawdę wyrafinowana moda. Widać, że Matthew zrobił duży krok naprzód.

- Chodziło o to, aby przez kształt sylwetki uczynić wygląd bardziej twardym; by dziewczyny czuły w sobie siłę i moc - ale nie agresję! Stąd też wyraźnie zarysowane kształty. Na wybiegu widzieliśmy również lejące się kroje i rzeźbiarską jakość - ten właśnie efekt był moim celem.

Londyn to miasto, w którym mieszkam od wielu lat. Tutaj się uczyłem; tutaj uczęszczałem do Saint Martin's. Tutaj również założyłem swoją firmę. Pokaz w Londynie, po dziesięciu latach, w ładny sposób spina te wydarzenia klamrą. Po pokazach w Nowym Jorku, w Mediolanie z marką Pucci, dobrze jest znów być w domu!

Tłum. KK

Zobacz film:

Barracuda film & tv
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy