Reklama

Nie daj się depresji

Co dziesiąty Polak choruje na depresję. W 2020 roku będzie ona drugim problemem zdrowotnym na świecie - mówi INTERIA.PL dr Dariusz Wasilewski, psychiatra, dyrektor Centrum Psychoprofilaktyki i Terapii, przewodniczący resortowego zespołu ds. walki z depresją przy ministrze zdrowia.

Co dziesiąty Polak choruje na depresję. W 2020 roku będzie ona drugim problemem zdrowotnym na świecie - mówi INTERIA.PL dr Dariusz Wasilewski, psychiatra, dyrektor Centrum Psychoprofilaktyki i Terapii, przewodniczący resortowego zespołu ds. walki z depresją przy ministrze zdrowia.

Emilia Chmielińska, INTERIA.PL: Dzisiaj Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Jak można scharakteryzować tę chorobę?

Dr Dariusz Wasilewski: Depresja należy do tzw. chorób afektywnych, czyli zaburzeń związanych z nastrojem. Polega na tym, że nastrój nam się pogarsza, zaczyna nam być smutno, zaczynamy być przygnębieni, apatyczni. Pogarsza się również nasza aktywność - czyli tzw. napęd. Zaczynamy mieć niechęć do robienia czegokolwiek, pomijam sprawy wymagające bardzo dużego wysiłku, ale w pewnym momencie nie chce nam się wykonać rzeczy niemalże podstawowych. W skrajnych przypadkach nie chce nam się wstać z łóżka, pójść do łazienki, umyć zębów.

Reklama

Bardzo ważnym objawem jest zaburzenie rytmów biologicznych - głównie dotyczy to kłopotów ze snem: nie śpimy, budzimy się w nocy, nie możemy zasnąć. Depresja to również lęk. Około 70 proc. osób z depresją doznaje lęku, jest on takim lękiem charakterystycznym - mało nasilonym, ale stałym. Dotyczy on obaw o przyszłość, o swoje zdrowie, o zdrowie najbliższych, to takie ciągłe martwienie się. Oczywiście oprócz tych objawów jest wiele innych, które są wynikiem obniżenia nastroju - pesymistyczna ocena przyszłości - "przyszłość jest czarna i jej w ogóle nie ma", niska samoocena - pacjenci z depresją uważają się za nieudaczników. Depresji towarzyszą również myśli samobójcze, najczęstszą przyczyną samobójstw jest depresja.

Konsekwencjami tych wszystkich objawów jest odizolowanie się od otoczenia, niechęć do pracy, nieumiejętność radzenia sobie w pracy, wypadnięcie z rytmu pracy. Pojawiają się również problemy rodzinne - chory wypada z obowiązków rodzinnych. Osoba chora na depresję może także nadużywać alkoholu lub leków uspokajających.

Czy osoba chora zdaje sobie sprawę ze swojego stanu? Konieczna jest jej pomoc z zewnątrz? Często otoczenia daje jej rady typu: "weź się garść, przestań się zamartwiać" - czy są właściwe?

Chory ma poczucie winy i to poczucie narasta, a to może wręcz doprowadzić do próby samobójczej. Więc takie rady typu: "weź się garść, przestań się wygłupiać, nie myśl o kłopotach" itp. są bardzo szkodliwe, należy ich unikać. Osoby, które nie przeszły depresji bardzo często nie rozumieją, że jak to się dzieje - ktoś ma dwie ręce, dwie nogi i co - i nie może działać. Nikt w takie choroby nie wierzy, dopóki sam tego nie przejdzie.

Często pacjenci nie mają świadomości, że chorują. Myślą sobie: "jest ciężko w życiu, bo w życiu musi być ciężko". To jest taki przykład myślenia depresyjnego. Ludzie z objawami depresji mają czasami poczucie choroby, z tym że raczej jest to takie poczucie choroby dotyczące sfery fizycznej, bo depresja ma także szereg objawów fizycznych - osłabienie, zmęczenie, brak energii.

Jest również taka postać depresji, zwana depresją maskowaną, przy której wręcz dominują objawy fizyczne, bardzo często są to dolegliwości bólowe. Człowiek zaczyna szukać pomocy u lekarzy internistów, a za tym może stać depresja.

Jednak częściej niż sam chory, objawy zaczyna dostrzegać otoczenie. Zauważają, że coś się z tym człowiekiem dzieje, że kontakt jest z nim trudniejszy, że trudno go do czegoś zmobilizować, że ta jego aktywność się znacząca zmniejszyła. Jeśli coś takiego rodzina, otoczenie stwierdzi, powinni natychmiast tego pacjenta nakłonić do tego, żeby zgłosił się do lekarza. Często chory nie chce iść do specjalisty, jednak trzeba go do tego skutecznie nakłaniać, czasem można wybrać drogę poprzez lekarza rodzinnego, który jest autorytetem dla chorego.

Jak się leczy depresję?

Metod leczenia jest kilka, jednak dominującą jest farmakoterapia, czyli stosowanie leków antydepresyjnych. Wokół tych leków narosło mnóstwo mitów. Myli się je z lekami uspakajającymi o działaniu nasenno-uspokajającym, a to jest zupełnie inna grupa leków. Leki przeciwdepresyjne służą do leczenia właśnie zaburzeń afektywnych, zaburzeń nastrojów i ich działanie jest konkretnie na te objawy jakie występują w depresji. Są to leki bezpieczne, zwłaszcza jeśli chodzi o leki nowej generacji. To leki, które nie uzależniają i to należy podkreślić. Te leki właśnie wyciągają człowieka z tego makabrycznego dołu i chronią go przed konsekwencjami depresji, przed samobójstwem. Są więc takim ważnym orężem jeśli chodzi o walkę z depresją.

Innym sposobem leczenia jest psychoterapia, czyli spotkania z psychoterapeutą, psychologiem, który leczy nie lekami, tylko słowem. Ponieważ bardzo często to myślenie depresyjne zmienia światopogląd, chorzy inaczej patrzą na ten świat, psychoterapeuci starają się zmienić u chorego sposób widzenia świata i też samego siebie, poprawić jego samoocenę.

Ile trwa leczenie depresji?

Depresja rzeczywiście należy do takich chorób, można powiedzieć, upartych. Zwykle leczenie trwa kilka tygodni. Jeżeli w ciągu 4 - 8 tygodni jest dobra poprawa, można to ocenić jako błyskawiczny sukces terapeutyczny. Ma tu też znaczenie to, że leki przeciwdepresyjne nie działają natychmiast, one potrzebują trochę czasu - przynajmniej 2 tygodni, żeby ich siła działania zdążyła się rozwinąć.

Kto choruje częściej - kobiety czy mężczyźni?

Rzeczywiście kobiety zapadają na depresję częściej , ale nie wiadomo do końca dlaczego. Na pewno związek ma to, że pozycja społeczno-zawodowa kobiety jest gorsza. A po drugie kobieta z reguły ma więcej obowiązków. Wymaga się od niej pracy zawodowej i opieki nad dziećmi, a to jest oczywiście jakaś przyczyna do tego, że kobieta może gorzej znosić różne sytuacje.

A jak jest z depresją wśród młodych ludzi?

Wśród młodzieży coraz częściej obserwuje się stany depresyjne. W jednym z województw przeprowadzono wśród uczniów liceum prosty test i u około 60 proc. osób stwierdzono nastroje depresyjne, to jest dosyć zatrważające. Jest na pewno wiele czynników, które się do tego przyczyniają. Czynniki psychospołeczne i to, że z racji tego, że rodzice biorą udział w tym wyścigu szczurów - mniej zajmują się tymi dziećmi. Również brakuje możliwości interesującego, rozwijającego spędzania wolnego czasu. Brakuje nawet takich banalnych rzeczy jak boiska sportowe. Na wielu blokowiskach młodzież nie ma co ze sobą zrobić - siedzą na ławkach, opowiadają głupoty, palą , piją. Szalenie istotną sprawą jest to, że szkoła zupełnie nie przygotowuje do tego, jak sobie radzić z problemami, z przemianami społecznymi. Szkoła być może przygotowuje w sensie intelektualnym bardzo dobrze, ale w sensie emocjonalnym nie.

Już po raz trzeci dzień 23 lutego jest dniem walki z depresją, a po raz piąty odbywa się z tej okazji ogólnopolska akcja edukacyjna. Jaki jest cel tych działań?

Po pierwsze chcemy, żeby społeczeństwo dowiedziało się jak najwięcej o tej chorobie. W związku z tym, żeby ludzie nie bagatelizowali pewnych objawów u siebie, a jednocześnie żeby próbowali zrozumieć te objawy u innych. Z drugiej strony zależy nam na tym, żeby zmobilizować i tak w sumie wątłe siły służby zdrowia do tego, żeby temu problemowi się przeciwstawić, żeby w ramach systemu opieki zdrowotnej powstawały ośrodki, które tym problemem będą się zajmować, bo jest ich ciągle mało. Powiedzmy sobie szerze - ten jeden dzień nic nie zmieni, ale takie regularne akcje na pewno tak. Myślę, że z każdym rokiem coraz więcej ludzi ma świadomość tej choroby i też w jakiś sposób system opieki nad tymi pacjentami z roku na rok się polepsza. Robi się szkolenia dla lekarzy rodzinnych, lekarze rodzinni coraz częściej rozpoznają tę chorobę - to cieszy, ponieważ większość pacjentów trafia na początku do nich.

Czy to, że o depresji jest dosyć głośno jest efektem tego, że wzrasta liczba osób chorych na depresję, czy po prostu zaczyna się o niej więcej mówić i dlatego przestaje być tematem tabu?

I jedno, i drugie. Przyjmuje się, że 10 proc. społeczeństwa choruje na depresję. Wydaje się, że ten wzrost zachorowań jest coraz większy. Prawdopodobnie ma to związek z tempem życia, jak również z różnymi szkodliwościami, które niesie cywilizacja. Z drugiej strony coraz częściej rozpoznajemy depresję. Należy jednak stwierdzić, że depresja jest jednym z najpoważniejszych problemów zdrowotnych całego świata. Prognozy są takie, że w 2020 roku depresja będzie drugim problemem zdrowotnym na świecie.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | objawy | choroby | chory | leki | depresja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy