Niedojrzałość czy strach?
Zdaniem psychoterapeuty Wojciecha Eichelbergera, bezpieczeństwo ekonomiczne i socjalne bardziej niż wygodnictwo przesądza o tym, że Polacy coraz rzadziej myślą o posiadaniu dzieci.
- Posiadanie dzieci to ogromna odpowiedzialność i trzeba umieć sobie wyobrazić, że przez następne 20 lat trzeba będzie te dzieci wyżywić, ubrać, zadbać o ich zdrowie, pokazać im świat. Przypuszczam, że wielu ludzi w dobrym wieku, żeby mieć dzieci musi te wszystkie wątpliwości rozważyć. I stąd problem, poza tym nie wszyscy chcieliby mieć dzieci w kraju rządzonym przez Samoobronę - przyznał Eichelberger, który był gościem czata w INTERIA.PL.
Jego zdaniem decyzja o założeniu rodziny powinna być podejmowana w odpowiednim wieku: "Myślę, że lepiej mieć dzieci w okolicach trzydziestki niż dwudziestki, bo dzieci mają szansę, że rodzice są bardziej dojrzali, spokojni, że będą gwarantować większą stabilność tej rodzinie. Chciałbym wierzyć, że współcześni młodzi rodzice zachowują się odpowiedzialnie".
Wg psychoterapeuty, niechęć młodych ludzi do rodzicielstwa może wynikać także z niedojrzałości emocjonalnej, czyli potrzeby pozostawania dzieckiem w wieku, w którym, można by mieć własne dzieci. Istotne są także doświadczenia wyniesione z własnych rodzin. - Młodzi ludzie coraz rzadziej wynoszą z domu jakieś przykłady trwałości więzi rodzicielskiej i mają prawo obawiać się, czy sami podołają takiemu zadaniu - tłumaczy Eichelberger.
Decyzję o założeniu rodziny trudniej podjąć mężczyznom: "Faceci posiadają instynkt ojcowski, ale on nie rozwija się tak naturalnie i nie jest tak mocny jak u kobiet". W przypadku tych "opornych" psychoterapeuta doradza szczerą rozmowę. - (Trzeba) ustalić, co jest priorytetem dla Waszej rodziny. Mężczyzna, który wiąże się z kobietą, musi brać pod uwagę to, że kobieta będzie chciała mieć dzieci i ma do tego święte biologiczne prawo. Jeśli nie bierze tego pod uwagę, to znaczy, że urwał się z choinki" - przyznaje gość czata w INTERIA.PL
