Reklama

Obiecanki

Jest takie słowo, które może dać równie wiele szczęścia, jak wiele cierpienia. Daje nadzieję, po której rosną skrzydła, a czasami rozpacz, która je boleśnie podcina - obiecuję.

Jest takie słowo, które może dać równie wiele szczęścia, jak wiele cierpienia. Daje nadzieję, po której rosną skrzydła, a czasami rozpacz, która je boleśnie podcina - obiecuję.

Obiecujemy dużo i często. Przyjaciołom, znajomym, współpracownikom, rodzinie, ukochanym...

"Tak, skończę to na jutro", "pomogę ci", "nigdy cię nie opuszczę" - wychodzi z ust gładko. Niestety zdarza się tak, że największe problemy pojawiają się z realizacją takich deklaracji. Z różnych powodów: bo nam się nie chce, bo zapominamy, bo sytuacja się zmieniła, albo po prostu o tym zapominamy.

A dla drugiej osoby w każdej z takich obietnic zawarta jest nadzieja. Od najmniejszego promyczka, którego stratę łatwo jest przełknąć i zrozumieć, przyjąć przeprosiny i zapomnieć o całej sprawie, po wielką łunę, której brak mocno przeżywamy. Jej strata bardzo boli.

Reklama

Warto o tym pamiętać przysięgając, zaklinając się na wszystko, mówiąc "obiecuję". Mierząc siły na zamiary lepiej dwa razy przemyśleć takie zapewnienia. Lepiej powiedzieć "postaram się", "zrobię wszystko, aby się udało", czy cokolwiek innego, jeśli wiemy, że istnieje nawet kilka procent szans, że może się nie udać.

Rozczarowanie, żal, cierpienie to największe stawki obiecanek-cacanek, które mogą zaważyć na kontaktach z osobami, które szukają w nas oparcia, poczucia bezpieczeństwa, czasem nawet zwykłej lojalności.

"Obiecuję", tak samo jak "kocham" i "pragnę" to najpiękniejsze słowa, ale też najbrutalniejsze, gdy z perspektywy czasu okazują się kłamstwem.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy