Reklama

Wakacyjne wielokąty...

Wakacje to nie tylko czas wspaniałego wypoczynku, bliższych lub dalszych wyjazdów czy realizacji innych planów, skrupulatnie obmyślanych przez cały rok. To także okres szczególny pod względem zawierania znajomości i przeżywania tzw. wakacyjnych przygód.

Wakacje to nie tylko czas wspaniałego wypoczynku, bliższych lub dalszych wyjazdów czy realizacji innych planów, skrupulatnie obmyślanych przez cały rok. To także okres szczególny pod względem zawierania znajomości i przeżywania tzw. wakacyjnych przygód.

Czy wiecie, że są ludzie, którzy wręcz chorują na takie przygody? Wyjeżdżają na przykład specjalnie do obleganych przez wczasowiczów miejscowości po to tylko, by na kilka tygodni zamienić się w łowców damskich lub męskich serc. Działają z premedytacją i rozmyślnie, a ich "ofiarami" padają zwykle osoby im podobne lub nieświadome swoistego zagrożenia.

Polega ono na tym, że dla "polujących" , kiedy tylko kończą się wakacje czy urlop, kończy się również okres "polowania". Wracają do swoich domów, nierzadko do żon i dzieci, i przez następny rok czekają na wakacyjne okazje.

Reklama

Łowców takich przygód można dość łatwo rozpoznać. Dlatego nie stanowią oni zbytniego zagrożenia. Ostatecznie uwodzą te osoby, które się na to zgadzają! Gorsze bywają wielokąty powstające w wąskim gronie bliskich znajomych...

Oto fragmenty listu od S.T.: "Chcę przestrzec Czytelniczki i Czytelników przed sytuacją, jaka rok temu wydarzyła się w moim życiu (...) Planowaliśmy ten urlop drobiazgowo od miesięcy. Wyjechaliśmy nad Bałtyk w cztery małżeństwa, bez dzieci. Znamy się po kilkanaście lat, jeszcze z okresu studiów. Większość z nas to koleżanki i koledzy z jednej grupy studenckiej (...). Najstarsza para ma za sobą małżeński staż 10-letni, najmłodsza pod tym względem - 5-letni (...) Mieliśmy totalnie odpocząć, trzymaliśmy się razem, co wieczór imprezki itp. (...) Po kilku dniach, nieoczekiwanie dla wszystkich, okazało się, że dwa małżeństwa przeżywają poważne kryzysy. Mało tego: przy jednej z naszych koleżanek pojawił rosły meżczyzna, nazywany kuzynem, który jednak nie chciał poprzestać wyłącznie na jednej kuzynce (...). Skończyło się to mało ciekawie. Dzisiaj z ledwością wielu z nas mówi sobie 'cześć' (...)".

Z innych fragmentów listu wynika, że opisana "wakacyjna sytuacja" obnażyła wiele czułych punktów kilku związków, które okazały się zbyt słabe, by się obronić.

Może zanim wyjedziemy na wakacje powinniśmy sobie spróbować odpowiedzieć na kilka pytań... Czy dobiero wakacyjne trójkąty lub wielokąty muszą odsłaniać nasze słabości? Czy to nie jest przypadkiem wynik zbytniej powierzchowności naszych codziennych związków z najbliższymi? Czy my w ogóle potrafimy ze sobą normalnie i szczerze rozmawiać?

Miłych wakacji!

Ola

olamola@interia.pl

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wakacje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy