Jak zostać dobrym rodzicem i nie oszaleć
Współcześni rodzice nie mają łatwego życia. W latach 80. XX wieku, aby trafić na listę dobrych mam, wystarczyło otwierać okna w samochodzie, gdy paliło się przy dziecku papierosy. Dziś, chcąc zapewnić swojemu dziecku jak najlepsze warunki, rodzice potrafią spędzić godziny wybierając witaminy.
Wszystko przez zwiększony dostęp do informacji. Nie polega się już tylko na wskazaniach lekarzy i doświadczeniach starszego pokolenia. Rodzice sięgają po źródło wiedzy tajemnej, czyli internet, rodzicielskie grupy dyskusyjne oraz doktora Google. Przykładem niech będzie historia jednej z mam, której mąż kupił olejek do opalania dla dziecka.
- Myślałam, że go zabiję. Przecież jeszcze nie zrobiłam dokładnego rozeznania w tym temacie. Mam gdzieś zapisany link do listy dziesięciu najlepszych olejków dla dzieci, ale jeszcze go nie otworzyłam. Jedna z mam z przedszkola polecała specjalny organiczny olejek i chciałam przeczytać jego skład. Nie wiem, co oznacza połowa substancji na liście składników tego, który przyniósł mąż. Co się stanie, jeśli któreś z nich są toksyczne? Zresztą to olejek wielkiego producenta chemii. Na forum pisali, że pakują tam najgorsze rzeczy, bo korporacje chcą nami rządzić. Wyrzuciłam to wszystko z siebie w słowotoku, a mój mąż patrzył na mnie coraz większymi oczami - wyznaje Michalina.
Takich wyborów rodzice muszą dokonać w wielu innych dziedzinach, od pieluch, przez kaszki po witaminy, o szczepionkach nie wspominając. Dzisiejsze pokolenie opiekunów, w młodości za witaminę miało podjadane proszki Vibovitu i Visolvitu, a resztę czerpało z owoców i słońca. Dlaczego nie miałoby to wystarczyć ich dzieciom?
Psychologowie od lat zwracają uwagę, że posiadanie zbyt wielu możliwości wyboru stwarza problemy poznawcze. Jest to widoczne u rodziców, ze szczególnym uwzględnieniem mam, dla których najmniejsza nawet decyzja dotycząca ich dzieci, staje się sprawą życia lub śmierci. Dzieje się tak dlatego, że decyzje dotyczące potomstwa są nacechowane dużo większym ładunkiem emocjonalnym. Rodzice czują presję środowiska, a także wewnętrzny instynktowny przymus zapewnienia jak najlepszych warunków nowemu pokoleniu.
Problemem nie jest kwestia nadmiernej ilości opcji, ale osobiste przeświadczenie o ich ważności, przefiltrowane przez doznania macierzyństwa. Rodzice uznają, że nie zapewniając dzieciom najlepszych wyborów, postępują źle. Nie zawsze odbywa się to z zyskiem dla potomstwa. Czasami lepiej ograniczyć liczbę dostępnych opcji do dwóch lub trzech i nie podpierać decyzji doktoratem z chemii organicznej.
Rodzice, którzy potrafią się powstrzymać od poszukiwań idealnych rozwiązań, powinni zacząć od określenia najważniejszych wartości. Czy będzie to cena, jakość, opinia użytkowników lub znajomych nie ma większego znaczenia. Powinni spróbować wybrać produkt według jednego kryterium i następnie sprawdzić rezultaty. Jeżeli efekt okaże się dobry, to mają jasno określony wzorzec na później. Jeśli nie, wystarczy zmienić kryterium i próbować dalej. Wydaje się to proste, ale jak podkreślają mamy, wymaga wiele praktyki.
Dobrym rozwiązaniem jest zaprzestanie poszukiwania najlepszej opcji. Wystarczy ograniczyć się do wyborów, które działają. Jeżeli stosowany dotąd krem do opalania dla dziecka nie powodował u niego uczuleń i nie zeszło z placu zabaw spieczone na grzankę, to znaczy, że wybór był dobry. Rozsądek jest ważny, ale nie należy przesadzać.