Macierzyństwo i dobre rady
Kiedy moja najbliższa przyjaciółka urodziła córeczkę, nasze relacje z lekka oziębły. Tak to już jest między mamami – każdej wydaje się, że wie lepiej.
Nie żebym już pierwszego dnia po wyjściu przyjaciółki z noworodkiem ze szpitala dawała jej rady w stylu: "Nie jedz nabiału, gdy karmisz piersią, bo mała będzie miała kolki", "Zostaw swoje ukochane migdały, bo są ciężkostrawne", "Nie zakładaj dodatkowego sweterka, bo przegrzejesz"... To wszystko powiedziałam jej drugiego dnia.
Ona, oczywiście, moje mądre rady zlekceważyła, dopóki nie przeczytała w poradniku dla świeżo upieczonych mam, że laktoza zawarta w nabiale szkodzi noworodkom, migdały są orzechami, a najczęstszym błędem jaki popełniają rodzice wobec swych nowo narodzonych pociech jest zakładanie na dzieci nieskończonej ilości ubrań.
Z życia wzięte
Zaczęłam się zastanawiać, jak ja reagowałam na dobre rady innych osób i przypomniałam sobie te, które wykorzystałam na wczesnym etapie macierzyństwa.
Mama przyjaciółki powiedziała, że najlepiej jest masować stópki dziecka oliwą z oliwek. Fakt - robiłam to, syn się cieszył.
Położna, że piersi przy nawale mleka trzeba obkładać liśćmi kapusty. Grzecznie wykonywałam jej zalecenie i zapalenia nie miałam.
Koleżanka z pracy podzieliła się dwa lata wcześniej zdobytą wiedzą, która brzmiała mniej więcej tak: "Chcesz przeżyć? Śpij w dzień razem z dzieckiem". Dziękuję koleżanko!
Płaczę więc jestem
Była też rada, do której zastosowania za nic nie dałam się przekonać. A brzmiała następująco: "Nie bierz na ręce dziecka, kiedy płacze, bo je rozpieścisz i się przyzwyczai". Jak sama nazwa wskazuje, niemowlę nie mówi. Ale bardzo chce się porozumieć z dorosłym.
Jego płacz jest komunikatem i znaczy: - "Dawaj jeść, jestem głodny!"; - "Zapomnieliście, że mam mokrą pieluchę?"; - "Byłem w twoim brzuchu dziewięć miesięcy, a teraz leżę, jak kłoda sam w łóżku, czy myślisz, że dobrze się z tym czuję?"; - "Zimno mi!"; - "Gorąco mi!"; - "Brzuch mnie boli!"; - "Czy zrobisz coś z tą metką w moim kaftaniku, bo okropnie mnie uwiera?".
To najczęstsze powody płaczu niemowlaka. A płacze wtedy, gdy jest mu źle, a nie dlatego, że ma ochotę przetkać swoje kanaliki łzowe.
Jeśli nie teraz, to kiedy?
Kolejny ważny powód, dla którego powinniśmy nosić na rękach nasze niemowlęta jest dość prozaiczny, jednakże istotny, ze względu na zmiany jakie zachodzą w życiu malucha z miesiąca na miesiąc, a nawet z tygodnia na tydzień - przybiera on na wadze. I oczywiście rośnie.
Nie ma więc lepszego momentu dla nas, jak noszenie dziecka wtedy, gdy jest ono malutkie. Bo poczucie pewności siebie i własnej wartości buduje się w człowieku nie wtedy, gdy chodzi do szkoły i dostaje dobre oceny, ale dużo, dużo wcześniej.
Niemowlę czuje, że ma obok siebie dorosłego, któremu może ufać i który stoi za nim murem w sensie dosłownym i przenośnym. Dla niego nawet filigranowe ramiona mamy są duże, a brzuch taty jest niczym łóżko wodne, na którym najlepiej uciąć sobie poobiednią drzemkę.
Noworodkiem i niemowlęciem jest się tylko przez chwilę. Czas ten minie szybko, a rodzice, którzy go przegapią nie będę mieli możliwości powrotu i zrehabilitowania się. Chyba, że przy kolejnym dziecku.
Kto radzi, ten błądzi
Wracając do dawania rad... Zauważyłam, że jeśli takowe mamy, najlepiej nie ujawniajmy, że są nasze. Zabrzmi to poważniej i bardziej wiarygodnie, gdy za wzór damy kogoś znanego, kto również ma dzieci i powiedział w wywiadzie, jak się powinno z nimi obchodzić. Można też powołać się na literaturę dotyczącą sprawy, która aktualnie nas nurtuje.
Powiedzenie, że nikt nie jest prorokiem we własnym domu zdaje się być cały czas aktualne. Już to wiem, więc przynoszę mojej przyjaciółce najnowsze książki i poradniki dotyczące wychowywania dzieci. I każda z nas jest zadowolona.