W domu trudno o nudę!
Przytulanki w łóżku rodziców, wspólne porządki i gotowanie mogą uszczęśliwić malucha bardziej niż nowa zabawka.
Gorączkowo poszukujesz pomysłu na zimowe popołudnie w domu i zastanawiasz się, czym zająć dziecko, by było to rozwijające i ciekawe. A może niepotrzebnie?
- Często przesadzamy z tą "edukacyjnością" zabawek czy różnych aktywności - mówi psycholog dziecięcy Helena Turlejska-Walewska.
- Próbujemy wypełnić dziecku każdą chwilę czymś pożytecznym i złościmy się, gdy protestuje ono przed wyjściem z domu. Tymczasem maluchy, tak samo jak my, chcą czasami po prostu poleniuchować w towarzystwie najbliższych, nie robiąc nic wyjątkowego.
Lubią się powygłupiać, poprzytulać, posłuchać, jak rodzice czytają bajkę lub pooglądać z nimi kreskówkę. Takie chwile budują więź i dają poczucie bezpieczeństwa.
Często są dziecku potrzebne bardziej niż wycieczka na pokaz eksperymentów chemicznych dla najmłodszych albo zajęcia w szkole tańca. Zanim więc sięgniesz po telefon, żeby zapisać swojego malucha na kolejne "edukacyjne" wydarzenie w ośrodku kultury czy zarezerwować bilety do kina, rozejrzyj się po domu.
Tu naprawdę czeka na was wiele fascynujących przygód, śmiechu i radości!
Każde dziecko chce czuć się kochane. I nie ma dla niego większego znaczenia, czy żyje w rodzinie biednej czy bogatej, czy ma całe szafy zabawek, czy tylko jednego ukochanego misia.
Smyk potrzebuje przede wszystkim obecności rodziców, ich uśmiechów, dobrych słów oraz przytulania.
- Tego ostatniego nie da się przedawkować - mówi Helena Turlejska- Walewska. - Potrzeba dotyku rodzica jest u dziecka silniejsza nawet niż potrzeba jedzenia.
Oczywiście, nie zawsze będzie to taki sam dotyk. Niemowlę chce być noszone na rękach, aktywny dwulatek uwielbia łaskotanie, "siłowanie się" z tatą na dywanie, zaś niespokojnemu trzylatkowi humor poprawią zabawy paluszkowe.
Kiedy więc oglądasz z brzdącem film, leżąc na sofie i przytulając go, dajesz mu poczucie bezpieczeństwa i szczęścia. A przecież nie robisz nic szczególnego!
Podobnie jak wtedy, gdy ty i tata szkraba pozwalacie mu przyjść w niedzielny poranek do waszego łóżka. Możecie się wtedy bawić razem albo po prostu leżeć i snuć plany na zaczynający się dzień.
Wielu rodziców obawia się jednak odwiedzin dziecka w sypialni albo urządzania na sofie domowego kina, z miską popcornu czy chrupek. Bo przecież można pobrudzić pościel, tapicerkę i w dodatku rozbić miskę!
Ale są rozwiązania sprzyjające maluchom: zdejmowane pokrycia sof, kołdry do prania w pralce i piękne plastikowe lub drewniane naczynia. Dlatego już w czasie zakupów warto myśleć o chwilach leniuchowania z rodziną.
Sprzyjają temu np. miękkie dywany i sofy modułowe, które da się przestawiać i zmieniać, tworząc różne kombinacje. Można urządzić na nich plac do gry planszowej, pozwolić dziecku zdrzemnąć się po południu albo leżeć razem i czytać książki lub oglądać bajki.
Zamiast proponować szkrabowi coraz to wymyślniejsze zabawy i dawać drogie zabawki, zaproś go do swojego świata. Dziel się z nim zwykłymi, codziennymi chwilami.
Odkryjesz na nowo przyjemność z pieczenia ciasteczek, robienia kanapek, ładowania prania do pralki. Korzyść będzie obopólna: dziecko w formie zabawy nauczy się włączać w domowe obowiązki, a ty będziesz mogła jednocześnie gotować czy segregować ubrania i opiekować się brzdącem.
- Maluchy najszybciej uczą się przez naśladownictwo - mówi Helena Turlejska-Walewska. - Ta nauka odbywa się przez cały czas. Nie tylko wtedy, gdy tego chcemy i pokazujemy, jak narysować kółko albo zawiązać bucik, ale też np. gdy się kłócimy.
- Mówienie dziecku: "Posprzątaj w pokoju" nie daje wielkich efektów, ale wspólne porządki mogą być rodzinną przygodą, która wzmacnia więzi rodzinne oraz uczy współpracy - przekonuje psycholog.
Żeby radość była pełna, warto dać małemu pomocnikowi wygodne, lekkie, a przede wszystkim bezpieczne sprzęty: małą plastikową szczoteczkę i szufelkę, szmatkę do kurzu, czy ściereczkę do naczyń z bajkowymi postaciami. A jego pokój dobrze jest urządzić tak, by było tam wiele miejsca do przechowywania zabawek, książek oraz ubrań.
Doskonałym rozwiązaniem są np. skrzynie, na których można wygodnie usiąść, kryjące w sobie obszerny schowek. W takim wnętrzu znacznie łatwiej zachować porządek.
Największą radością dla większości maluchów jest zaproszenie ich do gotowania lub pieczenia. Zagniatanie i wycinanie ciasteczek przypomina przecież jednocześnie zabawę w piaskownicy i zajęcia plastyczne.
Przy okazji można próbować pysznych, słodkich składników, obserwować, jak rośnie ciasto, jak makaron w garnku robi się miękki, a cebulka apetycznie rumieni się na patelni... Dla malca to czysta magia!
Poza tym zagniatanie ciasteczek, przesypywanie mąki czy kaszy to dla niego idealna okazja do rozwijania swoich umiejętności manualnych.
- Dzieci często są z kuchni przeganiane, bo rodzice boją się, że ich pociechy nabrudzą, będą przeszkadzać albo oparzą się lub obleją - mówi Helena Turlejska-Walewska.
- Niesłusznie! Jeśli włożymy minimalny wysiłek w zaplanowanie kuchennej przygody, będzie bezpiecznie i wesoło. Dla dzieci fakt, że własnymi rączkami mogą zrobić coś, co da się zjeść i pięknie wygląda, jest bardzo dowartościowujący.
To prosty sposób, żeby maluszek znalazł się w nowej roli: teraz on karmi dorosłych, budząc ich zachwyt!
By wspólne gotowanie i pieczenie było wspaniałą zabawą, warto poszukać odpowiednich akcesoriów, np. silikonowych foremek o różnych kształtach i zaokrąglonych krawędziach.
A jeśli twoje dziecko jest za małe na uczestniczenie w gotowaniu albo nie ma na to ochoty, tylko woli się przyglądać? Wtedy posadź je w wysokim krzesełku ze stolikiem i pozwól mu się bawić foremkami lub narzędziami z silikonu.
Gdy obiad lub podwieczorek są gotowe, trzeba nakryć do stołu. Pozwól dziecku pomóc ci w tej czynności. Maluchy uwielbiają czuć się potrzebne, a ustawianie we wskazanym miejscu ładnych kolorowych przedmiotów to dla nich prawdziwa przyjemność.
Nie pozwolimy, rzecz jasna, dwulatkowi nosić porcelanowej zastawy, ale są też inne możliwości. Do soku czy wody można przecież podać plastikowe naczynia, a deser ułożyć na lekkich, jednorazowych talerzykach, które wyglądają naprawdę bardzo estetycznie. Maluch chętnie przeniesie je na tacy.
Możesz też razem z dzieckiem rozłożyć obrus albo podkładki pod talerze. Jeśli kupisz zabawne, np. z narysowanymi sztućcami dziecko będzie mogło ułożyć również łyżki, łyżeczki i widelce - będzie widziało na obrazku, gdzie każdy sztuciec ma swoje miejsce.
Tym sposobem nauczy się mimochodem tego, czego nie wiedzą niektórzy dorośli!
- Wspólne gotowanie i nakrywanie do stołu to najlepszy sposób na niejadka albo dziecko, które weszło w trudny okres buntu dwulatka - podpowiada psycholog.
- Trudno przecież bojkotować coś, co się samemu przygotowało! Angażując więc swojego smyka do zabawy w przygotowanie posiłku, masz niemal pewność, że zawartość jego talerza zniknie w okamgnieniu.
Ciekawostka
71 proc. rodziców chciałoby mieć więcej czasu na leniuchowanie z dziećmi. Chwile, w których nie robimy nic szczególnego, również są ważne, o ile spędza się ten czas razem.
Konsultacja: Helena Turlejska-Walewska, psycholog dziecięcy. Tekst: Liliana Fabisińska