Reklama

Wystarczy się przyglądać

Uważnie obserwuj swoje dziecko, a zauważysz, czego się boi, z jakim problemem się zmaga, dlaczego płacze. Do tego nie są potrzebne słowa. Tylko świadomy i empatyczny wzrok rodzica.

Wakacje w mieście mają więcej minusów niż plusów. Nikt nie przekona mnie, że jest inaczej. W oczekiwaniu na urlop i wyjazd w zielone gąszcze, wybrałam się z dziećmi na basen. Jeśli nie mogą oddychać świeżym powietrzem, niechaj przynajmniej się poruszają.

Syn przemierzał wzdłuż i wszerz tor dla umiejących pływać.

Ja z córką, jak na zmarzlaki przystało, po chwilowym pluskaniu, postanowiłyśmy się powylegiwać w jacuzzi, które było umiejscowione w strefie o podwyższonej temperaturze. Tam, w niedużym basenie, odbywały się zajęcia pływania dla niemowląt. Patrzyłyśmy zachwycone, jak świetnie sobie radzą z okiełznaniem jednego z trzech największych żywiołów.

Reklama

Wzorcowy rozwój społeczny

To prawda, że mniejsze dzieci łatwiej jest nauczyć pewnych rzeczy. Nie wiedzą jeszcze, co to strach, nie zdają sobie sprawy z zagrożeń. Obserwowałam niemowlęta i zdałam sobie sprawę, jak dużo można zauważyć na tym pierwszym etapie rozwoju.

Dwa słodkie bobasy stały koło siebie i miały na klaśniecie instruktorki wskoczyć w rozpostarte nad wodą ramiona rodziców. Maluszki były tak zaabsorbowane sobą, że nie zważały na zachęty dorosłych. Wymieniały się na zmianę to uśmiechem, to malutkimi gąbeczkami przygotowanymi do wyławiania. Ich rozwój społeczny był wzorcowy.

Obok stała dziewczynka, która raczej nie interesowała się otoczeniem. Widać było, że jest bardzo ostrożna. Nie chciała iść na ręce do taty, ani brać udziału w zajęciach. Wyglądała na smutną.

Tuż za nią jakiś maluszek awanturował się. Czasami pacnął w głowę tatę, czasami wrzucał do basenu co akurat było pod ręką. Inne niemowlęta brały w zajęciach czynny udział. Można by o nich powiedzieć, że były spacyfikowane, zainteresowane i karne.

Jaki się urodzisz, taki będziesz?

Pomyślałam, że maluchy z basenu nie różnią się zbytnio od dorosłych. Na co dzień w pracy widzę najwięcej tych obowiązkowych, choć zdarza się jeden awanturujący i taki, co smuci się częściej od innych.

Natura daje nam pewne predyspozycje i talenty. Ale też deficyty i ograniczenia. Myślę, że rolą rodzica jest zauważać te pierwsze, by wpierać ich rozwój i koniecznie nie przeoczyć drugich.

Mózg dziecka najbardziej rozwija się w pierwszym roku życia. Nigdy nie będzie już robił tego szybciej.

Kiedy bierzemy w ramiona malutkie dziecko, miejmy tego świadomość. Bo możemy mieć olbrzymi wpływ na jego przyszłe życie. A tak naprawdę nie możemy, tylko mamy.  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: niemowlę
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy