Alicja Janosz: Żyję chwilą
Alicja Janosz śpiewała "od zawsze". Zadebiutowała w kościele, w repertuarze kolędowym. Potem były sukcesy na festiwalach piosenki dziecięcej w Sosnowcu, Tucholi i włoskim Mariotto, gdzie - mimo zapalenia jamy ustnej - zdobyła pierwsze miejsce i nagrodę publiczności.

Wygrała też "Szansę na sukces" z udziałem Kayah (śpiewała "Prawy do lewego"), a w "Piotrusiu Panie" Janusza Józefowicza przez rok grała Wendy. Największą sławę przyniosła jej jednak wygrana w czerwcu 2002 roku w pierwszej edycji polskiej wersji programu "Idol". Tam też wyśpiewała sobie pierwszy kontrakt płytowy, dzięki któremu w listopadzie 2002 roku, zaledwie trzy miesiące po zwycięstwie, ukazał się jej debiutancki album, zatytułowany po prostu "Ala Janosz".
Z Alą Janosz, sympatyczną i uśmiechniętą 17-latką z Pszczyny, rozmawiał Łukasz Wawro.
Czy wygrana w "Idolu" to taka nowoczesna wersja bajki o Kopciuszku, w której młoda dziewczyna z Pszczyny robi to, co nie udaje się wielu innym: nagrywa płytę, zaczyna udzielać wywiadów, gra koncerty itp.?
W pewnym sensie tak jest, ale w bajce wszystko kończy się happy endem i wszyscy są szczęśliwi, a w moim przypadku czeka mnie jeszcze mnóstwo ciężkiej pracy.
Ale nie poddajesz się?
Na pewno nie, chociaż przydałyby się jakieś tygodniowe wakacje, odpoczynek na podładowanie baterii.
Mogłaś się jednak tego spodziewać, bo przecież nie jesteś osobą znikąd. Mało kto wie, ale twoje poważne śpiewanie trwa już dość długo...
Tak, miałam, jak ja to mówię, długą rozbiegówkę. Już jako mała dziewczynka chciałam śpiewać i zawsze czułam, że kiedyś właśnie to będę robić. Nawet moich rodziców nastawiałam od maleńkości, że kiedyś wyjadę z domu, będę śpiewać, nagrywać płyty itd. Co prawda w przedszkolu czy w szkole połowa dziewczyn chciała być piosenkarkami, albo aktorkami, ale ja zawsze bardziej czułam niż wiedziałam, że będę to robić i dążyłam do tego. Chciałam wykorzystać każdą szansę, która może mi pomóc w osiągnięciu tego celu.