Beata Sadowska przeżyła chwile grozy. Mogło dojść do tragedii!
Beata Sadowska, popularna dziennikarka i prezenterka, która od kilku lat promuje zdrowy tryb życia, podczas lotu do Genewy usłyszała w samolocie komunikat, od którego każdemu człowiekowi serce podchodzi do gardła. Co się wydarzyło?
"Pochyl głowę! Head down!" - wołała stewardessa. Wcześniej pilot uprzedził o usterce samolotu i poprosił o ciaśniejsze zapięcie pasów. Mrożącą krew w żyłach sytuację Sadowska opisała na Instagramie.
Dziennikarka stwierdziła, że taka sytuacja przydarzyła jej się po raz pierwszy w życiu. Zanim padł komunikat pilota, Sadowska czuła, że coś jest nie tak, bo samolot, zamiast podchodzić do lądowania na lotnisku w Genewie, krążył nad miastem.
Czy w tym momencie całe życie przemknęło jej przed oczami? Otóż nie.
Co czułam? Spokój. I wiecie co? Zaczęłam robić długie wdechy i wydechy. Sama siebie zadziwiłam tą precyzją i skupieniem, żeby wydech był tak samo długi, jak wdech. Myślę, że szukałam jakiejś bańki bezpieczeństwa, hygge, czegoś, czego mogę się złapać
Ostatecznie wszystko skończyło się dobrze, samolot wylądował bezpiecznie.
"Na dole czekało na nas kilka wozów strażackich. Na szczęście nie miały nic do roboty" - dodała dziennikarka. I mimo, że w chwili największej niepewności zachowała spokój, na koniec miała łzy w oczach i razem ze wszystkimi pasażerami biła brawo załodze samolotu.
"Czapki z głów dla całej obsługi samolotu: od pilotów po stewardesy i stewardów. Pełna profeska! Spokój, konkret, zero zbędnych ruchów i słów" - podkreśliła.
Beata Sadowska nie należy do osób, które boją się latania, nawet ekstremalnego. W 2019 roku wzięła udział w podkaście Red Bulla "Prze-lotne Pytania". Rozmawiała wtedy podczas lotu z pilotem Łukaszem Czepielą, który cały czas wykonywał karkołomne akrobacje.
***
Zobacz również: