Dietetyczne słabości przyszłej księżniczki
O "efekcie Meghan" napisano i powiedziano już wiele - na punkcie przyszłej żony brytyjskiego księcia świat ogarnęła istna obsesja. Jak się okazuje, przedślubny jadłospis przyszłej księżniczki, to nie żadna dieta-cud. Za rozsądek i luz pokochamy ją teraz jeszcze bardziej.
Ślub, choć to magiczna i wyjątkowa ceremonia nazywana "najważniejszą chwilą w życiu", jest także źródłem nie lada stresu. Zwłaszcza, że prócz kwestii organizacyjnych i dopinania wszystkiego na ostatni guzik, sen z powiek każdej pannie młodej spędza także to, jak będzie się prezentować idąc do ołtarza. Gorączkowe przygotowania do wesela osiągają jednak zupełnie inny poziom obłędu, gdy transmisję ślubu obejrzeć mają, bagatela, dwa miliardy ludzi na całym świecie...
Meghan Markle, która już wkrótce stanie na ślubnym kobiercu wraz z księciem Harrym, ma to szczęście, że od wielu lat prowadzi zdrowy tryb życia, stosując zbilansowaną dietę oraz regularnie ćwicząc - o swoją figurę w dniu ślubu nie musi się, więc raczej martwić. Choć jadłospis Markle opiera się głównie na roślinach, przyszła księżna pozwala sobie jednak na chwile słabości i okazjonalne ulega dietetycznym pokusom.
Jak sama przyznaje w wywiadach, lubi od czasu do czasu sięgnąć po kaloryczną przekąskę, taką jak frytki czy lody, nie stroni też od dobrego wina. Jej przedślubna dieta nie należy, zatem do wyjątkowo restrykcyjnych. Według niej najważniejsze jest, bowiem dbanie, na co dzień o to, by na naszym talerzu znajdowały się odżywcze produkty pochodzenia roślinnego, które są niskokaloryczne, a zarazem posiadają wysoką zawartość błonnika. "W ciągu tygodnia staram się jeść wegańskie potrawy."
W weekendy przyszła księżna daję sobie nieco więcej luzu w tej kwestii. Wydaje mi się, że sekret tkwi w zachowaniu balansu - nie chodzi o to, by się głodzić, ale też nie objadać się kalorycznymi i niezdrowymi rzeczami. Zbilansowana dieta to element określonego stylu życia" - wyznała Markle w jednym z wywiadów.
Idealny dzienny jadłospis według przyszłej członkini brytyjskiej rodziny królewskiej wygląda następująco: "Na śniadanie obowiązkowo waniliowy shake zmiksowany z mrożonymi jagodami, na lunch bagietka z kozim serem, sałatka nicejska i kieliszek różowego wina, na obiad makaron z owocami morza, a przed snem szklanka negroni" - zdradziła Markle w rozmowie z "The New Potato". W jej lodówce nie może też zabraknąć zdrowych przekąsek, które znajdziemy w każdym sklepie spożywczym.
"Musze mieć pod ręką humus i marchewki, a ponadto mleko migdałowe i pudding z nasion chia, który przyrządzam co tydzień. Tak łatwe i pyszne zarazem. Uwielbiam gotować!" - dodała entuzjastycznie Meghan.
Narzeczona księcia Harry'ego, w przeciwieństwie do swojej przyszłej szwagierki Kate Middleton, która przed ślubem wdrożyła wysokobiałkowy plan posiłków, jest zdeklarowaną zwolenniczką węglowodanów. "Frytki, makarony - kocham węglowodany. Zresztą, któż ich nie kocha? To samo dotyczy wina - jest pyszne i uwielbiam się nim delektować" - przyznaje szczerze Markle. Jej miłość do owego trunku nie jest w istocie tajemnicą - na cześć ulubionej marki czerwonego wina Tignanello nazwała swój (nieistniejący już) blog lifestyle'owy "The Tig".
"Rób rzeczy, które lubisz, ale w granicach rozsądku" - radzi Markle. "Poznaj swoje ciało i to, co pozytywnie na nie wpływa, a wszystko będzie dobrze" - konstatuje. Elastyczne i pełne luzu podejście do diet i dbania o figurę tym mocniej utrwala jej wizerunek dziewczyny z sąsiedztwa, z którą każda z nas z łatwością może się utożsamić i szczerze polubić. Czy "efekt Meghan" jeszcze kogoś dziwi? (PAP Life)
autor: Iwona Oszmaniec