Dziś żałuję, że nie mam dziecka
Przed chorobą alkoholową ojca chroniła się w pancerzu surowych zasad. Z pozoru zimna, przyciągała mężczyzn nietuzinkowych. Czy jeszcze spotka tego jedynego?
Ma wiele cech mało kojarzonych z kobiecością. - Twarda, stanowcza, bezkompromisowa - mówią o niej. Ona sama przyznaje, że gdyby nie mogła być sobą, chciałaby zostać mężczyzną. To na pewno echa dzieciństwa spędzonego w Żarkach Letnisku niedaleko Częstochowy. Była łażącą po drzewach chłopczycą, z wiecznie pozdzieranymi kolanami i łokciami. Kontuzje były też sprawką jej starszego brata Piotrka, zapalonego wynalazcy, który testował na niej prawa fizyki. Do dziś Magda ma w czaszce wgłębienie po jednym z jego eksperymentów.
Zobaczyłem usta, potem piersi i twarz
Wyrosła na bardzo zasadniczą nastolatkę. - Byłam religijna, oazowa, skostniała w poglądach. Konserwatyzm był związany z potrzebą nazwania i uporządkowania rzeczywistości. Bo w moim życiu brakowało spokoju. Tata cierpiał na chorobę alkoholową. Nie było przemocy, ale mój dziecięcy świat miał chybotliwe nogi - uzasadniała.
Jej ojciec zmarł młodo, w wieku 45 lat. Mama nie wyszła ponownie za mąż. W trudnych czasach wspaniale radziła sobie ze wszystkim. - Niosła ze sobą radość życia. Kiedy jej nie było w domu, miałam wrażenie, że jest szaro i pusto - mówiła aktorka. Choć Magda za grosz nie miała talentu do plastyki, pozowała na malarkę, chodziła nawet z pustą teczką na rysunki. Brała udział w konkursach recytatorskich, ale nie zamierzała zostać aktorką. Na egzamin do krakowskiej szkoły teatralnej pojechała tylko dlatego, że startował tam jej chłopak. On odpadł, ona się dostała...
Sama przyznawała, że nie była wybitną studentką. Ale właśnie na korytarzu uczelni spotkała swoją pierwszą wielką miłość. Grzegorz Jarzyna (44) czekał na egzamin, gdy usłyszał energiczne, zdecydowane kroki. Pomyślał, że tak może chodzić sekretarka albo księgowa. - To była Cielecka. Najpierw zobaczyłem usta, potem piersi i twarz. Nie zdążyłem się zdziwić, że taka cienka i chuda, pomaszerowała dalej - wspominał. Wkrótce byli jedną z najgorętszych teatralnych par. Przenieśli się do Warszawy, gdzie Grzegorz objął Teatr Rozmaitości. Stał się wybitnym reżyserem. Ale nie w domu. - Grzegorz ufa mi jako reżyserowi w życiu, tak jak ja ufam mu w pracy - mówiła Magda.
Jednak wkrótce te dwa światy za bardzo im się wymieszały, konflikty w teatrze przenosili do domu. W twórczym rozpędzie nie dostrzegali, że ich uczucie się wypala. Aż zgasło. - W tej sytuacji najlepiej jest odejść. Nie wolno być z kimś z litości, bo kłamstwo w miłości jest okrutne - uważała po rozstaniu. Z Grzegorzem nadal razem pracowali. A w Rozmaitościach nastał właśnie czas "Burzy" Szekspira. Także w jej uczuciowym życiu - z potężnymi wyładowaniami.
Tyle samo było miłości, ile nienawiści
W tym spektaklu zagrała z Andrzejem Chyrą (48). Zaiskrzyło i wkrótce stali się najpiękniejszą parą show-biznesu. Dla Magdy Andrzej rozwiódł się z aktorką i producentką Martą Kownacką. Zamieszkał z ukochaną w kawalerce na Mokotowie. Przez 6 lat media z zapartym tchem śledziły kolejne wzloty i upadki ich związku. Kilka razy rozstawali się i znów schodzili. - Oni kochają się i nienawidzą tak samo mocno - mówiono. O ostatecznym rozstaniu zadecydowała skłonność Andrzeja do innych kobiet, zwłaszcza gdy był pod wpływem alkoholu. - Jeśli ludzie się zdradzają, dzieje się tak z jakiegoś powodu. Rozpada się związek. Zdrada to decyzja jednej ze stron. Brzemienna w skutkach - skomentowała sytuację Magda.
Przez chwilę znalazła ukojenie w ramionach Łukasza Garlickiego (35). Widywano ją potem często w towarzystwie Rafała Bryndala (52) i Krzysztofa Materny (63). Choć podobno to były tylko przyjaźnie... - Zawsze miałam mężczyzn fascynujących, choć niełatwych. I każdy zostawił we mnie jakąś cząstkę siebie. Myślę o mężczyznach, których spotkałam, z wdzięcznością i sentymentem. O żadnej z tych relacji nie myślę dziś z żalem czy goryczą. Każda droga była warta poznania i przejścia - zapewniała.
Czy czegoś żałuje w dotychczasowym życiu? Tylko tego, że zaraz po szkole teatralnej nie zdecydowała się na urodzenie dziecka. - Coś, czego wtedy panicznie się bałam, bo pokrzyżowałoby mi plany, teraz odbieram jako szansę, która już nie wróci, i dziś tego żałuję - przyznaje ze smutkiem.
Agnieszka Brzoza