Grozi im bankructwo?
Natasza zamknęła butik, a widowisko Janusza poniosło finansową klęskę. Czy to oznacza, że para znalazła się pod kreską? Przyglądamy się sprawie...
Nie wytrzymaliśmy tego finansowo", oficjalnie przyznał Janusz Józefowicz (54). Kilka dni temu reżyser postanowił przenieść głośny musical "Polita" z warszawskiego Torwaru, jednej z największych hal widowiskowo-sportowych w Polsce, do kameralnego teatru Buffo. A to oznacza, że widowisko z udziałem Nataszy Urbańskiej (36), w które zainwestował wszystkie oszczędności, poniosło finansową klęskę.
"To dla nas wszystkich ciężkie chwile", mówi w rozmowie z SHOW współpracownica Józefowicza, Halina Tabęcka. Spektakl w technologii 3D o życiu Poli Negri miał być wielkim sukcesem. "Owszem, cieszył się powodzeniem, ale to nie wystarczyło. Bo żeby utrzymać takie widowisko, nie wystarczą wpływy z biletów. Potrzebne jest też wsparcie sponsorów, a tego zabrakło", słyszymy. "Gigantyczne koszty to nie wszystko.
Problemem były też terminy spektakli narzucane przez Torwar. Często wypadały w środku tygodnia, co dla przyjezdnych widzów było nie do przyjęcia, więc zwyczajnie na przedstawienie nie dojeżdżali", dodaje Agata Brodzka-Kostrzewska, menedżerka Janusza i Nataszy Urbańskiej. Jak ustalił SHOW, Janusz wierzył w sukces spektaklu do tego stopnia, że na jego realizację zaciągnął w banku duży kredyt.
"Nie tylko włożył w to wszystkie pieniądze, ale też się zadłużył. Żal się robi, bo artyści nie są przecież od tego, żeby biegać za pieniędzmi. Oni są od tego, by tworzyć", podsumowuje Tabęcka. Sam Józefowicz komentuje sytuację tak: "Zostawiliśmy na Torwarze dużo pieniędzy, bo ponad 1,5 miliona złotych, sami będąc troszkę pod kreską. Spektakl był bardzo drogi w przygotowaniu i okazuje się, że również bardzo drogi w eksploatacji. Jeżeli się nie ma własnej dużej sceny, trzeba ponieść ogromne wydatki".
26 maja odbyło się pierwsze przedstawienie "Polita" w teatrze Buffo, w znacznie skromniejszych warunkach. Gwiazdą przedstawienia wciąż jest Natasza. Ona, tak jak Janusz, wierzy w ten spektakl. I wspiera męża w trudnych chwilach, choć sama też ma sporo na głowie. Właśnie zamknęła butik w warszawskiej galerii handlowej Plac Unii - działał tu zaledwie osiem miesięcy.
Agata Brodzka-Kostrzewska tłumaczy to tak: "W tamtej lokalizacji ruch był zerowy. Teraz przenosimy się w bardziej prestiżowe miejsce, na Mysią 3. Nie jest prawdą, że plajtujemy . Marka ma już dwa lata, a Natasza świetnie sprawdza się w roli pani prezes". Jeśli dzięki zmianie lokalizacji Muses osiągnie wymarzony sukces, Natasza podreperuje domowy budżet. W końcu oprócz kredytów zaciągniętych na "Politę" małżonkowie wciąż spłacają kredyt za dom w Jajkowicach pod Grójcem.
Dziewięciohektarowa posiadłość z neorenesansowym pałacykiem kosztowała, bagatela, 3 miliony złotych. Utrzymanie jej, apartamentu w Warszawie oraz spłata wszystkich długów to teraz dla małżonków niełatwe zadanie...