Gwiazdy, które zginęły w katastrofie lotniczej
Świat opłakuje śmierć wybitnego koszykarza Kobe’ego Bryanta i jego 13-letniej córki. Sportowiec i dziewczynka wraz z siedmioma innymi osobami zginęli w katastrofie helikoptera 26 stycznia tego roku.
Niestety, choć samoloty są wciąż statystycznie najbezpieczniejszym środkiem transportu, gwiazd, które zginęły w wyniku tragicznych wypadków w przestworzach, jest więcej. W artykule przypominamy te, które za życia świeciły najjaśniej.
15 września 2007 roku kierowcy rajdowi i kibice tego niebezpiecznego sportu pogrążyli się w żałobie. W katastrofie śmigłowca zginął bowiem Colin McRae - jeden z najsłynniejszych zawodników na świecie (nieprzypadkowo jego nazwiskiem promowano, bijącą rekordy popularności, serię gier wyścigowych). 39-letni McRae sam pilotował maszynę, a na pokładzie znajdowali się jego pięcioletni syn Johnny Gavin McRae, 6-letni kolega chłopca Ben Porcelli oraz Graeme Duncan, przyjaciel rodziny. Nikt nie przeżył.
John Fitzgerald Kennedy Jr., syn prezydenta Stanów Zjednoczonych Johna F. Kennedy’ego i Jackie Kennedy, miał w chwili śmierci 38 lat. Z wykształcenia był prawnikiem, ale także pilotem. 16 lipca 1999 roku również zasiadł za sterami Pipera PA-32 - lekkiego, sześcioosobowego samolotu. Towarzyszyły mu żona Carolyn Bassette-Kennedy i szwagierka Lauren Bassette. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci tej trójki był wstrząs wywołany uderzeniem maszyny o wodę.
Smutny los spotkał też Buddy’ego Holly - autora przebojów "That’ll Be The Day", "Peggy Sue", "Oh Boy", "Maybe Baby" czy "Listen To Me", nazywanego dziś pierwszą gwiazdą rock and rolla. 23-letni muzyk zginął w nocy z 2 na 3 lutego 1959. Wraz z nim podróżowali, również młodziutcy, Ritchie Vallens i Jiles Perry Richardson, a samolot rozbił się kilka minut po starcie. Bezpośrednią przyczyną były fatalne warunki pogodowe (śnieżyca), a dzień katastrofy przeszedł do historii jako "Dzień, w którym umarła muzyka" za prawą piosenki Dona McLeana pt. "American Pie".
Choć od śmierci Anny Jantar minęło już 40 lat, wielu Polaków do dziś wspomina to tragiczne wydarzenie. Nic dziwnego - Jantar była jedną z najpopularniejszych rodzimych piosenkarek. Jej przeboje (m.in. "Tyle słońca w całym mieście" czy "Wielka dama tańczy sama") śpiewali wszyscy! Sama Jantar w chwili śmierci miała tylko 30 lat i osierociła, 4-letnią wówczas, córkę Natalię. Samolot, którym gwiazda wracała z Nowego Jorku, rozbił się w pobliżu warszawskiego Okęcia. Zginęli wszyscy pasażerowie i załoga, łącznie 77 osób.
Nawet jeśli nie kojarzycie nazwiska James Horner, na pewno doskonale znacie utwory, które skomponował. Amerykański kompozytor ma bowiem na swoim koncie muzykę do takich filmów jak "Obcy - decydujące starcie", "Człowiek bez twarzy", "Titanic" (to on skomponował przebój My Heart Will Go On" śpiewany przez Celine Dion" czy "Avatar". Horner zginął 22 czerwca 2015 roku w Santa Barbara. Sam pilotował samolot. W chwili śmierci miał 61 lat.
Aaliyah Dana Haughton, znana pod pierwszym imieniem, miała u stóp cały świat. 22-letnia piosenkarka zdążyła się uporać z niełatwą przeszłością (była jedną z ofiar R.Kelly’ego, którego poślubiła jako zaledwie 15-latka) i znaleźć odpowiedniego partnera, a jej kariera nabierała rozpędu. Niestety, 25 sierpnia 2001 roku wsiadła do samolotu, który rozbił się 200 stóp od pasa startowego. Nikt nie przeżył katastrofy, a po czasie okazało się, że pilot miał sfałszowaną licencję i był pod wpływem alkoholu i kokainy. Samolot był też przeładowany o 320 kilogramów.
Zaledwie kilka miesięcy minęło od tragicznej śmierci 28-letniego Gabriela Dinza - wokalisty pop. Muzyk wydał trzy albumy studyjne. Jego największym hitem była piosenka "Jenifer" z września 2018 roku. Feralnego dnia - 27 maja 2019 roku - Dinz leciał z miasta Salvador na wschodzie Brazylii do Macieom, gdzie miała odbyć się impreza urodzinowa jego dziewczyny. Samolot rozbił się mniej więcej w połowie trasy. Oprócz muzyka zginęło dwóch pilotów.