Hugh Grant zarabiał sprzątając toalety. Dziś chciałby wrócić do tego zajęcia
Hugh Grant w najnowszym wywiadzie wyjawił, że nim stał się sławny, sprzątał toalety w londyńskiej siedzibie komputerowego giganta IBM. I wcale nie wspomina tego jako koszmaru. Przeciwnie, wspomina tamtą pracę z sentymentem i deklaruje, że w przyszłości chciałby do niej wrócić.
"Byłem w tym dobry. Wiem wszystko o czyszczeniu kibli. Mogę wejść prosto do rur. Mogę wydobyć krystaliczny mocz" - stwierdził Hugh Grant w niedawnej rozmowie z serwisem Page Six. Dalsza część jego wypowiedzi skłania do refleksji, czy wybierając aktorstwo, nie minął się z powołaniem... "W tamtych czasach może byłem nawet szczęśliwszy. Może pewnego dnia wrócę do tego zajęcia" - wyznał. A może był to tylko kolejny popis jego angielskiego poczucia humoru?
To nie jedyna dorywcza praca, którą się parał Hugh Grant. "Byłem bardzo dobrym kelnerem w restauracji, która obsługiwała gejów przy Kings Road (londyńska ulica pełna luksusowych butików i lokali gastronomicznych - przyp. red.). Dostawałem dużo napiwków, bo byłem bardzo zalotny i kręciłem tyłkiem" - opowiadał wcześniej agencji informacyjnej WENN.
W tym samym wywiadzie wspomniał też o największej wpadce, jaką zaliczył przy jednej z fuch. "Dostarczałem nowe samochody. Bardzo ważne było, aby jeździć powoli, więc kazano mi, abym trzymał się prędkości 20 mil na godzinę (ok. 32 km/h). Ale jeździłem nimi z prędkością 120 mil na godzinę (ok. 193 km/h) i jedno z tych aut rozbiłem. Zostałem zwolniony z pracy" - wyznał.
Nie był to jedyny raz, kiedy samochód przyniósł Grantowi pecha. W 1995 roku aktor został aresztowany w Los Angeles, nieopodal Bulwaru Zachodzącego Słońca, za publiczne uprawianie seksu oralnego z prostytutką w swoim aucie. Skazano go na 1180 dolarów grzywny oraz dwuletni nadzór sądowy. Tamto zdarzenie mocno odbiło się na reputacji brytyjskiego gwiazdora i jego związku z modelką Elizabeth Hurley.