"Inne pokolenie tworzy Opole"
Podczas 42. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej grupa Maanam została uhonorowana prestiżową nagrodą Grand Prix za całokształt twórczości.
Kora, wokalistka Maanamu i obok Marka Jackowskiego najważniejsza postać w grupie, była również jurorką podczas konkursów "Debiuty" i "Premiery". I właśnie od oceny uczestników opolskiego festiwalu Artur Wróblewski rozpoczął rozmowę z Korą i Markiem Jackowskim, którzy opowiedzieli również o kompilacyjnym boksie "Proste historie" i nagraniach nowej płyty Maanam.
Jak oceniają Państwo tegoroczny festiwal w Opolu?
Kora: Byłam w jury tegorocznego festiwalu podczas koncertów "Debiuty" i "Premiery". Podczas tego ostatniego konkursu głosowanie było publiczne - jak wszyscy wiedzą oddałam swój głos na Zakopower. A w "Debiutach" maksymalną ilość punktów jakie mogłam przyznać, czyli trzy, dałam grupie Nana. Dziewczyny z tego zespołu ujęły mnie tym, czym chyba wszystkich. Czyli tym, że są energetyczne, ładne, mają świetne głosy i świetnie się ruszały. Być może nie była to jeszcze ta idealna choreografia. Wydaje mi się, że można dla tego zespołu zrobić lepszą. Ale myślę, że one podczas tego festiwalu wiele się nauczyły i pojęły. Są bardzo zdolne.
One mogą być tysiąc razy lepsze niż Spice Girls. Są ładniejsze i przede wszystkim mają lepsze głosy. Poza tym Spice Girls są po prostu wymyślone. A Nana - one wszystkie pochodzą ze Stargardu Szczecińskiego, znają się. To jest fantastyczne. Mam zamiar namówić ludzi z EMI, by podpisali z nimi kontrakt (śmiech).
Marek Jackowski: Generalnie na pewno w "Debiutach" i "Premierach" w tym roku było dużo więcej dziewcząt śpiewających, niż chłopaków. Kilka z nich ma naprawdę bardzo dobre głosy i warunki wokalne. Ale niestety dużo gorzej jest z piosenkami. Wydaje mi się, że kilka wokalistek mogłoby dużo bardziej zaistnieć, gdyby miały lepsze piosenki. Na przykład Marysia Sadowska bardzo dobrze śpiewa, ale w moim odczuciu miała utwór trochę przepracowany.
To jest festiwal w Opolu i zaprezentowane tutaj utwory mają dotrzeć do całego narodu. I jeżeli ktoś stawia na bardziej ambitne produkcje, to musi się liczyć z tym, że ludzie wybiorą coś innego.
Generalnie jednak widać, że z facetami jest gorzej (śmiech). Nie wiem dlaczego. Nie wiem, czemu Niemen jest wciąż tym niedościgłym wzorem, genialnym wokalistą i artystą. Także Robert Gawliński z Wilków. On i jego zespół od samego początku mają charyzmę. Pięknie grają, ostatni album "Watra" jest bardzo dobry. I, co ważne, ludzie ich kochają. Tak jak mówię, w młodym pokoleniu nie pojawił się wokalista wielkiego formatu.
Pojawiają się głosy, że Opole nie jest już takim festiwalem, jak to było wcześniej. Miasto nie żyje tą imprezą...
Marek Jackowski: Nie można przecież z Opola robić zebrania ZBOWiD-u! Być może kiedyś było inaczej. Chodziło się do "Pająka", o tym miejscu krążyły prawdziwe legendy. Teraz jest inne pokolenie, które będzie tworzyć swoje Opole. Takie, jakie będą chcieli żeby było. Będą imprezować w miejscach, w których im się podoba. Będą przeżywać festiwal w sposób, w jaki im będzie pasowało.
Legendy są i będą. Natomiast ten festiwal jest już zupełnie inny. Ja widzę, jak młodzi wykonawcy szalenie przeżywają występ na nim i bardzo się starają. Naprawdę, jeśli chodzi o poziom wokalny niektórych dziewcząt, to był on naprawdę wysoki. Jak już powiedziałem, gorzej było z utworami.
Ten festiwal jest chyba jeszcze w takim dziwnym okresie. Znajduje się pomiędzy "starym" Opolem, a tym, co dopiero ma być. Może to będzie festiwal piosenki młodej? A wspominki to zostawmy lepiej archiwistom.