Irena Dziedzic: Za karierę i sławę zapłaciła samotnością
Prowadziła telewizyjne rozmowy ze znanymi osobami. Budziła respekt, drżeli przed nią nawet ministrowie.
Telewidzowie Irenę Dziedzic podziwiali. Goście też darzyli szacunkiem, ale i obawiali się, że zapędzi ich w kozi róg przed kamerą.
Irena miała twardą osobowość - mówił Jerzy Gruza
Według reżysera nawet ministrowie, którzy przychodzili do "Tele-Echa", nieraz drżeli przed nią ze strachu. Królową telewizji otaczała legenda osoby, która wiele może: ludzie wiedzieli, że należy do partii i zna tzw. decydentów.
A jej opinia bardzo się liczyła w gmachu przy ul. Woronicza. Wszystko to budziło szczerą niechęć kolegów po fachu. Pani Irena określiła ją po latach dosadnie: "Nie było dnia, żebym czyichś zębów nie musiała odrywać od mego gardła".
Dziś nie wiadomo, jak to było: czy to ich zawiść spowodowała, że zaczęła izolować się od ludzi, czy też odwrotnie - osobowość Ireny sprawiła, że zbudowała wokół siebie mur. Dość, że wesoła, rozgadana dziewczyna, jaką była na początku kariery, z czasem zmieniła się w osobę niedostępną, pełną żalu.
Najpierw chciała zostać... zakonnicą
Przyszła na świat na Kresach Wschodnich. Jako uczennica w szkole sióstr felicjanek myślała o zakonie, ale z czasem jej przeszło. Ojciec, przedwojenny oficer, zginął w czasie kampanii wrześniowej. Mama - przerażona wrogością Ukraińców do Polaków - zdecydowała się po wojnie porzucić Lwów dla Krakowa. Tam świeżo upieczona maturzystka podjęła pierwszą w życiu pracę w lokalnej gazecie.
Z czasem przeniosła się do prasy stołecznej, potem do redakcji zagranicznej Polskiego Radia, aż w 1956 r. zaproponowano jej poprowadzenie nowego programu w raczkującej wówczas telewizji.
"Tele-Echo" stało się jej dumą i chlubą
Dziś mówi się, że telewizyjne rozmowy Ireny Dziedzic były pierwszym w naszych dziejach talk-show, choć wtedy nikt nie znał jeszcze tej nazwy. Ludzie lubili patrzeć, jak Dziedzic - starannie ubrana i wyprostowana niczym przedwojenna ministrowa - siada na fotelu w stylu Ludwika XVI i gawędzi z gośćmi przy kawie. Program miał dużą oglądalność, a zaproszenie do studia uchodziło za zaszczyt.
Prowadząca w krótkim czasie osiągnęła szczyt kariery zawodowej. To też budziło niechęć i... plotki. Pół Polski znało pogłoski, że Dziedzic zawdzięcza sławę premierowi Józefowi Cyrankiewiczowi. Łączono ją też z innymi politykami, czemu wytrwale zaprzeczała przez całe życie. Zresztą, miłość szczęścia jej nie przyniosła. Mówiono, że opuściła męża-radiowca dla młodszego o 8 lat Jana Suzina.
Niestety, spiker wkrótce zakochał się w innej, więc Irena z zemsty zostawiła go z długami. Związała się z aktorem Ignacym Gogolewskim, ale i on okazał się kochliwy. Nic nie wiadomo o jej późniejszych związkach, jedynie o przyjaźniach, m.in. z Bogusławem Kaczyńskim i Jerzym Połomskim. Nigdy nie miała czasu na macierzyństwo.
W TVP uczyła zawodu kobiety
To ona wypatrzyła Edytę Wojtczak, ściągnęła z radia Bożenę Walter. "Tresowała" je bez większych oporów. " Jedną z moich uczennic posłałam do stomatologa, bo łagodna skądinąd osoba, w lekkim nawet uśmiechu demonstrowała długie siekacze, przez co wyraz jej twarzy stawał się drapieżny... (...) Jeszcze inną posłałam do logopedy, bo świstała głoski szczelinowe. (...) Kolejną, bo mówiła "tatr telewizjii" i "zo" - wspominała po latach.
Zupełnie nie ceniła Katarzyny Dowbor, a Niny Terentiew nie chciała dopuścić na wizję z powodu wady wymowy. Nie pomyślała wtedy o tym, że w telewizji wielkimi krokami nadchodzi zmiana warty. To właśnie Nina Terentiew w 1991 r. została wiceszefową TVP 2.
"Wywiady Ireny Dziedzic" zdjęto z anteny. Nikt nie zadbał o archiwizację odcinków "Tele-Echa", skasowano je. Dziedzic uznała to za zemstę. Nie pozwoliła jednak zniszczyć swego dobrego imienia. Posądzona o to, że była agentką SB, procesowała się tak długo, aż sąd oczyścił ją z zarzutów.
W domu lubiła siadać w oknie i patrzeć na ulicę
Mieszkała na Saskiej Kępie, niewiele osób ją tam odwiedzało. Umarła w październiku 2018 r., jednak pochowano ją dopiero po dwóch miesiącach. Tak długo trzeba było szukać kogoś, kto zechciałby zorganizować pogrzeb dawnej telewizyjnej gwiazdy.