Jacek Rozenek: Lekarze nie dawali mi szans

Kiedy doznał rozległego udaru mózgu, w jego intencji modliło się wielu ludzi. I stał się cud! Stan aktora zaczął się poprawiać, choć rokowania były bardzo złe. Jacek Rozenek wrócił nie tylko do zdrowia, ale także do Boga.

Gdy Rozenek trafił do szpitala, rokowania były bardzo niepomyślne
Gdy Rozenek trafił do szpitala, rokowania były bardzo niepomyślneMateusz JagielskiEast News

Nigdy nie zapomni tamtego dnia. Jechał autem na  festiwal filmowy "Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci" do Grudziądza, kiedy źle się poczuł.

Zdążył zjechać na pobocze i uprzedzić organizatorów imprezy, że nie dotrze na czas. Nie miał już siły wezwać pomocy. Prawie trzy godziny siedział w samochodzie i myślał, że to już koniec. Zauważyła go przypadkowa osoba i zadzwoniła na pogotowie.

Jacek Rozenek do szpitala trafił w stanie terminalnym. Okazało się, że przeszedł rozległy udar mózgu. Aktor dużo pracował. Nie wystarczało mu to, co robił na planie filmowym, prowadził również szkolenia biznesowe, fundację. Tuż przed udarem przeszedł grypę, jego serce było bardzo osłabione. W szpitalu lekarze nie ukrywali, że trzeba się liczyć z najgorszym.

Modlitewny szturm do nieba

Wtedy przyjaciółka i współpracowniczka Jacka, osoba głęboko wierząca, zwróciła się do ojców paulinów z prośbą o modlitwę za niego. Wkrótce do inicjatywy dołączyli franciszkanie z Niepokalanowa.

Pięćdziesięcioletni aktor, który miał sparaliżowaną prawą połowę ciała i problemy z mową, walczył o życie, a jego wielbiciele, jak również zupełnie obcy ludzie, szturmowali Niebo modlitwami w intencji jego uzdrowienia. "Zdrowaś Maryjo", "Jezu, Ty się tym zajmij" odmawiano za aktora nie tylko w Polsce, ale także w Niemczech, Hiszpanii,  a nawet Nowej Zelandii.

Aktor wraca do formy - to zdjęcie pochodzi z początku września br
Aktor wraca do formy - to zdjęcie pochodzi z początku września brBartosz KrupaEast News

Jacka odwiedzali bliscy. Jego dorosły syn Adrian z pierwszego związku oraz młodsi Stanisław i Tadeusz z małżeństwa z Małgorzatą Rozenek. W szpitalu pojawił się też franciszkanin, ojciec Andrzej Iwanicki, który modlił się za pacjenta, udzielił mu błogosławieństwa i zawiesił na szyi aktora Cudowny Medalik.

Ku zdziwieniu lekarzy stan chorego zaczął się z dnia na dzień poprawiać. - To był cud  - mówi przyjaciółka Jacka.  - Może z punktu widzenia medycyny to nieprawdopodobne, ale dla Stwórcy nie ma rzeczy niemożliwych. Wkrótce aktor rozpoczął rehabilitację. Ćwiczył z fizjoterapeutą - nawet po sześć godzin dziennie - i logopedą, by jak najszybciej wrócić do normalnego życia.

Niebawem był już w stanie nagrać filmik, na którym zapewnia widzów, że niedługo rozpocznie pracę na planie "Barw szczęścia". Zamieścili go na swojej stronie franciszkanie: "Jacek, w intencji którego prosiliśmy Was pokornie o modlitwę, zdrowieje! Bogu niech będą dzięki!" - napisali. Rozenek, który jako dorosły człowiek stracił wiarę, nawrócił się.

Zamierzał zostać księdzem 

Urodził się jako późne dziecko, piąte z kolei. - Mama miała wtedy czterdzieści cztery lata. Lekarze namawiali ją, by ze względu na wiek zdecydowała się przerwać ciążę. Uratował mnie pewien ksiądz i determinacja rodziców - zdradził aktor. Mama była bardzo wierząca, tata, który walczył jako żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, oddalił się od Boga, gdy patrzył na okrucieństwa wojny i lat powojennych.

- Wtedy tego nie rozumiałem, bolało mnie to, bo sam byłem bardzo wierzący - wyznał. Ojciec obiecywał, że opowie mu o tym, co przeżył, jak będzie starszy, ale, niestety, nie zdążył. Dzieci wychowywał w tradycji niepodległościowej. Oprócz wszystkich zwrotek hymnu państwowego musiały znać na pamięć tekst przysięgi Armii Krajowej.

Jacek Rozenek z synem
Jacek Rozenek z synemVIPHOTOEast News

Ta tradycja w ich rodzinie przechodzi z pokolenia na pokolenie. Jacek zadbał o to, by podobne treści przyswoili sobie także jego synowie.  On od najmłodszych lat dobrze czuł się w kościele. Był bardzo nieśmiały, trochę się jąkał. Ale jako ministrant radził sobie doskonale. Na msze chodził codziennie. Gorąco i żarliwie się modlił.

- Byłem na kilkunastu pielgrzymkach, jeździłem na obozy religijne, a do poduszki zwykle czytałem Pismo Święte - zdradza. Planował, że po maturze wstąpi do seminarium duchownego. - Długo byłem przekonany, że mam powołanie, by zostać księdzem - twierdzi. Jednak potem oddalił się od Boga.

- Czułem i wciąż czuję opiekę Stwórcy, ale w pewnym momencie zacząłem się gubić - przyznawał. Podróżował  po świecie. Na Zachodzie,  w pustych katedrach, widział tylko piękne obrazy. Nie wiedział już, czy Bóg naprawdę istnieje, czy jest tylko wymysłem ludzi. Po udarze wszystko się zmieniło.

Aktor poczuł obecność Jezusa i Jego działanie. Kiedy wyszedł ze szpitala, wiedział, że przeżył, ponieważ ma jeszcze coś  do zrobienia. Wrócił na plan zdjęciowy, ale przede wszystkim chce być bliżej synów, spędzać z nimi więcej czasu. Zaczął chodzić do kościoła i modlić się, by dobrze wykorzystać dany mu czas.

Ludzie i wiara
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas