Jan Suzin: Dżentelmen przed kamerą

Do telewizyjnego studia trafił przypadkiem. Co dzień patrzył na nas z telewizora, a sam przez wiele lat nie miał w domu takiego sprzętu!

Jan Suzin
Jan SuzinJacek DomińskiEast News

Początkowo chciał kontynuować rodzinną tradycję i zostać architektem. Ukończył Politechnikę Warszawską, pracował przy budowie stołecznego MDM-u. Wraz z ojcem opracowywał plany odbudowy warszawskiego kościoła garnizonowego. Jesienią 1955 r. przeczytał jednak ogłoszenie w "Expresie Wieczornym": "Telewizja poszukuje lektorów".

Za namową znajomych stanął do konkursu. Nie miał większych nadziei na sukces, gdyż o dwa wolne miejsca ubiegało się aż 2 tys. kandydatów! Pokonał jednak rywali i wraz z Eugeniuszem Pachem zostali pierwszymi polskimi prezenterami telewizyjnymi. Do pracy spikera TVP miał idealne warunki. Przystojny, elegancki, posługujący się nienaganną polszczyzną, dysponował do tego niskim, aksamitnym głosem. Przed kamerą zachowywał się w sposób dystyngowany, utrzymywał delikatny dystans wobec widzów. Mimo to szybko został przez nich zaakceptowany.

- Starałem się mówić do jednego człowieka. Siedząc przed mikrofonem, ani na chwilę nie wolno sobie wyobrażać, że mówi się do milionów - opowiadał po latach. Sprawdzał się też jako lektor filmowy. Nie próbował oddawać emocji bohaterów, jednak nie lubił też beznamiętnego czytania tekstu. Telewidzowie uwielbiali zwłaszcza, gdy słyszeli jego głos w westernach.

Pracując w telewizji, miał romans z Ireną Dziedzic. Choć dziennikarka była wówczas mężatką, to jej związek z Januszem Bałbanem nie układał się najlepiej. Na Suzina zwróciła już uwagę podczas konkursu na lektora. Planowali wspólną przyszłość, a panu Jankowi nie przeszkadzał fakt, że jego wybranka jest o 5 lat starsza.

Związek nie przetrwał jednak próby czasu, a Suzin zwrócił uwagę na młodszą o trzy lata aktorkę, Alicję Pawłowską. Poznał ją podczas realizacji przedstawienia Teatru Telewizji. W tamtych czasach niemal wszystkie programy realizowano w jednym studiu, co sprzyjało ożywionym kontaktom towarzyskim. Prezenter z wzajemnością zakochał się w Pawłowskiej i niebawem ją poślubił. Wobec Ireny Dziedzic - jak wynika z zachowanych relacji i dokumentów - zachował się jednak jak dżentelmen i spłacił za nią kredyt na samochód.

Z inną gwiazdą, Edytą Wojtczak prowadził wieczory sylwestrowe, które do dzisiaj wspominamy z łezką w oku. Wojtczak i Suzin byli bowiem nie tylko parą wybitnych profesjonalistów, ale umieli też wykreować ciepłą, domową atmosferę w studiu. Ekran nie mówił jednak o Suzinie wszystkiego.

- Był wysokiego wzrostu - opowiadała "Gazecie Wyborczej" Krystyna Loska - ale mówiliśmy, że ma także wysoki poziom humoru, o czym mieliśmy okazję się przekonać, jeżdżąc po Polsce z koncertami estradowymi. Cały autokar śmiał się z dowcipów Janka! Chociaż zmieniali się prezesi i dyrektorzy, Jan Suzin trwał na posterunku. Powściągliwy i rzeczowy, cieszył się popularnością u kolejnych pokoleń widzów. Jako też jedyny z prezenterów nie założył przed kamerą munduru w stanie wojennym. Gdy dostał takie polecenie, zapytał, jak w wojskowym uniformie będzie wyglądała... Edyta Wojtczak. W efekcie, gdy dopuszczono ich na wizję, to zapowiadali programy ubrani jak zwykle.

Jan Suzin z Edytą Wojtczak
Jan Suzin z Edytą WojtczakIgor SniecińskiEast News

Telewizji Polskiej pozostał wierny do końca. Powstawały komercyjne kanały, pojawiali się nowi ambitni prezenterzy, a on dalej robił swoje. Odszedł na emeryturę pod koniec listopada 1996 r. Nie przygotował żadnego łzawego pożegnania ani przemówienia, co po ponad 50 latach pracy właściwie mu się należało. Na zakończenie programu zwyczajnie pożegnał się z widzami, nie wspominając, że to ostatni występ. Wyszedł ze studia, aby nigdy już tam zawodowo nie powrócić.

Na emeryturze rzadko włączał telewizor. Martwił się, że telewizję zdominowali karierowicze, zajmujący się lansowaniem własnej osoby. - Tęsknię za telewizją, która daje radość, pokazując ciepłe, pogodne i mądre filmy - mówił. Odszedł od nas w kwietniu 2012 r., a jego następcy nie doczekaliśmy się do dziś. Może nie ma już miejsca dla takich dżentelmenów przed kamerą.

Sławomir Koper

Tina
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas