Jestem niepoprawną marzycielką

Ciepła, życzliwa, o dobrym sercu. Jak sama mówi w wywiadach, żyje trochę na walizkach. Jest szczęśliwa, choć w życiu nie postawiła jeszcze kilku ważnych kropek nad "i".

Ania Wyszkoni/fot. Andreas Szilagyi
Ania Wyszkoni/fot. Andreas SzilagyiMWMedia

W życiu raczej improwizujesz czy planujesz?
Czasem rzucam się na głęboką wodę bez zastanowienia, ale muszę przyznać, że robię to coraz rzadziej. Przyjście na świat dziecka wiele zmienia w życiu kobiety. Jestem teraz odpowiedzialna za siebie i mojego syna. Nie mogę sobie pozwolić na pełną improwizację.

Co Cię dzisiaj szczególnie rozczarowuje?
Dzisiaj już nic mnie nie dziwi. Tym samym nic mnie nie rozczarowuje. Żałuję, że świat tak się rozpędził, że ludzie dbają przede wszystkim o karierę zapominając o takich wartościach jak lojalność czy pokora, ale takie już mamy czasy. Nie zmieni tego moje rozczarowanie.

Boli mnie to, że zamiast sobie pomagać i wzajemnie wspierać, ludzie nie dość, że dbają tylko o swoje interesy to jeszcze cieszą się z czyjegoś nieszczęścia. Obserwujemy to czytając chociażby komentarze w internecie. To przykre, ale trzeba nauczyć się z tym żyć i starać się być dobrym człowiekiem w tej rzece egoizmu.

Wciąż walczysz z ...?
Nie ma w moim życiu czegoś takiego. Staram się cieszyć każdą chwilą.

Ostatnimi czasy dużo czasu poświęcasz na działalność charytatywną. Odwiedzasz dzieci w szpitalach, szkołach specjalnych oraz domach dziecka. Grasz koncerty charytatywne na cele dobroczynne: solowo i z zespołem Łzy. Dlaczego postanowiłaś pomagać innym?
Zawsze to robiłam. Jednak rosnąca popularność daje mi więcej możliwości do takich działań. Ludzie często dzwonią z tego typu prośbami, a ja nigdy nie odmawiam. Staram się tak organizować czas, żeby znaleźć chwilę dla tych, którym mogę dać radość. Uśmiech na twarzach dzieci, które odwiedzam w domach dziecka czy w szpitalach dodaje mi dużo energii, bo wiem, że swoją obecnością zrobiłam coś dobrego.

Poza tym, te momenty powodują, że jeszcze bardziej doceniam to, co dał mi los i uświadamiam sobie jak wielkie mam szczęście, że ja i moi bliscy jesteśmy zdrowi i mamy siebie.

Wzięłaś także udział i udostępniłaś swój wizerunek w kampanii przeciw przemocy wobec dzieci Kocham, Nie biję....
Kiedy czuję, że mogę komuś pomóc nic nie jest w stanie mnie powstrzymać. To jest wyjątkowa kampania ponieważ włączył się w nią również mój syn. Tobiasz ma już osiem lat i doskonale rozumie cel tego, co zrobiliśmy. Podczas promowania tej akcji docierały do mnie informacje o tym, jak wiele osób jest dotkniętych przemocą w swoim najbliższym otoczeniu. Uświadomiłam sobie również, że często ludzie nie reagują widząc krzywdę innych.

Myślę, ze trzeba o tym mówić głośno, żeby te informacje miały szansę dotrzeć do ludzi. Wierzę, że szansa jest większa dzięki temu, ze mówią o tym osoby popularne, które są często większym autorytetem dla społeczeństwa.

W roku 2008 odnotowano 130 tys. zgłoszeń przemocy wobec dzieci. Podejrzewa się, że niezgłoszonych zostało drugie tyle przypadków. Ludzie nie mają o tym pojęcia. Cieszę się, że kampania została rozszerzona o kilka krótkich, ale mocnych i dobitnych haseł. Kocham, nie krzyczę, Kocham, reaguję i Kocham, mam czas. Dzięki nim kampania przypomina ludziom o tym, że nie tylko przemocą fizyczną można wyrządzić dziecku krzywdę.

Co najbardziej Cię rozczula?
Uśmiech dziecka. Tak samo działają na mnie jego łzy.

Jak oceniasz ubiegły rok jeżeli chodzi o swoją pracę?
To był pracowity i bardzo ważny dla mnie rok. Nagrałam solowy album, którym pokazałam słuchaczom swoją inną twarz. "Pan i pani" przypadł do gustu nie tylko tym, którzy znali mnie jako wokalistkę Łez. Myślę, że zdobyłam wielu nowych fanów i jestem za to bardzo wdzięczna.

Pierwszy raz solowo wystąpiłam na moim ulubionym, opolskim festiwalu gdzie z piosenką "Czy ten pan i pani" zdobyłam Srebrną Premierę oraz Nagrodę Dziennikarzy i Fotoreporterów. Zmieniłam wizerunek i mam poczucie, że wiele się nauczyłam. Jeszcze bardziej dojrzałam i jestem jeszcze bardziej świadomą artystką. Cieszę się, że życie daje mi takie możliwości.

Największy pozazawodowy sukces ostatniego roku?
Potrafię cieszyć się z drobiazgów, dlatego każde wydarzenie, które daje mi radość, uznaję za sukces. Miniony rok zaliczam do bardzo udanych pod tym względem, ale nie chcę zdradzać szczegółów. Poza tym wiem, że przyszedł czas na podjęcie ważnych życiowych decyzji i chcę się na tym skupić w roku 2010.

Czy jest coś, o czym teraz szczególnie marzysz?
Jestem niepoprawną marzycielką i zawsze mam bardzo odważne marzenia. I każde z nich jest wielkie i tak samo ważne. Ale to są moje marzenia, których nie zdradzę póki ich nie spełnię.

Kiedy kolejna płyta?
Nie podam konkretnego terminu, bo sama go nie znam, ale nie spoczywam na laurach. Cały czas się rozwijam, poznaję nowych, wspaniałych ludzi, z którymi chcę pracować i na pewno wkrótce podzielę się z wami efektami tej pracy.

Czego powinniśmy Ci życzyć w nowym 2010 roku?
Zawsze proszę o zdrowie i tego samego życzę innym. Uważam, że bez tego wiele spraw się komplikuje. Zwykle życzy się również szczęścia, ale ja uważam, że człowiek zdrowy może walczyć o to szczęście, jeśli tylko tego chce i sam może pomagać innym. Gdy brakuje zdrowia, te możliwości są, niestety, ograniczone.

Rozmawiała: Ilona Adamska, I.D.Media

Ania Wyszkoni

fot. Marek Ulatowski
fot. Marek Ulatowski
fot. Paweł Przybyszewski
fot. Andreas Szilagyi
+6
IDmedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas