"Jeszcze raz wybrałabym tak samo"
Gdy test ciążowy pokazał dwie kreski, Agata Mróz-Olszewska uznała, że to znak od Boga. Nie chciała słyszeć o aborcji, wolała odłożyć przeszczep szpiku. I, tak jak na boisku, dzielnie walczyła aż do samego końca.
- Jestem szczęśliwa. Odchodzę spełniona - te słowa Agaty Mróz, wypowiedziane dwa dni przed śmiercią, przynosiły ulgę jej bliskim, gdy opłakując ją, uśmiechali się czule do maleńkiej Lilianki. Życie zawdzięczała odważnej decyzji mamy. I walce trudniejszej od sportowych zmagań, w której kibicowała jej cała Polska.
Dwa lata wcześniej na stoku w Szczyrku Jacek Olszewski dostrzegł atrakcyjną blondynkę. Dopiero po chwili rozpoznał w niej wybitną siatkarkę Agatę Mróz. Od razu między nimi zaiskrzyło. Wiedział, że od 17. roku życia zmagała się mielodysplazją szpiku, która może prowadzić do białaczki. Rzadko jednak wspominała o chorobie. W życiu, tak jak na boisku, była twardzielką.
- Czasem lekarz mówił, że nie może jechać na zgrupowanie, a ona się na nim stawiała. Potem były telefony ze szpitala, a Agata z płaczem mówiła, że chce zostać, że to jej decyzja - wspomina koleżanka z drużyny Małgorzata Glinka. Kilka lat później przyczajona choroba zaatakowała ze zdwojoną siłą. Jedynym ratunkiem był przeszczep szpiku. Mógł jej przedłużyć życie, ale odebrałby też szansę na to, że kiedykolwiek zostanie mamą, a bardzo tego pragnęła. Wydawało się jednak, że nie ma wyboru i musi walczyć o swoje życie.
Dwa kilogramy szczęścia
Półtora miesiąca przed planowanym przeszczepem rutynowo miała zrobić test ciążowy. Gdy ujrzała dwie kreski, uznała, że to pomyłka. Powtórzyła go i... zrobiło jej się miękko na sercu. - Zadzwoniłam szybko do męża. Mówię: "Kochanie, usiądź...". Przestraszył się, bo myślał, że coś złego dzieje się ze mną. "Jestem w ciąży!". Po drugiej stronie krótka cisza i śmiech. Jacek też myślał, że to żart - wspominała.
Gdy już ochłonęli, uznali to za dobry znak od Boga. - Że jeszcze w naszym wspólnym życiu coś jest nam dane. Że zasługujemy na szczęście - mówiła Agata Mróz. Lekarze byli zdumieni, gdy usłyszeli, że chce przesunąć przeszczep szpiku. Doradzali aborcję, ale sportsmenka była nieugięta: dziecko jest najważniejsze.
Z trudem znalazła specjalistę, który podjął się poprowadzenia tak ryzykownej ciąży. Wiele tygodni nie opuszczała szpitalnej izolatki. Musiała mieć często przetaczaną krew, więc wszyscy masowo ją dla niej oddawali, wciąż dostawała wyrazy wsparcia. - Naród pomógł mi donosić ciążę - zażartowała potem.
Była w siódmym miesiącu, gdy lekarze uznali, że dziecko przeżyje poza organizmem matki i zrobili cesarkę. Po wybudzeniu się z narkozy, jak tylko mogła usiąść na wózku, wydała Jackowi komendę: "Jedziemy!". - W jednej ręce z cewnikiem, w drugiej z drenem. Nieważne. Kiedy zobaczyłam Lilianę, zaczęłam płakać. Taka maleńka. Dwa kilogramy szczęścia - opowiadała wzruszona mama.
Pierwsza noc w domu, we własnym łóżku, obok męża, wydawała się wyjątkowa. Tęskniła tylko za Lilianką, która jako wcześniak musiała zostać w inkubatorze. Chodzili tam oboje, brali małą ma ręce, przytulali i mówili do niej czule. - Przed snem dziękuję Bogu, że przeżyłam kolejny dzień. I że moja córka jest zdrowa - mówiła w jednym z ostatnich wywiadów.
Półtora miesiąca po porodzie miała przeszczep. Niestety, zanim nowy szpik podjął pracę, pozbawioną odporności Agatę dopadła infekcja. Dzielnie walczyła o życie. Antybiotyki nie działały, wdała się sepsa. Nie miała szans. Zmarła otoczona przez bliskich. Ani przez chwilę nie żałowała tej decyzji. Wkrótce po jej śmierci pojawiły się głosy, że 26-letnia matka, która oddała życie za swoje dziecko, powinna zostać błogosławiona. Nie cichną one i dziś, kiedy córka Agaty skończyła 10 lat.
Wyjątkowa miłość ojca
- Dziękuję dzisiaj Bogu za to, że postawił Agatę na mojej drodze, że mogłem z nią być, dzielić z nią najwspanialsze chwile mojego życia, że obdarzył nas córką - mówił Jacek Olszewski na pogrzebie żony. Odbył się w pierwszą rocznicę ich ślubu. Nie kupił Agacie wieńca, ale taką wiązankę jak rok wcześniej i białą różę od Lilki. Osiem lat był samotnym ojcem dla córeczki, potem związał się ze stylistką Agnieszką Frąckowiak, która stara się zastąpić Lilianie mamę.
Kinga Szafruga