Julia Wróblewska oryginalnie o koronawirusie
W obliczu koronawirusa większość polskich gwiazd zachowuje zdrowy rozsądek. Swoich fanów odsyłają do ustaleń ekspertów, sami zostają zaś w domach.
Jednak oryginalny wpis zamieściła na swoim instagramowym profilu Julia Wróblewska.
Popularność przyniósł Wróblewskiej film "Tylko mnie kochaj", w którym zagrała, gdy była małą dziewczynką.
Szybko stała się najpopularniejszą aktorką dziecięcą w Polsce. Zagrała m.in. w serialach "Magda M.", "Determinator" czy "M. jak miłość" oraz komedii romantycznej "Listy do M.".
Po kilkuletniej przerwie wróciła do show-biznesu, by wystąpić w programach "Celebrity Splash!, "Dancing with the Stars. Tańcu z gwiazdami" oraz reality-show "Agent - Gwiazdy".
Niedawno ogłosiła, że zmaga się z depresją. Pokazała nawet leki, które zażywa na co dzień.
Teraz zaś postanowiła odnieść się do pandemii koronawirusa. Pod zdjęciem z ukochaną fretką napisała:
- Nie wiem ilu z was wie, ale fretki są w tym momencie wykorzystywane, aby znaleźć szczepionkę na SARS-CoV-2. Łamie to moje serce, bo nie wyobrażam sobie jak jakikolwiek ogonek cierpi i nie wie dlaczego jest krzywdzony, jednak wiem, że prawdopodobnie nie ma innego wyjścia. Fretki w odróżnieniu od innych ssaków, mają bardzo podobny układ oddechowy do naszego. Potrafią zarazić się od nas grypą influenza tak samo dobrze, jak zarazić nią nas. Dzięki nim odkryto szczepionkę na tę grypę.
- W tym miejscu chciałabym złożyć pokłony dla wszystkich fretek, które zostały poddane chorobie lub zmarły w wyniku testów. To okropne i nieludzkie , mam nadzieję, że kiedyś wynajdziemy inną metodę i już nigdy nie będziecie musiały cierpieć w imię ludzi, tak samo jak i inne zwierzęta. Chciałabym również przestrzec właścicieli ogonków. Nie wiadomo czy smrodki potrafią złapać tę chorobę od nas, drogą kropelkową. Dane nie zostały udostępnione (...).
Jak można się było spodziewać, w komentarzach pojawiło się wiele krytycznych głosów.
"Lepiej, według ciebie, żeby były na ludziach, Jezu, ja też mam szczury i wiem że na nich są badania i nie dostaję depresji z tego powodu" czy "Nie widzę problemu abyś sama poszła i poddała się testom. Uratujesz fretkę (...)" - pisali wzburzeni fani Wróblewskiej.
A wy co myślicie o jej wpisie? Faktycznie jest bulwersujący?