Katarzyna Nosowska od dziecka miała barwne życie

- Ponoć przez pierwsze trzy miesiące darłam się wniebogłosy. Darłam się tak głośno i przejmująco, że w matczynej piersi mleczarni ustała produkcja - od tego zaczynają się wspomnienia Nosowskiej na temat dzieciństwa, którymi podzieliła się w książce "A ja żem jej powiedziała...".

Przyszła autorka tekstów już jako brzdąc potrafiła ubrać otaczającą ją rzeczywistość w słowa. - Pierwsze zdanie, jakie wypowiedziałam, mając półtora roku, brzmiało: "K... mać, znowu w tym piecu zgasło" - notuje w książce.

Nosowska otarła się też o tragedię. - Jako dwuipółlatka dorwałam się do apteczki i rozdzieliłam między siebie i kuzyna tabletki sprawiedliwie, w systemie "jedna dla mnie, jedna dla ciebie". Dla mnie duża tabletka wapna, bo byłam duża, dla niego małe relanium, bo był mały. Odratowano - dzieli się wspomnieniem.

Doświadczyła zawodu miłosnego: - Mając lat pięć, kochałam się w blondynku, ale laurkę z okazji Dnia Kobiet otrzymałam od grubaska, który tydzień wcześniej na rytmice zrobił kupę w majty, i który kochał się we mnie. Płakałam.

Innym mężczyzną, który był powodem jej zafrasowania, był ojciec: - W wieku siedmiu lat usłyszałam od taty, że wybrał mamę spośród miliona, a ja jestem tylko dodatkiem. Zapamiętałam.

Nosowska jest jedynaczką. Urodziła się i wychowała w Szczecinie. Jej ojciec był marynarzem. Dzisiaj Nosowska sama jest matką, i to z długim stażem. Jej syn Mikołaj ma 23 lata. Jego ojcem jest perkusista Adam Krajewski. W ubiegłym roku, po 17 latach związku, poślubiła Pawła Krawczyka, gitarzystę zespołu Hey.

Za swój największy sukces piosenkarka uważa syna Mikołaja, ale może pochwalić się też imponującym dorobkiem artystycznym. Nagrała 11 albumów z Hey i siedem albumów solowych. 35-krotnie była laureatką Nagrody Muzycznej "Fryderyk", w tym 16 statuetek wspólnie z Hey, odznaczona jest Złotym Krzyżem Zasługi.