Kawaler już nie do wzięcia
Kiedy w styczniu Matthew McConaughey ogłosił, że jeszcze w tym roku zostanie tatą, jego fanki straciły ostatnią nadzieję. Choć niedostępny, był przynajmniej wolny! Jakim cudem brazylijskiej modelce udało się usidlić jednego z najprzystojniejszych aktorów Hollywood?
Jeśli ktoś starałby się określić dotychczasowy styl ubierania się gwiazdora, musiałby podejrzeć metki na sportowych spodenkach, w których ten najbardziej lubi się prezentować. Nic dziwnego, że amerykański tygodnik "People" w 2005 r. okrzyknął go "najseksowniejszym mężczyzną na świecie". Matthew trochę się z tego wyróżnienia podśmiewał, a trochę nim szczycił. "Sądzę, że najseksowniejsi są ci, którzy niczego nie udają i czują się dobrze we własnej skórze" - mówił.
Ślub? Nie! Dziecko? Tak!
Jak nietrudno się domyślić, seksowny Matthew ma za sobą liczne romanse i związki, np. z Patricią Arquette, Sandrą Bullock, Ashley Judd czy Penélope Cruz. Ze swoimi "byłymi" pozostaje w przyjacielskich stosunkach. Tajemnicą tych dobrych relacji jest umiejętność wycofywania się ze związku z rozbrajającym wdziękiem. Matthew zapytany po pożegnaniu się z Penélope Cruz, jak będzie ją wspominać, odpowiedział krótko: "Słodko". A na pytanie, czy boi się małżeństwa, mówił, że kiedy kocha, to nie zastanawia się nad przyszłością, ale jest w nim lęk przed oddaniem się bez reszty i kiedy o tym myśli, czuje zimny pot spływający po plecach. Tak więc liczne partnerki Matthew mogłyby mieć powody do żalu. Aktor był znany z tego, że nie wytrzymywał długo w związku. Ślub? Jaki ślub? Ten wariant w ogóle nie był brany pod uwagę! Jeden z reżyserów wystawił mu kiedyś taką laurkę: "W pierwszej chwili, kiedy go widzisz, bez wahania oddałbyś mu własną córkę za żonę, ale już po dziesięciu minutach rozmowy wolałbyś, żeby nigdy go nie spotkała. W gruncie rzeczy to wciąż dziki, teksański chłopiec". A jednak Matthew nie jest typowym podrywaczem i facetem, który boi się zobowiązań. Często bowiem deklarował, że marzy o gromadce dzieci. W różnych okresach życia twierdził, że widzi się jako ojciec od dwójki do... czternastki maluchów.
Wydaje się, że marzenia zaczynają się spełniać: na jego drodze stanęła prawdziwa miłość. Matthew, który w tym roku kończy 39 lat, zakochał się od pierwszego wejrzenia w młodszej o dwanaście lat brazylijskiej modelce Camilli Alves. Poznali się przypadkiem, dwa lata temu w restauracji w Los Angeles. Matthew wspomina, że kiedy zobaczył ją idącą środkiem sali, oniemiał z wrażenia i pomyślał: "Rusz się baranie i zagadaj". Przedstawił się i zaprosił dziewczynę wraz z jej towarzystwem do swojego stolika. Zadziałało. Na początku rozmawiali po hiszpańsku, bo pochodząca z Rio de Janeiro Camilla nie znała zbyt dobrze angielskiego.
Dziś jednak wszystko wskazuje na to, że rozumieją się doskonale. "To jest cudowne - ona naprawdę nie chce mnie zmieniać. I wszystko, co robimy wspólnie, sprawia nam przyjemność. Lubimy gotować, jeść, tańczyć i śpiewać". Camilla rzeczywiście akceptuje Matthew takim, jakim jest, i wytrwale podąża jego śladem. Czy to do Paryża, czy na deskę surfingową na wyspy Bahama. Jest też pierwszą kobietą, która nie przepada za pokazywaniem się ze sławnym aktorem publicznie. Matthew musi ją długo prosić, by wystąpiła u jego boku na oficjalnej imprezie. Choć złośliwi twierdzą, że największą zaletą Camilli jest to, że nie naciska na ślub. "Nie mamy żadnych planów w tej kwestii" - komunikuje aktor z niekłamanym zadowoleniem.
Dziś oboje debiutują w nowej dla nich roli rodziców. Matthew deklaruje, że do ojcostwa przyłoży się ze wszystkich sił: "Mam nadzieję, że będę dobrym ojcem, choć jeszcze nie umiem sobie wyobrazić, jakim będę gatunkiem tatusia. Na pewno zamierzam nauczyć moje dziecko dwóch rzeczy: baseballu i surfowania".
Synek mamusi czy tatusia?
Czy w byciu dobrym rodzicem pomogą mu wzorce wyniesione z domu- Matthew urodził się, gdy jego mama miała już dwóch odchowanych synów i 39 lat (dokładnie tyle samo, ile on w chwili zostania ojcem). Podobno zorientowała się, że jest w ciąży... gdy była w piątym miesiącu.
Za to ojciec aktora był człowiekiem twardo stąpającym po ziemi: nafciarzem, graczem drużyny futbolowej, Teksańczykiem w każdym calu. Każdego z trzech synów, w tym i najmłodszego, trzymał twardą ręką. Matka twierdziła, że to po nim aktor odziedziczył zdolność koncentracji i upór w dążeniu do wyznaczonego celu.
Rodzice Matthew byli małżeństwem kochającym się... aż po grób. Kilka lat temu aktor zdradził dziennikarzom, że tata zmarł na atak serca kochając się z żoną. "Oddał ducha w ramionach matki. Odgrażał, że tak skończy i skurczybyk dotrzymał słowa!" - wspominał.
Jako nastolatek Matthew nie starał się dotrzymać ojcu kroku. Przynajmniej w sztuce miłosnej. Dziewczyny za nim szalały, ale on od randek wolał towarzystwo kumpli i sport: grał dużo w tenisa i golfa. Był szczery, otwarty, dowcipny, ciekawy świata. A na dodatek po szkole wracał do domu... i pomagał mamie w sprzątaniu i gotowaniu. Może dzięki temu do dzisiaj cieszy się opinią dobrego kucharza?
Aktor z przypadku
Jako nastolatek Matthew był przebojowym, ale nie agresywnym chłopakiem. I taki pozostał do dziś, Hollywood tego nie zmieniło. Jak na gwiazdę żyje dość umiarkowanie. Żadnych skandali, odwyku, bójek z paparazzi. Ma na koncie tylko jedną wpadkę. Sąsiedzi nie mogąc znieść hałasów dobiegających z jego domu, wezwali policję. Funkcjonariusze zastali go grającego na bębnach... nago, i to w męskim towarzystwie. Aresztowano go - nie za strój Adama, ale za posiadanie marihuany.
Aktorem został w zasadzie przez przypadek, dzięki pewnej wizycie w nocnym barze. W 1992 roku w rodzinnym Austin spotkał przy wieczornym drinku Dona Philipsa, specjalistę od wyszukiwania młodych talentów. Zagadał bez ceregieli: "Nie znalazłoby się dla mnie jakieś miejsce w filmie?". I taki był początek tej fantastycznej kariery. Cztery lata później Matthew wystąpił z Sandrą Bullock w "Czasie zabijania". Film, w którym zagrał młodego adwokata, otworzył mu drzwi do świata filmu. Być może wypadł tak wiarygodnie, bo temat nie był mu całkiem obcy. Przez trzy lata studiował na wydziale prawa na University of Texas.
Szybko wyrobił sobie markę. Mówiono o nim, że jest połączeniem dwóch wielkich aktorów - Paula Newmana i Marlona Brando. Choć nie był tak wyrafinowany jak pierwszy, ani tak niegrzeczny, jak drugi. Spełniał za to w stu procentach warunki, jakie aktorom stawia dzisiejsze Hollywood: ma talent i tę tajemniczą moc oddziaływania na kobiety. Dlatego też największą popularność przyniosły mu filmy o miłości i komedie romantyczne. Budzi sympatię swoim sztubackim wdziękiem. Jego motto życiowe brzmi: "Po prostu żyj". I jak go nie kochać? I któż piękniej patrzyłby w oczy Kate Hudson, Sarah Jessice Parker, Jennifer Lopez? Czy Penélope Cruz, z którą przeżył burzliwy romans, kręcąc film "Sahara".
Skarbie, gdzie zamieszkamy
Ten związek, jak i wiele innych, to dla Matthew już przeszłość. Dziś myśli tylko o matce swego dziecka, pięknej Camilli. I sprawia wrażenie bardzo szczęśliwego.
Po oficjalnym ogłoszeniu wiadomości o ciąży wszyscy w Hollywood zastanawiali się, czy osesek pierwsze dni życia spędzi z rodzicami w przyczepie kempingowej? Bowiem Matthew dotychczas nie zajmował ekskluzywnej posiadłości, a jedynie niewielki, choć pełen wygód domek na kółkach na kempingu przy Malibu Beach. Twierdził, że nic mu tak nie poprawia nastroju o świcie, jak przejście kilku metrów do wody i surfowanie po pustym oceanie. Ostatnio wyznał jednak, że dla swojej przyszłej rodziny jest gotów zrezygnować z przyczepy na rzecz wartej 10 milionów dolarów rezydencji w tej samej okolicy.
Sylwia Borowska