Kinga Preis: Cisza jest dźwiękiem
Kinga Preis to jedna z najciekawszych i najbardziej intrygujących aktorek młodego pokolenia. Urodziła się 31 sierpnia 1971 roku we Wrocławiu. W 1996 roku ukończyła PWST we Wrocławiu i do dzisiaj jest aktorką tamtejszego Teatru Polskiego.

Najnowszym filmem Kingi Preis jest dramat psychologiczny "Cisza", obraz Michała Rosy, zrealizowany według scenariusza Krzysztofa Piesiewicza, wieloletniego współpracownika Krzysztofa Kieślowskiego. Na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w 2001 roku, za kreację Mimi w filmie "Cisza", aktorka otrzymała nagrodę za najlepszą pierwszoplanową rolę kobiecą. Z okazji premiery filmu "Cisza" z Kingą Preis rozmawiała Anna Kempys.
Co jest dla pani najważniejsze w filmie "Cisza"?
- To, że człowiek nie może pogrążyć się tylko w sobie, że nie może żyć rozrywany przez wszystkie atrakcje tego świata, bo wtedy tak naprawdę żyje w ogromnej pustce. W "Ciszy" ważne jest to, że człowiek musi dotrzeć do siebie, żeby móc normalnie funkcjonować z innymi ludźmi. Współczesny pęd sprawia, że każdego problemu dotykamy po trochu, żadnym się nie zajmujemy naprawdę, a tak naprawdę wydaje się nam, że panujemy nad całym światem. Trzeba się cofnąć w głąb siebie, żeby zrozumieć innych. Myślę, że takich ludzi jak Mimi i Szymon jest wokół nas bardzo wielu. W strasznym pośpiechu, nie zauważając, że ktoś żyje obok nich, szukają czegoś, nie umiejąc sprecyzować jednak czego.
Jakie były pani pierwsze wrażenia po przeczytaniu scenariusza filmu "Cisza"?
- Przede wszystkim pomyślałam o złożoności postaci, którą miałam zagrać, o tym, że przechodzi swoistą transformację - od osoby, która będąc dzieckiem została pozbawiona miłości, uczuć, przekazania tego, co w życiu jest najistotniejsze, czyli wrażliwości na drugiego człowieka, a również na siebie samego, aż do osoby dorosłej, która żyje w wielkim tempie, w zapomnieniu, zamotaniu, nie szczędząc siebie i innych.